Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mamy swojego chłopa w Krakowie

Wojciech Chmura
Stanisław Śmierciak
Były poseł PSL Stanisław Pasoń z Moszczenicy Niżnej został radnym Sejmiku Małopolskiego. Mówi o sobie chłop i nie zamierza wyrzec się swoich korzeni nawet na politycznych salonach.

Czy nie poczuje się Pan dotknięty, gdy powiem: mamy swojego chłopa w Krakowie?

Czemu miałbym się czuć dotknięty. Jestem chłopem, nigdy tego nie ukrywałem. Przeciwnie. Staropolską nazwą chłop oficjalnie się określam. Odwołuje się ona do moich korzeni, których nie mam zamiaru się wyrzec. Również tych partyjnych, ludowych. Mój dziad był w PSL, ojciec i ja także od 1979 roku. Jako laureat nagrody im. Władysława Orkana za działalność związaną ze wsią i rolnictwem, mam w sercu wyryte słowa tego pisarza: tradycja jest twoją godnością, twoją dumą, twoim szlachectwem, synu chłopski. Chłop nie musi być ani na prawo ani na lewo. Musi być sobą.

To teraz gratuluję mandatu radnego Sejmiku, konsekwencji w określaniu własnej tożsamości i życiowego motta. Po ilu latach wraca Pan do politycznej gry?

Po siedemnastu. Ostatni raz w politykę byłem zaangażowany jako poseł PSL w kadencji 1993-1997. Nie będę krył, że mandat poselski zdobyłem startując z dziesiątego, właściwie przegranego miejsca, zdobywając 9 tysięcy głosów.

Rozumiem, że zbudzony o północy wyrecytuje Pan teraz uzyskany wynik.
Startowałem z drugiego miejsca i zdobyłem dokładnie 12 183 głosy. Lepszy wynik ode mnie ma Urszula Nowogórska i też weszła do Sejmiku, co mnie bardzo cieszy.

Partyjna, peeselowska solidarność przez Pana przemawia.

Solidarność z ludźmi, którzy w Krakowie są potrzebni Sądecczyźnie. Przypomnę, że na swoich ulotkach wyborczych wypisałem nazwiska wszystkich startujących do Sejmiku z listy PSL. Mieliśmy bardzo mocne listy, obsadzone porządnymi, odpowiedzialnymi ludźmi. Nie przypominam sobie, żeby ktoś z nowosądeckiej listy zszedł poniżej wyniku dwóch tysięcy zebranych głosów.

Musiał Pan czekać aż 17 lat, żeby wyjść z cienia własnej prywatności?

Musiałem uporządkować swoje sprawy osobiste. Do pewnych decyzji dojrzewałem latami, a moi synowie w tym czasie dorastali. Są na swoim i to ja im dziś pomagam w prowadzeniu gospodarstwa hodowlanego i domu weselnego w Moszczenicy Niżnej pod Starym Sączem.

Pana powrót ma miejsce w momencie wielkiego triumfu wyborczego PSL w wyborach do Sejmików. Jeśli zostawić na boku spekulacje, na ile pomogło wam czołowe miejsce w słynnej już książeczce wyborczej, co innego mogło wpłynąć na ten sukces?

PSL stroni od awanturnictwa, jest gwarantem politycznego umiaru i rozsądku w realizowaniu polskich celów strategicznych. W samym Nowym Sączu zebrałem 1600 głosów. To wymowne. Z partii typowo chłopskiej PSL stało się ugrupowaniem ludzi spoza miasta, nierzadko bardzo dobrze wykształconych z nazwiskami, którzy się z nią identyfikują. Dlatego mieliśmy mocne listy i dlatego wygraliśmy.

Czego można się po Panu spodziewać w Sejmiku?

Na pewno nie obietnic budowy chodniczka. Przed naszym regionem stoją wielkie zadania komunikacyjne i rozwojowe. Będę w Krakowie walczył o ich realizację.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto