Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Muszyna. Pogrzeb rodziny zabitej przez pijanego kierowcę w Świdniku

Julia Cialpuk
Tatiana Biela, Julia Cialpuk
Trzy trumny przed ołtarzem. Na cmentarzu wśród kwiatów — białe misie dla Oskara. W Muszynie pożegnano rodzinę, która zginęła pod kołami samochodu prowadzonego przez pijanego kierowcę.

W piątek w Muszynie było wyjątkowo cicho: żałoba weszła prawie do każdego domu. I prawie z każdego zakątka miasta ludzi szli do parafialnego Kościoła Św. Józefa, gdzie odprawiona została msza żałobna. Żegnali całą rodzinę Wałęsów — Roksanę, Daniela i ich 10-letniego synka Oskara, którz zginęli w wypadku samochodowym w Świdniku.

Msza zaczęła się około 15, i w ciągu godziny nieustannie rosła liczba tych, którzy przyszli, aby pożegnać zmarłych. W pewnym momencie nie można było już otworzyć kościelnych drzwi. Część ludzi pozostała więc na zewnątrz, aby chociaż tam pochylić głowę i pomodlić się za trzy niewinne dusze. Wśród obecnych byli bliscy, przyjaciele i znajomi, ale nieznajomi, których po prostu wstrząsnęła ta tragiczna historia i wzbudziła poczucie bezsilności przed okrutnymi zrządzeniami losu.

— Czas żałoby jest czasem, w którym ludzie potrzebują innych ludzi, ważna jest wtedy sama obecność kogoś bliskiego — powiedział odprawiający msze duchowny.

Po ceremonii w kościele procesja ruszyła na cmentarz. W ostatniej drodze towarzyszyło zaginionym około 200 osób. Przed świeżą mogiłą złożono kwiaty, wieńce i zapalono znicze. Oskarkowi, który odszedł w wieku 10 lat, zostawiano białe misie. Cała rodzina Wałęsów spoczęła we wspólnej, rodzinnej kwaterze.
Przypominamy, że do tragedii doszło w sobotę, 20 stycznia, w nocy w Świdniku w gminie Łososina Dolna. Po godz. 22.50 na numer alarmowy 112 zadzwonił mężczyzna i poinformował, że przy drodze powiatowej łączącej Tęgoborze z Wronowicami znajduje się ciężko ranna osoba, która nie daje oznak życia. Gdy na miejsce dotarły służby ratownicze okazało się, że poszkodowane są jeszcze dwie osoby, w tym dziecko. Na pomoc było już za późno. 37-letnie małżeństwo oraz ich 10-letnie dziecko nie żyli.

Policjanci od razu zakładali, że doszło do potrącenia pieszych, a sprawca uciekł z miejsca zdarzenia. Po kilkunastu godzinach intensywnej pracy funkcjonariusze w garażu jednego z domów niedaleko miejsca tragicznego wypadku natknęli się na przykryte folią auto. Skoda była poważnie uszkodzona.

Przypominamy, że do tragedii doszło w sobotę, 20 stycznia, w nocy w Świdniku w gminie Łososina Dolna. Po godz. 22.50 na numer alarmowy 112 zadzwonił mężczyzna i poinformował, że przy drodze powiatowej łączącej Tęgoborze z Wronowicami znajduje się ciężko ranna osoba, która nie daje oznak życia. Gdy na miejsce dotarły służby ratownicze okazało się, że poszkodowane są jeszcze dwie osoby, w tym dziecko. Na pomoc było już za późno. 37-letnie małżeństwo oraz ich 10-letnie dziecko nie żyli.

Policjanci od razu zakładali, że doszło do potrącenia pieszych, a sprawca uciekł z miejsca zdarzenia. Po kilkunastu godzinach intensywnej pracy funkcjonariusze w garażu jednego z domów niedaleko miejsca tragicznego wypadku natknęli się na przykryte folią auto. Skoda była poważnie uszkodzona.

Świdnik. Drugi zatrzymany w sprawie śmiertelnego wypadku mężczyzna usłyszał zarzut

Świdnik. Policja odnalazła samochód, którym śmiertelnie potrącono trzy osoby

Nocna tragedia w Świdniku. Zwłoki dziecka i dwóch osób dorosłych znaleziono przy drodze

Autor: Julia Cialpuk

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto