Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Morze ludzi w krakowskim Rynku pożegnało parę prezydencką

Barbara Ciryt, Marian Satała
Arkadiu Ławrywaniec
Nad krakowskim Rynkiem zatrzepotały flagi. Ludzie unosili ręce z biało czerwonymi flagami jak najwyżej. W żałobnej ciszy słychać ich trzepot. Co chwilę podnosiła się czyjaś ręka w górę z aparatem lub telefonem. Każdy chciał utrwalić wielki tłum i powiewające flagi. Ludzie w skupieniu, z różańcami w rękach oczekiwali na uroczystości, oczekiwali od godz. 6 rano.

Byli też tacy, którzy w przyległych do Rynku uliczkach czekali całą noc na wejście do sektorów od strony bazyliki Mariackiej. Czy choćby na płytę rynku z drugiej strony sukiennic. Kiedy zbliżało się południe, zrobił się upał. Niewielu pomyślało, by wziąć parasole, by chronić głowy przed słońcem. Ale wszyscy sobie radzili, osłaniali się gazetami, lub czapeczkami na prędce złożonymi z map miasta. Harcerze dostarczali im wodę.

Ogromne tłumy zebrały się od strony wieży Ratuszowej. Jak wynika z banerów i napisów na flagach przyjechali z różnych stron Polski m.in. Częstochowy, Tarnowa, Radomia, Lublińca, Szczecina, Warszawy, Wrocławia, Łomży. Podobnie duża grupa stoi obok kościoła św. Wojciecha. Dla nich są tylko miejsca stojące. Rynek wypełnili szczelnie. Centralna część placu została zarezerwowana tylko dla tych, którzy mają specjalne imienna przepustki. Tu jest luźniej. Niemal każdy może usiąść.

Zobacz zdjęcia TUTAJ

Są tu przedstawiciele duchowieństwa, parlamentu, władz województwa, miasta, powiatów i gmin. Jest specjalny sektor dla osób niepełnosprawnych. Co się dzieje w bazylice mogą tylko oglądać na kilku ogromnych telebimach.

Podczas mszy każdy z żałobników miał możliwość przyjęcia komunii świętej. Kapłani zgromadzeni na ul. św. Jana, Sławkowskiej, Szewskiej, św. Anny i Brackiej z ciałem Chrystusa docierali do wszystkich części zatłoczonego Rynku.

Serce biło w Warszawie
6,5-letnia Wiktoria Kłusek pochodzi z Dąbrowy Tarnowskiej. Wczoraj z babcia była w Krakowie, a przedwczoraj w Warszawie. Tam pojechały, bo tam biło serce. - W ostatnich dniach tam biło serce każdego Polaka. Wiedziałam, że tam trzeba być - mówi babcia Wiktorii Barbara Sobecka-Mikos. - Jechałam na te uroczystości, bo chciałam powiedzieć prezydentowi przepraszam. A poza tym zrobiłam to dla Wiktorii. Może kiedyś będzie opowiadała swoim dzieciom i wnukom, że brała udział w tych uroczystościach.

Pani Barbara z powiatu dąbrowskiego wybrała się z wnuczką do Krakowa. Jeszcze w czwartek. Kiedy stały na dworcu w Tarnowie właśnie zapowiadano pociąg do Warszawy. - Babciu ja nigdy nie byłam w Warszawie - z tęsknotą powiedziała Wiktoria. Wtedy pani Barbara postanowiła, że zrobi to dla wnuczki, zabierze ją do Warszawy, właśnie teraz, kiedy trwa żałoba, kiedy Warszawa jest centralnym miejscem świata. Zamiast do Krakowa kupiły bilety do Warszawy. W komórce babci znalazł się też telefon do hotelu Viktoria w stolicy. Pani w recepcji życzliwie zapraszała na dwie noce. Cena okazała się całkiem przystępna: 380 zł za dwie noce dla dwóch osób. Udało się dojechały. Wiktoria opowiada nam jak zobaczyła pałac i trumny.

- Leży w nich Burmistrz Polski - wyjaśnia nam krótko. Babcia zaraz poprawia nie burmistrz, tylko prezydent. Dla Wiktorii to niewielka różnica. Wiele jeszcze pamięta. - Najbardziej to, że bolały nogi, kiedy trzeba było daleko chodzić - mówi dziewczynka. Ale wspomina koncert symfoniczny w jednym z kościołów i sam pałac prezydencki.

- Przy trumnach położyłam kwiatki i biało-czerwoną chorągiewkę, taka malutką z orzełkiem - opowiada. Wikusia wpisywała się też księdze kondolencyjnej. Napisała swoje imię i jeszcze dwa słowa tata i mama. - Napisała tak trochę koślawo, dziecięcym pismem, dużymi literami, tak jak samodzielnie potrafiła - mówi babcia.

Pani Barbara nie ma wątpliwości, że Polacy potrafią pokazać spontanicznie swoja silę. To jest nasza siła. Prawdziwa. Jednoczymy się w bólu. - Oby ten ból wzbogacił nas w uczciwości wobec ludzi. Barbara Sobecka-Mikos modli się: Dałby Bóg siłę, dałby możliwość wyciągnięcia wniosków z tej bolesnej lekcji i przytula się do swojej wnuczki.

Nie chcemy stać obok
Joanna Krawczyk z Łopusznej, Klaudia Oleksy z Kalwarii Zebrzydowskiej, Katarzyna Rodak z Grębowa (koło Nowego Sącza), Magda Sztaba ze Stróży (koło Nowego Sącza) studiują na AGH i AP. Wczorajszy udział w mszy pogrzebowej prezydenta uznały za zaszczyt. Dwie godziny przed wejściem do sektora zielonego dostały bilety. Koleżanka musiała zrezygnować z tych wejściówek.

- Nigdy nie pomyślałabym, że my proste studentki możemy dostać bilety tak blisko bazyliki Mariackiej i tych historycznych wydarzeń. - mówi Klaudia Oleksy. - Planowałyśmy pójść na błonia. Bo w domu nie sposób siedzieć. Oglądać w telewizji to nie to samo, co być na miejscu, w tłumie. Nie chcemy stać obok, chcemy witym brać udział - dodaje Joanna. - Kraków został wybrany na te wydarzenia. Za protestujących krakowian jest nam wstyd. Przecież nie mamy już królów. Zresztą oni nie byli tacy święci. Życiorysy mają różne. Przecież tu chodzi o to, by być człowiekiem. A nasz prezydent był. Poza tym na Wawelu spocznie prezydent, ale przy okazji będzie to miejsce pamięci wszystkich ofiar katastrofy.

Katarzyna Rodak wspomina, jak babcia jej opowiadała o Katyniu, II wojnie światowej i ma nadzieje, że teraz ona kiedyś, dzięki obecności w tych wydarzeniach będzie mogła opowiadać swoim wnukom o tym jak obserwowała i uczestniczyła w historycznych chwilach.

- Usłyszałam gdzieś, że Uczestnicy katastrofy pojechali do Katynia złożyć hołd ofiarom, a złożyli ofiarę w hołdzie - mówi Klaudia. - To bardzo trafione słowa. Żałobnicy maja też żal do mediów, że zapominały, żeby przedstawiać Lecha Kaczyńskiego jako prawdziwego człowieka, jakim był.

- Teraz ta ich obecność, podobnie jak wielu innych ludzi, którzy mieli bardzo różne zdania na temat prezydenta i jego małżonki, jest po to, żeby przeprosić za to co robiliśmy do tej pory. - Wyciągnijmy z tego wszystkiego wnioski - prosi Kasia i Magda. - Media też będą wyciągały? - pytają nas młode żałobniczki.

Obiecaliśmy, że postaramy się również wyciągać wnioski. - Trzymamy was za słowo - zobowiązują nas mocno do tego. Joanna Krawczyk z Łopusznej dzieli się jeszcze jednym doświadczeniem, z pracy w przedszkolu. - Już małe dzieci, takie 6-letnie wiedza dobrze co stało się w Polsce. Wiedzą jak nazywał się prezydent Polski i po co leciał do Katynia. Wiedza też, że tam umarł, że to była katastrofa lotnicza. A Polska to bardzo przeżywa i od tego czasu jest żałoba.

Oni byli piękni, bo dobrzy
Marta Kubica, 54-letnia kobieta z Podgórza, która jeździ na wózku inwalidzkim. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby nie przyszła na rynek, pożegnać prezydenta. - To potrzeba ducha, by oddać hołdy panu Lechowi Kaczyńskiemu i jego żonie - mówi pani Marta.

- Oni byli tacy piękni, przez to co robili, przez to, że umieli pomagać ludziom. Pani prezydentowa bez rozgłosu, po cichutku i bez potrzeby pokazywania się w mediach pomagała niepełnosprawnych. Identyfikuję się z nimi. Z zachwytem słuchałam kiedyś jak wspierała uciekinierów z Czeczenii. Groziła im deportacja, a Maria Kaczyńska zadbała o noclegi dla nich o wsparcie finansowe. Była taka życzliwa. I dla niej i dla pana prezydenta będą tu siedziała do końca, tak czuję, że muszę tu być.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto