Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łukasz Pławecki: Chcę zapisać się na kartach historii [Wywiad, cz.2]

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Łukasz Pławecki stawia przed sobą kolejne cele. We wrześniu będzie miał okazję walki o pas
Łukasz Pławecki stawia przed sobą kolejne cele. We wrześniu będzie miał okazję walki o pas R.Szurek
Zapraszamy na drugą część rozmowy z Łukaszem Pławeckim, który 18 maja na Gali HFO Nowe Rozdanie w Nowym Sączu wywalczył pas Mistrza Świata Organizacji ISKA. Sądecki wojownik pokonał jednogłośną decyzją sędziów doświadczonego Brazylijczyka Rodrigo Mineiro. Walka trwała pięć rund. Zawodnicy rywalizowali w kategorii do 78 kg.

Tutaj pierwsza część.

Jakie są najbliższe plany „Boom Booma”?
Już 20 września w Jaśle odbędzie się kolejna Gala HFO. Przy okazji na nią zapraszam. Zawalczę tam o kolejny pas mistrza świata. Po tej propozycji, zacząłem zresztą sprawdzać i analizować jakie są najważniejsze tytuły mistrzowskie na świecie. Wyszło mi, że w boksie mają WBC, WBO i kilka innych znanych. W kickboxingu jest z tym podobnie. Mam w dorobku pasy IPCC, WKE i ISKA. Zostały mi do zdobycia WKA i WAKOPRO. Teraz zawalczę o ten pierwszy. Czekam na przeciwnika.

Jesteś ambitnym człowiekiem.
Gdy się wszystko uda zostanie mi ostatnie, wspomniane WAKOPRO i będę miał komplet najważniejszych pasów mistrza świata… Nie wiem czy ktoś to w ogóle zrobił przede mną. Ciężko to pewnie sprawdzić, ale u nas w Polsce chyba na pewno nikomu się to nie udało. To zawsze miłe doświadczenie, być tym pierwszym.

Jest się zatem o co bić.
Dokładnie. Kolejna sprawa, którą odkryłem: jeżeli stoczę te dwie mistrzowskie walki, to będę miał ich na koncie dziesięć z rzędu. Na dystansie mistrzowskim (5 rund). Każda o coś i tego też nikt w Polsce nie miał. Mam okazję zapisać się na kartach historii i chcę to zrobić.

Wygląda to na misternie zaplanowane...
Najlepsze jest właśnie to, że niczego nie planowałem, wszystko wyszło naturalnie, walka po walce, pojedynek po pojedynku. Miałem jedną, drugą propozycję. I właśnie tak nazbierało się już osiem walk z rzędu.

Brzmi niesamowicie.
Dwa lata temu zaczęło się to od tych pojedynków, gdzie w ciągu trzech miesięcy miałem trzy walki o pas. Wtedy zrobiłem taki hat-trick (w 2017 roku Łukasz Pławecki dokonał rzeczy, która nie udała się wcześniej żadnemu zawodnikowi z Polski. W trzy miesiące zdobyłem trzy pasy mistrzowskie! Chodzi o: tytuł Mistrza Świata IPCC z 23 września, Mistrza organizacji Celtic Gladiator z 4 listopada oraz mistrzowski pas Makowski Fighting Championship z 12 grudnia - przyp. red.). I teraz przed moim ostatnim pojedynkiem zdałem sobie sprawę z tego, że to już moja ósma walka z rzędu.

Ten sport cały czas się rozwija. Nowy Sącz stoi zresztą sportami walki. Czy zauważasz większe zainteresowanie kibiców Twoją osobą?
Zmieniło się to o tyle, że teraz rozpoznaje mnie więcej ludzi spoza tego sportu. Idę sobie ulicą, widzę czyjś wzrok, ale nie każdy ma odwagę odezwać się, podejść. W galerii handlowej jest już inaczej. Tam praktycznie na każdym kroku spotykam kogoś, kto chce pogadać. Na stacji benzynowej podchodzi do mnie starszy pan z pytaniem o wspólne selfie. Nawet w Warszawie przyszedł do mnie kelner z prośbą o autograf dla syna. Nie odmawiam. To miłe i przyzwyczajam się do tego. Muszę jednak uważać, jakie zakupy robię. „Pławecki kupił kilogram boczku”. To dopiero byłby hit (śmiech).

Monopolowy też odpada?
Muszę kogoś wysyłać (śmiech). A tak na poważnie to widzę teraz, że to, co chciałem kiedyś osiągnąć, czyli rozpowszechnić ten sport wśród zwykłych ludzi, powiodło się. To ci, którzy nie trenują, ale widzą, że to jest sport, nie jakieś bijatyki… Mają teraz szacunek do zawodników, rozpoznają ich. Dobrą robotę zrobiły zresztą gale w Nowym Sączu, odbiły się szerokim echem w mediach - zarówno tych internetowych, jak również papierowych, dzięki czemu dotarły do odbiorców w różnym wieku.

A jak wygląda dzień z życia Łukasza Pławeckiego?
Śpię dłużej, zależy to oczywiście od etapu przygotowań, teraz po gali mam zatem czas na relaks. Pierwsze dwa tygodnie po pojedynku to odpoczynek, ale muszę zrobić przynajmniej trzy treningi w tygodniu. Jestem też codziennie na sali. Jako trener pomagam chłopakom w przygotowaniach. Jestem też bardzo szczęśliwy z tego powodu, że praktycznie codziennie wstaję bez budzika. Tak zawsze chciałem. Prowadzę treningi, klub. Jak się obudzę, tak sobie wstaję. Zwykle to godzina 8-8.30. Ogarniam się, robię trening, załatwiam swoje sprawy i to mi pasuje. Bo w życiu chodzi właśnie o to, by robić to, co się lubi.

ŁUKASZ PŁAWECKI - początki. Zaczął trenować w 2003 roku (Kick-Boxer Nowy Sącz) pod okiem trenera Andrzeja Śliwy. Dzięki determinacji i systematycznym treningom rok później stoczył swoją pierwszą walkę, a następnie w grudniu 2004 r. zdobył wicemistrzostwo Polski w Kickboxingu. W latach 2004-2014 przeplatał walki amatorskie i zawodowe. Przez 8 lat był członkiem kadry narodowej. Jako junior (17-18 lat) walczył na zawodach z seniorami, gdyż nie było wtedy podziału na kategorie wiekowe. Od 2007 r. jest swoim „trenerem koordynatorem” - tak to nazywa - sam kieruje swoją karierą i przygotowaniami. Od 2015 roku współpracuje z dr. Łukaszem Totą z AWF w Krakowie, który jest jego fizjologiem i układa mu plan treningowy.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łukasz Pławecki: Chcę zapisać się na kartach historii [Wywiad, cz.2] - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto