Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maciej Bębenek: Inne kluby płacą lepiej, ale mi tutaj jest dobrze

Redakcja
- W nowym sezonie możemy walczyć o coś więcej niż tylko o utrzymanie. Liczę na lepszą grę i wzmocnienia - mowi MACIEJ BĘBENEK, piłkarz Sandecji, który w Nowym Sączu przedłużył umowę o rok z możliwością zostania na kolejnych 12 miesięcy.

- Wkrótce rozpocznie Pan już czwarty sezon w koszulce Sandecji.
- Tak? Nawet tego nie liczyłem, dopiero pan mi o tym przypomniał.

- Ludzie na ulicach Nowego Sącza traktują już Pana jak swojego?
- Bardziej po meczach. Szczególnie dało się to odczuć na koniec minionych rozgrywek. Sam też dobrze tutaj się czuję. W sumie to zawsze tak było. I kiedyś za trenera Dariusza Wójtowicza, i teraz po powrocie z Zabrza.

- Niedawno przedłużył Pan umowę z Sandecją, a w jednym z wywiadów powiedział, że to krok do przodu, nie w tył. Dyplomacja?
- Nie, dlaczego?

- Bo miał Pan ofertę z bogatej Termaliki.
- Nie tylko, bo inny klub z pierwszej ligi też złożył mi propozycję. Widzę jednak, co się dzieje w Sandecji. W nowym sezonie możemy walczyć o coś więcej niż tylko o utrzymanie. Liczę na lepszą grę i wzmocnienia.

- Szefowie klubu powiedzieli: "Maciek, zostań, znów budujemy mocną pakę"?
- Hm, nie stwierdzili, że będziemy na sto procent grać o awans, ale byli zadowoleni z mojego poprzedniego sezonu. Widziałem wielką chęć, żeby mnie zatrzymać. Wyrobiłem sobie tutaj nazwisko.

- I właśnie dlatego, jeśli coś pójdzie nie tak, Pan jako jeden z pierwszych dostanie od kibiców po uszach.
- Zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności. Każdy wie, czego może ode mnie oczekiwać. A oferty z innych klubów nie były z kategorii tych nie do odrzucenia, chociaż pieniądze oferowano mi większe. Zresztą, chodziło o zespoły z tej samej ligi, więc po co miałem odchodzić z miejsca, w którym dobrze się czuję? To główny powód, dlaczego nadal gram w Sandecji.

- Inny to pewnie taki, że odpowiada Panu filozofia gry, jaką preferuje trener Ryszard Kuźma.
- Zgadza się, a nasz szkoleniowiec preferuje futbol podobny do tego, jaki kiedyś pokazywaliśmy za czasów trenera Wójtowicza.

- Potencjał dzisiejszej Sandecji można w jakiś sposób porównać do tego zespołu sprzed pięciu lat?
- Można, ale nie mówmy na razie o tym. Wtedy graliśmy o awans. Byliśmy w stanie wygrać z każdym. Każdy, kto do nas przyjeżdżał, liczył się z tym, że może w Nowym Sączu przegrać. Zbudowaliśmy słynną twierdzę. A teraz przed nami jeszcze dużo pracy. W ostatnim sezonie mieliśmy kilka dobrych spotkań przeplatanych średnimi i - nie ma co ukrywać - słabymi.

- W nowych rozgrywkach Sandecja już regularnie będzie pokazywać dobrą twarz?
- Właśnie po to teraz trenujemy. Przypominam, że jesienią trener przejął nas po trzeciej czy czwartej kolejce. W tej chwili mamy trochę czasu, żeby szlifować formę, więc tym bardziej jestem do wszystkiego optymistycznie nastawiony. Liczę na to, że wszystko zaprocentuje i taktycznie będziemy się dużo lepiej prezentować. Mogę tylko powiedzieć, że będziemy walczyć o coś więcej niż tylko spokojne utrzymanie. Inna sytuacja, moim zdaniem, nie miałaby sensu.

- Władze klubu wzmacniają defensywę. Już jest Dawid Szufryn, ma być też Cheikh Niane.
- Obu znam bardzo dobrze. Z tym drugim grałem już nawet w Sandecji, a z pierwszym byłem chwilę w Polonii Bytom. To nieustępliwi piłkarze. Liczę na nich. Przychodzą, żeby coś osiągnąć, a nie tylko zaliczać kolejne spotkania.

Rozmawiał Łukasz Madej

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto