Łunę nad jednym z gospodarstw w Brzynie w Beskidzie Sądeckim dostrzeżono przed godz. 1.30 w niedzielę, bo właśnie o tej porze ogniowe larum z Brzyny dotarło telefonicznie do oficera dyżurnego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa w Nowym Sączu.
Płomienie trawiły poddasze drewnianego domu, który niedawno został gruntownie wyremontowany i zmodernizowany. Strażacy mówią niemal o cudzie, że w środku nocy rodzina dostrzegła szybko rozprzestrzeniający się ogień i zdołała opuścić wnętrze budynku. Podjęła też próbę ratowania chociaż części dobytku.
Do gaszenia ognia przybyły dwie jednostki Państwowej Straży Pożarnej z Nowego Sącza, a także siedem ochotniczych straży pożarnych z dwunastu działających w gminie Łącko.
– Ogień błyskawicznie ogarniał drewniany budynek, a akcja gaśnicza była bardzo trudna – informuje brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego PSP w Nowym Sączu. – Spłonął dach i poddasze. parter budynku ocalał. Został jednak kompletnie zalany wodą, którą tłumiono płomienie.
Wójt gminy Łącko Janusz Klag, ocenia iż mało prawdopodobne jest, by istniały szanse na obudowę domu z tego, co strażacy ocalili z pożogi. Jego zdaniem drewno jest nasiąknięte wodą i nie wyschnie przed nastaniem mrozu, a ten może zniszczyć belki, rozsadzając je lodem od środka.
Pogorzelcy z Brzyny, a jest to sześcioosobowa rodzina, znalazła schronienie u krewnych. W gronie osób, które straciły dach nad głową nie ma małych dzieci.
– W poniedziałek będę w miejscu pożaru w Brzynie, by rozmawiać z poszkodowanymi o najpilniejszych formach pomocy – powiedział „naszemumiastu" wójt Janusz Klag.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?