Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowosądeckie Serducho dociera tam, gdzie inni nie mogą. Zaopatrują bunkry w bombardowanych miastach. Tu się ciągle dzieją cuda! [ZDJĘCIA]

Joanna Mrozek
Joanna Mrozek
Ich pomoc dociera tam, gdzie inni się boją. Stowarzyszenie działa bez ustanku, zaufały im tysiące osób, które wspierają ich ciężką pracę. Wolontariusze zasługują na uznanie!

Od lewej wolontariusze w tym Monika Pogwizd, z prawej zdjęcie dzieci, które przebywały w bunkrze
Ich pomoc dociera tam, gdzie inni się boją. Stowarzyszenie działa bez ustanku, zaufały im tysiące osób, które wspierają ich ciężką pracę. Wolontariusze zasługują na uznanie! Od lewej wolontariusze w tym Monika Pogwizd, z prawej zdjęcie dzieci, które przebywały w bunkrze Nowosądeckie Serducho- archiwum
Stowarzyszenie Nowosądeckie Serducho pomaga uchodźcom od czasu rozpoczęcia wojny, a ich pomoc jest nieoceniona. Organizują noclegi, zbierają dary, a także dostarczają potrzebne rzeczy na Ukrainę. Docierają tam, gdzie inni nie mogą. Zaopatrują walczących w niezbędne środki, a nawet ich pomoc trafia do bunkrów w ostrzeliwanych miastach. Zaufały im tysiące osób, dlatego nada niosą pomoc na ogromną skalę.

Tam dzieją się cuda

Stowarzyszenie bardzo mocno zaangażowało się w pomoc uchodźcom przebywającym w Polsce, a szczególnie regionie sądeckim. Od samego początku pracują nieustannie żeby zapewnić uciekającym przed okrucieństwem wojny wszystko co potrzebne. Uchodźcy osiedlający się w Nowym Sączu mają zapewniony lepszy start, dzięki między innymi pomocy Nowosądeckiego Serducha.

Wielu ludzi, niezliczone godziny pracy, sortowania darów, logistyczne ich rozdzielanie, wypakowywanie tirów i tak w kółko. Od początku wojny tak wygląda każdy ich dzień. - Niedziela jest do odpoczynku- mówi nam Lech Zwoliński, jeden z wolontariuszy, który wsiada w busa wypełnionego po brzegi i jedzie w głąb kraju ogarniętego wojną. Dla tych ludzi nie ma rzeczy niemożliwych, ich siła przebicia jest ogromna. Choć wolontariusze zwracają uwagę, że chęć pomocy z każdym dniem maleje, to jednak można zauważyć, że pod adresem Grunwaldzka 120 cały czas dzieją się cuda.

- Ludzie stracili cierpliwość do dużych fundacji, które część pieniędzy, niestety przekazują na obsługę. Zaczęli szukać gdzieś organizacji, którzy rzeczywiście działają, a nie tylko czerpią z tego korzyści. Nasze transporty są celowane do odpowiednich osób i faktycznie ta nasza pomoc dociera tam gdzie powinna. Myślę, że dlatego ludzie obdarzyli nas dużym zaufaniem, a nasza praca ich do tego przekonała - mówi nam Monika Pogwizd z Nowosądeckiego Serducha, która wyjaśnia w jaki sposób udaje im się trafiać tam, gdzie pomoc jest najbardziej potrzebna.

- Sami jeździmy na Ukrainę, posyłamy tam nasze konwoje, ale na miejscu mamy również wielu wolontariuszy, którzy jeżdżą i sprawdzają miejsca odbioru darów. Dostajemy listę od np. szpitali, ludzi, organizacji z prośbą o pomoc, zanim jednak tam wyślemy potrzebne dary, to najpierw jedzie tam nasz wolontariusz z Ukrainy i sprawdza. Chcemy mieć pewność, że nikt tym nie handluje - tłumaczy wolontariuszka.

Na Ukrainie Stowarzyszenie nawiązało wiele kontaktów m.in z członkami z obrony terytorialnej, którzy walczą bez niezbędnego sprzętu, praktycznie sami nie mają nic. Oni także pomagają w dostarczaniu darów od "Serducha" np. do bunkrów w ostrzeliwanych miastach.

Pomagają im ludzie z różnych stron świata

Stowarzyszenie zostało zauważyło nawet przez angielskie miasteczko Telford. Tam także mieszkają ludzie o wielkich sercach i regularnie wysyłają tiry pełne niezbędnych darów, które trafiają do magazynu przy Grunwaldzkiej 120 w Nowym Sączu. To za sprawą Tomasza Piszczka z Nowego Sącza, który osiedlił się na wyspach.

Pomoc płynie z różnych stron świata: z Niemiec, Holandii, Hiszpanii, nawet ze Stanów Zjednoczonych. To głównie zasługa Polaków, którzy tam mieszkają. Jednak to mieszkańcy regionu jako pierwsi odpowiedzieli na apele. Wolontariuszom udało się ostatnio nawiązać współprace z lokalną firmą Szubryt. Tiry z darami cały czas docierają na Ukrainę, tylko w zeszłym tygodniu wysłali ich aż sześć. Przy Grunwaldzkiej 120 cały czas dużo się dzieje.

Dzięki inicjatywie wolontariuszy powstał tam pierwszy w regionie, darmowy sklep dla uchodźców. Prowizoryczny "sklep za uśmiech" w namiocie prowadzony przez wolontariuszy pomógł już ponad kilku tysiącom osób. Teraz postawili taki z podłogą, żeby klienci mogli korzystać w bardziej komfortowych warunkach. Tygodniowo odwiedza ich nawet ponad tysiąc osób.

Ich pomoc się nie kończy. Warto śledzić ich profil na Facebooku Stowarzyszenie Nowosądeckie Serduchu, w wolnych chwilach wolontariusze publikują krótkie podsumowania tygodnia.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto