Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niezwykła pasja małżeństwa Kwitów. Warto odwiedzić ich zagrodę

Tatiana Biela
Tatiana Biela
fot. Krystyna Trzupek
We wsi Jastrzębie (gmina Łukowica), w malowniczej dolinie rzeki Jastrzębik, u podnóża góry Skiełek powstał skansen, który niczym wehikuł czasu przenosi w niezwykłą podróż do XIX-wiecznej, chłopskiej zagrody. W okresie świątecznym można tutaj zobaczyć też żywą szopkę.

FLESZ - Zima 30-lecia w Polsce, zasypie nas śnieg

Stare, drewniane drzwi zamykane na skobel cichym skrzypnięciem zapowiadają pojawienie się gościa. Drewniany stół i ława zaprasza zmęczonych przybyszów. Przekraczając próg domu, przenosimy się do wiejskiej chałupy, sto lat temu, gdzie, zwykło się mawiać: Gość w dom, Bóg w dom”. Tutaj w roli gospodarzy witają serdecznie Agata i Krzysztof Kwit, właściciele gospodarstwa edukacyjnego ,,W zielonym gaju”.

W domu prababci

Dom składa się z kuchni i izby. Spod bielonych na niebiesko ścian, wyzierają drewniane belki mszyte mchem. Z kuchni drzwi prowadzą do izdebki, która dawniej pełniła funkcję pokoju, salonu i sypialni. Pod ścianą drewniane łóżko przykryte siennikiem i kapą, obok kołyska. W kącie stara, drewniana maszyna do szycia, szafa, skrzynia wianna. U powały uwieszona drewniana huśtawka. Uwagę przykuwają święte obrazy, które, jak nakazywała ludowa pobożność, są odświętnie przybrane. W kuchni na ścianie wiszą pąki suszonych ziół, poświęcony wianek w Boże Ciało oraz bukiety robione na Matkę Boską Zielną.

- Może trudno w to uwierzyć, ale jeszcze do 1997 roku mieszkałam tutaj z rodziną, było nas sześcioro. Przeniosłyśmy się do nowego domu, gdy miałam 6 lat – wspomina z uśmiechem pani Agata.

Pomysł stworzenia w tym miejscu skansenu zrodził rok temu przy niedzielnej kawie.

- Jak słyszeliśmy, że co poniektóre dzieci mówią, że mleko powstaje w fabryce, to postanowiliśmy coś z tym zrobić. Polska wieś umiera, zanikają tradycje, zwyczaje, a dzieci nie wiedzą co to jest kołowrotek i jak się dawniej chleb piekło – wtrąca mąż Krzysztof.

Dziś, kiedy rodzina przenosi się do nowego dom, stary najczęściej idzie do wyburzenia. Tutaj było inaczej.

- Żal było nam tego domu, postanowiliśmy, że zamienimy go w skansen i w ten sposób ocalimy od zapomnienia choć część historii i tradycji – nadmienia mężczyzna.

Po znajomych rozeszła się wieść, że Kwitowie zbierają stare przedmioty i tak, wkrótce dom zaczął się zapełniać. Każdy, kto miał coś na strychu przynosił do tworzącej się izby pamięci. Dziś, po zaledwie kilku miesiącach, udało się zgromadzić pełne wyposażenie chłopskiej chałupy: niecka do wyrabiania ciasta, przetaki do przesiewania zboża, drewniana maszynka do szatkowania kapusty, praska do sera, trociak do ogrzewania izby, stare żelazka, lampy naftowe, tarki do prania, przyrządy związane ze zbiorami i pracą na roli. Pan Krzysztof trzyma w jednej ręce stare drewniaki, w drugiej wąską podkówkę.

– Proszę zobaczyć, kiedyś chodziło się w czymś takim i dodatkowo podkuwało prawdziwymi podkowami – opowiada.

Rzeczywiście, podkowa, pasuje idealnie. – A tutaj żelazko żołnierskie, wielkości kilku centymetrów, do prasowania kołnierzyków i kantów spodni – uśmiecha się.

Zapach chleba z łopaty

- Na wiosnę postawię tutaj piec chlebowy - wtrąca Franciszek Sikoń, tata pani Agaty. Poprzedni, który służył od tej pory niestety trzeba było rozebrać z przyczyn bezpieczeństwa. Do wypieków wszystko już gotowe: drewniana łopata, ciosek, stolnica.

Na ścianie wiszą stroje regionalne.

– To strój mojej mamy, ręcznie wyszywany, nosiła w nim obrazy. Dawniej panny, które nosiły obrazy na Boże Ciało nazywały się obraźnice. – podkreśla pani Agata.

Żywa szopka

Przy każdej wiejskiej chałupie była zagroda ze zwierzętami. Nie inaczej było tutaj.
- Gospodarstwo mamy z dziada pradziada. Krowy, owce kameruńskie, króliki, indyki, perliczki, gęsi, kury, gołębie – wylicza właścicielka.

Powstał zatem pomysł, by otworzyć żywą szopkę dla zwiedzających. Mimo, że to pierwsza taka szopka w tym miejscu, zainteresowanych nie brakuje.

- W styczniu zapraszamy grupy zorganizowane ze szkół i przedszkoli – zaprasza pani Agata.

Oprócz skansenu do dyspozycji zwiedzających jest także staw rybny i pasieka licząca 25 uli. Znajduje się tutaj także Brzoza Ojcowska, występująca zaledwie w pięciu miejscach w Polsce. Dla dzieci przygotowane są także specjalne ścieżki edukacyjne. - Mamy zamiar pokazywać dzieciom tradycje i zwyczaje miejscowej ludności, sposób w jaki obrabiano ziemię i jakich narzędzi do tego. To taka nauka przez zabawę – podkreśla właścicielka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Niezwykła pasja małżeństwa Kwitów. Warto odwiedzić ich zagrodę - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto