Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Najdłuższa piesza trasa świata jest nie do przejścia? Daniel Korzeniewski uważa inaczej i przygotowuje się do podjęcia wyzwania

Emil Hoff
Emil Hoff
Polski podróżnik Daniel Korzeniewski przygotowuje się do wyruszenia w najdłuższą pieszą trasę świata. Pokonanie 25 tys. km od Magadanu do Kapsztadu zajmie mu ok. 3 lat.
Polski podróżnik Daniel Korzeniewski przygotowuje się do wyruszenia w najdłuższą pieszą trasę świata. Pokonanie 25 tys. km od Magadanu do Kapsztadu zajmie mu ok. 3 lat. Daniel Korzeniewski
Choć czasy są niepewne, wśród Polaków nie brakuje obieżyświatów i globtrotterów, których pasji odkrywania świata żadne trudności nie są w stanie przytłumić. Daniel Korzeniewski przygotowuje się do pokonania najdłuższej pieszej trasy świata. 25 tys. Kilometrów w trzy lata! Daniel chodzenie ma we krwi, przemaszerował już kawał planety, ale do tej niezwykłej wyprawy podchodzi bardzo poważnie i sumiennie trenuje. Opowiedział nam o swoim życiu, pasji, podróżach i śmiałych planach.

Spis treści

Najdłuższa piesza trasa świata wystraszyła internautów, ale nie polskiego piechura

Zaledwie przed paroma dniami pisaliśmy o niezwykłym wyzwaniu, jaki rzucił internautom jeden z użytkowników portal Reddit. Wyznaczył on na mapie najdłuższą na świecie nieprzerwaną trasę, którą można przejść pieszo. 22 tysiące kilometrów, 16 państw na dwóch kontynentach, od Kapsztadu w Afryce po Magadan na Syberii niemal przy samej Kamczatce.

Do niedawna zdawało się, że nie ma śmiałka, który podjąłby to wyzwanie. Okazuje się jednak, że znalazł się jeden – Polak mieszkający w Szwecji, Daniel Korzeniewski.

Daniel już od kilku miesięcy przygotowuje się do pokonania najdłuższej na świecie pieszej trasy. Polak ma wielkie doświadczenie w pieszych wędrówkach. Od wczesnej młodości pokonywał pieszo dziesiątki kilomterów, a po emigracji do Szwecji rozwinął swoją podróżniczą pasję. Schodził Norwegię, Szwecję i Finlandię, zdobył Elbrus i Kazbek na Kaukazie, zakochał się w Tanzanii podczas wyprawy na Kilimandżaro. O jego wyczynach pisały nawet skandynawskie media.

Daniel Korzeniewski podjął wyzwanie. W najdłuższą pieszą trasę wyruszy w 2023 r.

Daniel nie boi się trudnych warunków i niewygód. Wszystkie swoje wyprawy odbywał pieszo, mając ze sobą najczęściej tylko sportowy wózek, a w nim namiot i prosty sprzęt do biwakowania. Dosłownie przed paroma dniami ukończył treningowy marsz z Abisko do Sztokholmu – w miesiąc pokonał ok. 930 km.

Przejście najdłuższej pieszej trasy świata jest marzeniem Daniela i chyba trudno byłoby znaleźć kogoś lepiej pasującego do tego zadania. Podróżnik kontynuuje przygotowania i zbiera fundusze na wyprawę. Jeszcze w czerwcu tego roku będzie relacjonował swoją podróż w poprzek Kenii, w czasie której chce sprawdzić swoje umiejętności i wypróbować sprzęt, niezbędny do pokonania afrykańskiego odcinka najdłuższej pieszej trasy.

Początek wielkiej wyprawy Daniela zaplanowany jest na styczeń 2023. Polak wystartuje z Magadanu, przejdzie do Jakucka, a potem do Mongolii.

Przez świat na piechotę. Daniel Korzeniewski opowiada o swojej pasji

Daniel Korzeniewski opowiedział o swoim życiu, pasji, podróżach i planie wielkiej wędrówki po najdłuższej pieszej trasie świata. Rozmowę przeprowadzili jego przyjaciele: Iwona Wilbik, Łukasz Dróżdż i Justyna Dróżdż.

Przedstaw się i opowiedz o sobie. Czym zajmujesz się na co dzień?

Mam na imię Daniel i jestem Polakiem mieszkającym w Sztokholmie. Urodziłem się w Wałbrzychu, a wychowałem we wsi 30 km od Wałbrzycha, w Górach Sowich.

Tam właśnie nauczyłem się - jak postrzegam to z dzisiejszej perspektywy – wielu bardzo przydatnych umiejętności, m.in. pracy przy gospodarstwie domowym. Mieliśmy własne warzywa, owoce, zwierzęta, o które trzeba było dbać.

Poza tym, jak to bywało na wsi w latach 90-tych, autobusy jeździły tylko trzy razy dziennie i czasem, gdy się nie zdążyło na jeden z nich, trzeba było iść pieszo. Odległości do przejścia rzędu 25-30 km były chlebem powszednim. Zawsze wolałem chodzić niż jeździć i tak mi też zostało po wyjeździe do Szwecji.

Odpowiednie ubrania na wycieczkę!

Materiały promocyjne partnera

Pasja zwiedzania świata pieszo rozwijała się u mnie w coraz dłuższe, często wielotygodniowe, samotne wędrówki przez najodleglejsze zakątki mojego nowego kraju.

Od kilku lat pracuję w magazynie z materiałami budowlanymi. Pakuję zamówienia i rozwożę je wózkiem widłowym. Ale w okresie wiosenno-letnim, jak tylko uporam się z piątkowymi zadaniami w pracy, zabieram grupy dzieci w wieku 7-14 lat na weekend do lasu. Rozpalamy ognisko, budujemy obóz i zapoznajemy się z narzędziami, jakimi będziemy w terenie. Uczę młode wilki samodzielności, współpracy, zaufania, dbania o naturę, pozyskiwania runa leśnego, budowania szałasu, gotowania na łonie przyrody, wędkowania. Przy tym jest dużo gier i zabaw leśnych oraz terenowych. Dzieci pochodzą z polskich rodzin, a zgłoszenia przyjmuję na stronie facebookowej Młode wilki Szwecja.

Większość swych pieszych wędrówek Daniel odbywa, mając ze sobą tylko podstawowe sprzęty. Po Skandynawii podróżuje ze specjalnym wózkiem, w którym trzyma
Większość swych pieszych wędrówek Daniel odbywa, mając ze sobą tylko podstawowe sprzęty. Po Skandynawii podróżuje ze specjalnym wózkiem, w którym trzyma wyposażenie biwakowe. Daniel Korzeniewski

Czy nie kusiło Cię nigdy podróżowanie raczej samochodem lub rowerem albo motocyklem?

Od początku istniała dla mnie jedna opcja: pieszo i tylko pieszo. Wędrując trafiam tam, gdzie nie docierają masowo turyści, spotykam wspaniałych ludzi, poznaję miejsca i kraje od podszewki.

W ten sposób nawiązuję relacje, to dla mnie bardzo wartościowe. Lubię ludzi, nawet kocham, szanuję i akceptuję to, kim są, niezależnie od koloru skóry, religii czy poglądów politycznych. Wszyscy mają swoje doświadczenia życiowe, które ukształtowały ich charaktery i style życia. I ja takiej prawdy o drugim człowieku szukam. Pieszo podróżuje się dłużej, ale to niezwykła przygoda, nauka, doświadczenia i ogromne pokłady wiedzy, którą zdobywam podczas każdej z wędrówek.

Daniel mieszka w Szwecji, to właśnie w Skandynawii rozwijał swoją podróżniczą pasję.
Daniel mieszka w Szwecji, to właśnie w Skandynawii rozwijał swoją podróżniczą pasję. Daniel Korzeniewski

Jak wyglądały Twoje podróżnicze początki? Kiedy połknąłeś bakcyla?

Zaczęło się w 2009 roku, gdy wraz z dwójką znajomych zrobiliśmy objazdówkę wokół Skandynawii. Popłynęliśmy ze Sztokholmu do Finlandii i tam, już autem, na najdalej wysunięty na północ przylądek Europy – Nordkapp. Stamtąd ruszyliśmy wybrzeżem norweskim przez Lofoty do Oslo i z Oslo do Sztokholmu. Co prawda większość czasu spędziliśmy w samochodzie, ale widoki zapierały dech w piersiach.

Po powrocie z tej wyprawy zacząłem zwiedzać Szwecję, wszystkie parki narodowe i rezerwaty przyrody. W końcu nabrałem doświadczenia i odważyłem się ruszyć do najdzikszego i najpiękniejszego: Parku Narodowego Sarek, który znajduje się już za kołem podbiegunowym. Spędziłem tam 7 dni, potem drugie tyle pod najwyższym szczytem Szwecji - Kebnekaise. Robiąc pomniejsze trasy, czekałem na okno pogodowe, aby wejść solo na szczyt i móc coś stamtąd zobaczyć. To wtedy zaczęła się moja przygoda z górami wysokimi.

Daniel wdrapał się już na najwyższe szczyty Kaukazu i Atlasu.
Daniel wdrapał się już na najwyższe szczyty Kaukazu i Atlasu. Daniel Korzeniewski

Które z dotychczas odwiedzonych przez Ciebie miejsc zrobiło na Tobie największe wrażenie i dlaczego?

Och, każde z odwiedzonych przeze mnie miejsc miało swoje uroki. Przeżyłem w nich najróżniejsze przygody, o których można by bez końca opowiadać.

Ale numer 1 to Tanzania. Dlatego, że czułem się tam zaskakująco bezpiecznie, jedzenie było naturalne i świeże, a zwierzęta na ogromnych pastwiskach czy w przydomowych zagrodach mogły oglądać gwiazdy. Najsłodsze owoce zrywało się prosto z drzew. Wzruszała mnie życzliwość Tanzańczyków, chęć niesienia pomocy. Ale też siła wspólnoty, jaką tworzyli, jak nawzajem o siebie dbali. Z niektórymi lokalnymi przewodnikami łapałem taki flow, że potrafiliśmy rozmawiać godzinami. Zresztą kontakt mamy nadal. Zgodzili się zaangażować się w mój nowy projekt, służą pomocą, dzielą się wiedzą na temat lokalnych warunków.

Po tym doświadczeniu nabrałem silnego przeświadczenia, że moi przodkowie byli mieszkańcami Afryki, że moje korzenie wyrastają z tamtego kontynentu. Coś mnie tam ciągnie i woła; chcę sprawdzić co wszechświat dla mnie szykuje.

W jaki sposób udaje Ci się łączyć codziennie obowiązki z podróżowaniem?

Nie jest łatwo, bo kręcą mnie długie wyjazdy i wędrówki. Zwykle, gdy nie planuję weekendowej wyprawy do lasu z dziećmi, w piątek zjawiam się w pracy już ze spakowanym plecakiem. Zdarza się, że pracuję dłużej w tygodniu i zbieram nadgodziny. Mam wtedy wolny piątek i mogę wyruszyć już dzień wcześniej.

Na dłuższe wyprawy przygotowuję się cały rok. Wybór miejsca i trasy, zaplanowanie logistyki, treningi i odkładanie pieniędzy (chociaż zdarzało mi się też brać kredyt na podróż) zajmują sporo czasu. Większe wyprawy - jak Kilimandżaro, Kazbek i Elbrus - wymagały sporych oszczędności i dłuższych przygotowań, zwłaszcza treningów, które starałem się organizować w dzikich terenach, takich jak Hornstrandir na Islandii: 14 dni wędrówki z 25-kilogramowym plecakiem w poprzek fjordów i lodowcowych rzek. Trenowałem też w parkach narodowych za kołem podbiegunowym. W ciągu dwóch tygodni wędrówki przez Park Narodowy Sarek czy Padjelanta spotkałem tylko dwie osoby i ogromną liczbę reniferów.

Podróże po Skandynawii zahartowały podróżnika i rozwinęły w nim miłość do gór.
Podróże po Skandynawii zahartowały podróżnika i rozwinęły w nim miłość do gór. Daniel Korzeniewski

Opowiedz coś więcej o swoim najnowszym planie: jak, kiedy i dlaczego wybierasz się w najdłuższą pieszą trasę świata?

Myśl o wyprawie, do której się przygotowuję, pojawiła się po powrocie z Tanzanii, gdzie zdobyłem Kilimandżaro. Spędziłem tam 21 dni, z których 5 poświęciłem na zdobycie dachu kontynentu i zakochałem się w Afryce po uszy. Dzięki lokalnym przewodnikom zwiedziłem dwa parki narodowe z safari, wioskę w górach Marangu i Lushoto, cmentarz polskich uchodźców, których los rzucił tam w trakcie II wojny światowej. Jeden dzień spędziłem z wodzem wioski Masajów, który był moim przewodnikiem po regionie Arusz. Zrobiliśmy wtedy 30 km na nogach w sześć godzin. Zawiązała się między nami przyjaźń i nadal utrzymujemy kontakt.

Po powrocie długo nie mogłem wejść w rytm szarej rzeczywistości. Zawsze po każdej podróży czuję niedosyt. Chcę więcej i dłużej.

Profesjonalny sprzęt góryski na każdą wyprawę

W tamtym czasie natrafiłem w sieci na grafikę z najdłuższą nieprzerwaną trasą, jaką można przebyć pieszo, prowadzącą przez dwa kontynenty i niemal wszystkie strefy klimatyczne. Wizja wyprawy trafiła na podatny grunt, nie pozwalała mi zasnąć...

Wtedy zacząłem działać, szukać informacji, pytać ludzi, przyjaciół z Afryki. Szybko dostałem odpowiedzi, że z pozoru to „misja samobójcza”, ale nie niemożliwa. Na chwilę się poddałem, ale myśl o tej trasie nadal nie dawała mi spokoju. Przeszukałem YouTube, blogi, grupy i znalazłem polskich turystów, którzy odwiedzili każdy z krajów, przez które chcę przejść. Byli tam i żyją.

Marzenie przejścia dwóch kontynentów zaczęło stawać się realne!

W końcu lutego 2022 Daniel zakończył marsz przez niemal całą Szwecję, od Abisko do Sztokholmu.
W końcu lutego 2022 Daniel zakończył marsz przez niemal całą Szwecję, od Abisko do Sztokholmu. Daniel Korzeniewski

Kiedy zamierzasz wyruszyć w tę niezwykłą podróż?

Jak najszybciej [śmiech]! A tak poważnie: wstępny termin to styczeń 2023. Wszystko zależy od tego, na ile będę przygotowany, czy uda się zebrać odpowiednie fundusze, przejść szkolenia z medycyny tropikalnej, walki wręcz czy strzelania z broni palnej, zrobić kurs myśliwski i zdobyć licencję na broń. Dla jasności: jestem zdecydowanym przeciwnikiem zabijania zwierząt dla przyjemności, ale muszę też mieć możliwość obrony w podbramkowych sytuacjach.

To jest ogrom pracy, zbierania informacji, logistyki. Przeanalizowanie różnych opcji trasy, warunków pogodowych, zagrożeń. Zdobycie walut, wiz i pozwoleń. Muszę zlokalizować punkty z wodą pitną i jedzeniem, bankomaty. Ale też muszę znaleźć sponsorów. A to zaledwie część zadań, jakie należy wykonać. Pomocne mogą się tu okazać np. misje katolickie na mojej trasie i zaufane kontakty w każdym z krajów.

Po co Ci to wszystko, czemu planujesz tak trudną i niebezpieczną podróż?

Dobre pytanie. Chcę zrobić coś, czego jeszcze nikt na świecie nie dokonał. By zrealizować moje największe marzenie. Jestem w wieku, w którym nasi rodacy odnosili największe sukcesy, bijąc rekordy świata lub zdobywając najwyższe szczyty zimą. Byłoby wspaniale móc zapisać się na kartach historii jako pierwszy człowiek na świecie, jako pierwszy Polak, który podjął się tego wyzwania.

Mam odwagę, chęci, zdrowie, siłę i doświadczenie życiowe - nie tylko w organizowaniu wypraw, ale też rozumieniu ludzkiej psychiki i mowy ciała. Znam własny organizm i możliwości.

Nie mniej ważne jest dla mnie poznać kulturę, zwyczaje, historię, styl życia i problemy, z jakimi zmagają się Afrykanie, a także - w miarę możliwości - im pomóc. Uczę się języka suahili, w którym porozumiewa się spora część mieszkańców krajów na mojej przyszłej trasie. Pieszo będę przemierzał Afrykę dłużej, ale to oznacza o więcej podróżniczych smaczków, no i materiału na porządny film dokumentalny!

W 30 dni pokonał 930 km. To przygotowanie przed wielkim wyzwaniem - przejściem najdłuższej pieszej trasy świata, od Magadanu do Kapsztadu.
W 30 dni pokonał 930 km. To przygotowanie przed wielkim wyzwaniem - przejściem najdłuższej pieszej trasy świata, od Magadanu do Kapsztadu. Daniel Korzeniewski

Co w całym procesie przygotowań do podróży cieszy najbardziej, a co jest elementem, który najchętniej byś pominął?

Najbardziej cieszy mnie tempo organizacji, efektywne spędzanie każdego dnia, wsparcie osób zaangażowanych w projekt i sam cel podróży.

Co bym pominął? Zbiórkę pieniędzy - nie lubię prosić o wsparcie. Niestety bez pomocy z zewnątrz nie jestem w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwa na całej trasie. Czasem będzie trzeba opłacić odpowiednich ludzi, czasem wynająć eskortę, innym razem lokalnego przewodnika.

Sam muszę wziąć bezpłatny 4-miesięczny urlop na czas przygotowań, na szkolenia i kursy. Potem trzeba za coś żyć przez trzy lata wędrówki, bez stałego dochodu, jaki daje praca (choć podczas podróży także zamierzam pracować, chociażby zapewniając pełną relację z wyprawy na Instagramie i Facebooku). Mam swój profil na patronite.pl, gdzie można wesprzeć mój projekt w zamian za różnorodne wyrazy wdzięczności, od kartek i pamiątek z każdego kraju, po pomoc w zrealizowaniu wyjazdu życia.

Jakie emocje towarzyszą przygotowaniom do wyprawy? Czy miewasz chwile zawahania?

Emocji jest cały wachlarz: od euforii, radości i śmiechu, przez złość, gniew, irytację, po współczucie i nostalgię.

Jasne, pojawiają się chwile zawahania, ale szybko mijają po rozmowach z podróżnikami, którzy odwiedzili wszystkie te kraje, które przyjdzie mi zobaczyć. Przeczytałem co tylko się dało o podróżnikach, którzy przeszli „Od Kairu do Kapsztadu”, przebyli „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd” czy spisali swoje wspomnienia w „Opowieściach z Zambii”. Przeżyli i wydali książki.

Oczywiście ryzyko jest ogromne, ale rabunki, kradzieże, napady czy porwania zdarzają się wszędzie na świecie. A wyruszając z misją szukania tego, co nas łączy, z otwartym sercem i czystą intencją wiem, że jestem stanie wyjść z tej wyprawy cało. Wiem też jednak, że już nigdy nie będę tym samym człowiekiem, jakim jestem teraz.

Widok z gebel Toubkal, najwyższej góry Maroka
Widok z gebel Toubkal, najwyższej góry Maroka Daniel Korzeniewski

Czego najbardziej się boisz się w związku z wyprawą? I co daje największego powera?

Boję się, że trafię na fanatyków religijnych, rebeliantów - krótko mówiąc, nieodpowiednich ludzi w nieodpowiednim miejscu i czasie. Wierzę jednak, że kiedy sami jesteśmy dobrzy, na swojej drodze spotykamy ludzi podobnych do nas. Szczerość, otwartość i dobre intencje liczą się w podróży bardziej niż nowoczesne gadżety czy pieniądze.

Na tym etapie największego powera dają mi ludzie, którzy mnie wspierają i pomagają w przygotowaniach, którzy wierzą w powodzenie przedsięwzięcia, oferują swoje wsparcie. To bardzo uskrzydla.

Jak zareagowali Twoi bliscy na wiadomość o wyprawie?

Mama się boi, ale też kibicuje. Zna mnie lepiej, niż ja sam i wie, że dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Zawsze byłem optymistą i wychodziłem cało nawet z największych opresji. Zawsze też kończę to, co zaczynam i nigdy się nie poddaję!

Najdłuższa piesza trasa świata. Przygody Daniela można śledzić i wesprzeć

Daniel Korzeniewski zbiera fundusze na swoją niezwykłą wyprawę na Patronite. Jego przygody możecie śledzić na Facebooku , Instagramie i YouTube.

Obejrzycie galerię zdjęć Daniela z jego pieszych wypraw i przygotowań!

Daniel maszeruje przez Kenię

W czerwcu i lipcu 2022 Daniel odbywa zapowiedzianą podróż przez Kenię. Udzielił nam wywiadu z trasy: zapraszamy do lektury:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Najdłuższa piesza trasa świata jest nie do przejścia? Daniel Korzeniewski uważa inaczej i przygotowuje się do podjęcia wyzwania - Strona Podróży

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto