Lis spacerujący po ulicach Łodzi, nawet po centrum, to coraz częstszy widoki. Łódzcy leśnicy oraz strażnicy miejscy otrzymują zgłoszenia o pojawieniu się tych drapieżników w okolicach domostw, działek rekreacyjnych, zakładów pracy, instytucji publicznych i cmentarzy. I wygląda na to, że łodzianie nie mają wyboru - muszą przyzwyczaić się do miejskich lisów.
- Dzieje się obecnie w Łodzi to samo, co w Wielkiej Brytanii 20 lat temu, gdzie lisy stały się gatunkiem miejskim - mówi Kamil Polański z Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Łodzi. - Miasto stwarza idealne warunki dla tych zwierząt, zwłaszcza zimą. Proszę mi wierzyć, że dzikie zwierzęta są bardzo inteligentne i szybko się uczą. Nie będą zimą traciły cennej energii na polowanie, jeśli w mieście jest stosunkowo łatwy dostęp do pożywienia.
Zobacz też: Lis w parku Reymonta. Dzikie zwierzęta w centrum Łodzi [ZDJĘCIA]
Łódzki leśniczy mówi, że określenie liczby miejskich lisów jest bardzo trudne ze względu na tryb życia, jaki prowadzą. Szacuje się jednak, że w Łodzi żyje ok. 300 - 400 tych drapieżników. Ich liczebność w ciągu ostatnich kilkunastu latach znacznie wzrosła m.in. przez regularne rozrzucanie w lasach szczepionki (w postaci smakołyków) przeciwko wściekliźnie. Skutek uboczny akcji szczepień jest taki, że z naszych lasów niemal zupełnie zniknęła wytrzebiona przez lisy drobna zwierzyna, jak zające i kuropatwy, bardzo popularne jeszcze w latach 80. XX wieku.
- Choroby były naturalnym regulatorem populacji lisów. Szczepionki bardzo je uodporniły - mówi Kamil Polański. - W najbliższych miesiącach lisy mogą być jeszcze częściej spotykane na ulicach, ponieważ trwa ich okres godowy. Zainteresowane wiadomymi sprawami, mniej skupiają się na unikaniu kontaktu z człowiekiem.
W tym roku łódzcy leśnicy interweniowali w sprawie lisów już kilkukrotnie. Trzy osobniki zadomowiły się niedawno na terenie elektrociepłowni przy ul. Wróblewskiego. Leśnicy podkreślają, że bardzo trudno ograniczyć liczebności tych zwierząt. Lisy są bowiem - zgodnie z krążącą o nich opinią - wyjątkowymi spryciarzami. Są na tyle szczwane, że nie wpadają dwa razy w te same sidła.
- Zgłoszeń mamy bardzo dużo, ale staramy się interweniować głównie w przypadkach, gdy ich towarzystwo jest szczególnie uciążliwe. To jednak trudne sytuacje. Na terenie elektrociepłowni rozstawiliśmy żywołapkę (klatka, która zamyka się, gdy zwierzę wejdzie do środka). Złapał się jeden z trzech lisów i jest mało prawdopodobne, że pozostałe dwa dadzą się schwytać. Te zwierzęta bardzo szybko się uczą. Niemniej, jeśli uda nam się złapać lisa, to jeśli jest zdrowy, wywozimy i wypuszczamy go ok. 20 km za miastem - mówi Kamil Polański.
Co zatem zrobić, gdy spotkamy lisa? Czy jest się czego bać?
- Dzięki wieloletnim szczepieniom, zdecydowanie rzadziej możemy spotkać wściekłego lisa. Zalecamy jednak zachowanie ostrożności. Nie szukajmy interakcji ze zwierzęciem, ponieważ w przypadku pokąsania, albo kontaktu z jego śliną będziemy musieli przejść przez serię bolesnych zastrzyków. Jeśli zobaczymy, że zwierzę potrzebuje pomocy, bo jest np. ranne, proszę wezwać nas lub strażników miejskich z Animal Patrolu - mówi Kamil Polański.
Zobacz też: Dzikość serca 2016. Finał zbiórki karmy dla dzikich zwierząt!
Lisy nie stanowią wielkiego zagrożenia dla człowieka. W miastach są jednak śmiertelnymi wrogami wolno żyjących kotów. Za kilkanaście lat, widok takich kotów w Łodzi może być prawdziwą rzadkością.
- Tak się stało w Wielkiej Brytanii. Lisy zajęły miejsce bezdomnych kotów. Zaczęły na nie polować i skutecznie je wytępiły. Takie niestety jest prawo silniejszego drapieżnika - mówi Kamil Polański.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?