Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na ringu mistrzyni, w domu - matka trojga dzieci na pełnym etacie

Redakcja
Beata urodziła się w Nowym Sączu, od kilku lat mieszka w Kłodnem, koło Limanowej. Ma trójkę dzieci (Natalia 10 l, Hanna 5 l, Tomasz 4 l). Obecnie prowadzi treningi w limanowskim klubie ,,Ragnarok"
Beata urodziła się w Nowym Sączu, od kilku lat mieszka w Kłodnem, koło Limanowej. Ma trójkę dzieci (Natalia 10 l, Hanna 5 l, Tomasz 4 l). Obecnie prowadzi treningi w limanowskim klubie ,,Ragnarok" Andrzej Banas
- Kto to widział, żeby dziewczyna się biła! Co z niej wyrośnie? Do niczego w życiu nie dojdzie! - Sąsiadki kiwały z politowaniem głowami. Doszła na sam szczyt. Pierwsza w historii polskiego boksu medalistka Mistrzostw Świata, wielokrotna mistrzyni Polski i pucharu świata w kickboxingu. Dwa lata temu, po 6-letniej przerwie i urodzeniu trójki dzieci w wielkim stylu wróciła na ring.

Była sprytna. Siniaki chowała pod długimi rękawami, a podbite oczy, czy złamany nos, tłumaczyła uderzeniem piłki na wu-efie. Treningi nie wzbudzały podejrzeń rodziców, którzy byli przekonani, że córka gra w koszykówkę. W kickboxingu zakochała się pod koniec podstawówki, kiedy bracia, Andrzej i Krzysztof, wzięli ją na trening do sądeckiego klubu Tiger-Kick.

Po 3 miesiącach pojechała na pierwsze zawody – Mistrzostwa Polski. Wygrała. Złoty medal skrzętnie ukryła przed rodzicami. Nie przewidziała tylko jednego. O sukcesie młodej sądeczanki głośno zrobiło się w mediach. Mleko się rozlało, kiedy rodzice o sukcesie córki dowiedzieli się z… prasy. Jakież było ich zdziwienie, gdy w jednej z gazet przeczytali, że ich córka Beata Małek (dziś Leśnik) została Mistrzynią Polski w … kickboxingu. - Jakim kickboxingu? O co tu chodzi? - łapali się za głowę przecierając oczy ze zdziwienia. No i zaczęło się. – To nie jest sport dla ciebie, wybij go sobie z głowy – tłumaczyli. Sąsiadki goniły do rodziców i załamywały ręce: nie pozwalajcie jej trenować, co z niej wyrośnie, kto to widział, żeby dziewczyna się biła? Na próżno. Nie pomogły ani prośby ani groźby. W końcu rodzice widząc, że nic nie wskórają, a córka zaczyna do domu przynosić coraz więcej medali, odpuścili.

Po rozpadzie klubu trafiła do bokserskiego Superfightera w Nowym Sączu. Początkowo trener Pietrzkiewicz miał wątpliwości, czy Beata sprawdzi się w boksie, nie ukrywał też, że woli pracować z chłopcami, ale dał jej szansę. Nie zmarnowała jej. W 2002 roku 19 –latka wywalczyła tytuł Mistrzyni Polski w boksie i skutecznie broniła go przez kolejne 5 lat. Historyczne zwycięstwo przyniósł rok 2005, w którym jako pierwsza kobieta w historii polskiego boksu została brązową medalistką Mistrzostw Świata. W kolejnym roku została Mistrzynią Europy. Równolegle przybywało medali w kickboxingu: Medal w Pucharze Świata, Mistrzostwo globu, Europy i złote medale w Mistrzostwach Polski.

Nie ma, że boli

- Na ringu jest mega adrenalina, każdy się boi. Przegrywa się technicznie, fizycznie, ale najczęściej przegrywa się w głowie, psychika jest zawsze najsłabszym ogniwem – podkreśla Beata.
Adrenalina sprawia, że nie czuje się bólu, sama miała 5 razy złamany nos i pęknięte żebro. - Jeśli po złamaniu nosa na ringu nie zalejesz się krwią, jesteś w stanie dokończyć walkę, sprawdziłam to na sobie – wtrąca z uśmiechem.
Z pękniętym żebrem wywalczyła tytuł wicemistrzyni Europy w Rumunii. - Przed walką badał mnie lekarz, naciskał na żebra, a ja ze łzami w oczach mówiłam, że nic mnie nie boli, chociaż bolało przy każdym mocniejszym wdechu. Oczywiście, że się nie przyznałam, gdybym to zrobiła, złoto z automatu przypadłoby mojej rywalce – opowiada.

Które ciosy bolą najbardziej? – Celne – śmieje się 36-latka. – W kickboxingu oprócz boksu dochodzą jeszcze kopnięcia od pasa w górę, trzeba ochraniać głowę i wątrobę. To urazowy sport – tłumaczy i dodaje: Po walce człowiek budzi się jak z krzyża zdjęty. Boli głowa, ciało od ciosów, ale nie daję sobie taryfy ulgowej, mocna kawa i z powrotem na ring.
Podczas sparingu walczy najczęściej z mężczyznami.

- Na początku dawali mi fory, mówili: nie, no coś ty, nie jestem damskim bokserem, z babą mam się bić? Ale jak dostał ode mnie mocniej, to robiło mu się wstyd i zaczynał walczyć, już bez taryfy ulgowej.
Kobieta słaba płeć? – na pewno nie! – opowiada z uśmiechem.

Beti urodziłaś już?

Męża Jarka poznała w klubie Superfighter. Trenowali razem. Po ślubie mąż próbował wybić jej boks z głowy, ale Beata śmieje się, że to ona mu go wybiła. Wkrótce pojawiła się ich pierwsza córeczka, Natalka.
Beata przytyła, ważyła ponad 100 kilko. – Myślałam, że ja już nie wrócę do sportu, jestem wielka, gruba i z dzieckiem. Mogę zapomnieć o Kadrze Polski – wspomina. Wtedy trener kadry narodowej w boksie, Leszek Piotrowski zadzwonił i zapytał:

- Beti urodziłaś już?
- Jeszcze nie – odpowiedziałam.
- No to się pośpiesz, bo zbliżają się Mistrzostwa Unii Europejskiej w boksie – roześmiał się.
Po dwóch miesiącach po porodzie w 2012 r. pojechała do Londynu. Walkę przegrała, ale postanowiła, że nie kończy bokserskiej kariery i jeszcze w tym samym roku w Bukareszcie została wicemistrzynią Europy w kickboxingu. Przez następne 5 lat z kolejnych zawodów znów wracała z medalami.

Natalia miała 5,5 roku, kiedy urodziła się Hania. 7 miesięcy później w 2015 r. znów zaszła w 3 ciąże. Urodził się Tomuś.
- Byłam szczęśliwą matką, ale można powiedzieć, że to był gwóźdź do trumny dla kariery sportowej.

Powrót na ring!

Rok temu w czerwcu, dostała zaproszenie na galę kickboxingu w Nowym Sączu. Zjechała się cała świta: prezes Polskiego Związku Kickboxingu Piotr Siegoczyński, trener reprezentacji Radosław Laskowski, który zapytał: Beti, czemu ty nie wracasz do sportu?

- Trenerze, kurcze, trójka dzieci, gdzie, ja matka – Polka na ring? odpowiedziałam. Na co wtrącił się mąż: Weźcie ją sobie, bo ona w domu nic nie robi. Tym sobie trochę zaszkodził, bo trener wziął te słowa na poważnie. W końcu Beata też dała się przekonać. Najbliższym celem miały być Mistrzostwa Polski w kwietniu 2018 r.

- Raz zadzwonił do mnie Radek i mówi: Beti, w listopadzie jest turniej, może chciałabyś spróbować swoich sił przed Mistrzostwami Polski? To nic wielkiego, nie stresuj się, tylko… Mistrzostwa Świata w kickboxingu w Budapeszcie. Zareagowała śmiechem. - Trenerze zniknęłam ze sportu na 6 lat, trenuję dopiero miesiąc, nie mam szans – łapała się za głowę, ale w końcu postanowiła spróbować.

Kiedy mąż zajmował się dziećmi, ona w pokoju obok trenowała pod okiem trenera Pietrzkiewicza.
Był jeszcze problem, kto pokryje koszty wyjazdu, a była to niebagatelna kwota kilku tysięcy. Nie było jej w kickboxingu 6 lat, nie należała do kadry, ministerstwo nie wyłoży pieniędzy na zawodniczkę z ulicy. Laskowski obiecał, że znajdzie sponsora.

Czarny koń turnieju

Musiała stoczyć 3 walki, dzień po dniu w kategorii +70 kg. Pierwszą jej zawodniczką była Niemka, drugą potężna przeciwniczka z RPA, trzecią Mistrzyni Europy – Rosjanka – Anastasia Chudiakowa.

- Po pierwszej walce czułam, jakby mnie przejechał pociąg, po drugiej było jeszcze gorzej, na trzeci dzień ledwo żyłam – wspomina bokserka. Do finałowej walki, Rosjanka stoczyła tylko jeden pojedynek, który wygrała przed czasem. Beata była po dwóch wyczerpujących walkach. Trenerzy rywalek pytali: Skąd się wzięła ta dziewczyna? Okazała się czarnym koniem turnieju. Wygrała w wielkim stylu. Do domu wróciła ze złotem.

Po walce wyszło na jaw, że sponsorem, który wyłożył pieniądze na jej wyjazd był … trener Laskowski. - Pierwszy raz tak dobrze zainwestowałem pieniądze – śmiał się po walce.

Chłopcy w szkole mówili do córki: Natala my się ciebie boimy, bo masz mamę Mistrzynię Świata.
W kwietniu 36-latka jedzie na Mistrzostwa Polski, potem będzie broniła tytułu Mistrzostw Świata. Od 5 miesięcy prowadzi treningi kickboxingu w klubie ,,Ragnarok” Limanowej. – Cały czas szukamy sponsorów dla mnie na mistrzostwa i dla limanowskiego klubu – wtrąca zawodniczka.

Matka Polka

Przytulny domek w Kłodnem koło Limanowej. To tutaj Beata zdejmuje bokserskie rękawice, kask i jest na wyłączność dla rodziny. Pranie, sprzątanie, gotowanie, kwiaty w ogrodzie, o których już teraz myśli, bo wiosna tuż tuż.
Dzisiaj też, jak kilkanaście lat temu spotyka się z negatywnymi opiniami na swój temat: wyrodna matka, zostawia dzieci i idzie się bić. Sądeczanka śmieje się z tych komentarzy. Jako bokserka jest twarda, w środku bardzo wrażliwa, widać to po szklących się oczach, gdy rozmowa schodzi na temat dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Na ringu mistrzyni, w domu - matka trojga dzieci na pełnym etacie - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto