Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz - Andy: kamienny strażnik nie wpuścił Staszka do domu...

Iwona Kamieńska
Stanisław Smaga (w środku) gdzieś w ulubionych górach...
Stanisław Smaga (w środku) gdzieś w ulubionych górach... archiwum
Niektórzy kochają góry z wzajemnością. Tak było ze Staszkiem. Zbyt się spieszył na spotkanie z najpotężniejszą z gór, na jakich stanął. Nie pozwoliła mu wrócić do domu...

Każdej zimy do kościółka w sądeckiej dzielnicy Dąbrówka schodzą się ludzie gór, aby w modlitwie wspomnieć Staszka Smagę, przewodnika tatrzańskiego, nauczyciela geografii w drugim liceum. Staszek przegrał walkę o życie z kapryśnym Kamiennym Stażnikiem, jak andyjscy indianie Keczua nazywają najwyższy szczyt Ameryki Południowej - Aconcaguę.
Jego ciało znaleziono tuż pod szczytem wznoszącym się na wysokość 6 tysięcy 962 metrów ponad poziom morza. Uparł się, że dotrze na górę mimo bólu w piersiach i fatalnej pogody, która załamała się w czasie wędrówki.
Dwanaście lat temu, w lutym, w czasach gdy Polakom świat wydawał się znacznie większy, a podróże znacznie mniej dostępne niż dziś, Staszek był przekonany, że to jedyna w jego życiu okazja do wyjścia na Aconcaguę, że nigdy więcej nie dane mu będzie wrócić w Andy. Zdobył szczyt, ale gdy zaczął schodzić, nagle okazało się, że nie jest już w stanie zrobić ani jednego kroku w dół... Płuca odmówiły posłuszeństwa. Upadł. Zamarzł.
Na tej wysokości to nic dziwnego. Tlenu w powietrzu jest jak na lekarstwo, każdy krok jest wysiłkiem, a andyjskie powietrze jest wyjątkowo suche. Człowiek błyskawicznie się odwadnia i traci siły. Bez odpowiedniej aklimatyzacji na niższych wysokościach nie ma szans wygrać z Kamiennym Strażnikiem. Bywa, że nawet z aklimatyzacją szanse są nikłe, bo stosunkowo łatwą technicznie drogę na dach Andów upodobały sobie wręcz szalone wiatry. W takiej wichurze odczuwalna temperatura to nawet minus 30-40 stopni. Te właśnie szaleństwa pogody i brak tlenu zabijają zdobywców Aconcaguy.
Jak się później okazało, Stanisław Smaga zmarł wskutek obrzęku płuc. To jeden z najgroźniejszych skutków choroby wysokościowej. Był sam. W drodze na szczyt minął się z jednym z towarzyszy, Karolem Krokowskim, który spędził noc w dramatycznych warunkach pod Canaletą - stromym żlebem wiodącym na wierzchołek. Karol czekał na Staszka na dole. Nie doczekał się. Dopiero następnego dnia znaleziono ciało.
- Kiedyś na symbolicznym cmentarzu ofiar gór pod Osterwą w Dolinie Złomisk Staszek wypowiedział głośno taką myśl, że właściwie to chciałby w górach skończyć życie. Przepowiedział to sobie, tylko czemu ta przepowiednia wypełniła się tak szybko... Za wcześnie - mówi Adam Sobczyk, prezes sądeckiego oddziału PTTK, jeden z uczestników tragicznej wyprawy w Andy z 1998 roku.
- Pojechaliśmy w piątkę, a wróciliśmy we czwórkę. Przybici. Ale z górskiej pasji nie można się wyleczyć. Wiatr gna nas po świecie do dziś - mówi pan Adam.
Mimo to w Andy nie spieszno mu wracać. Woli nasze bliskie Karpaty i... Himalaje. Andy to bardzo surowe góry. Na stosunkowo niewielkiej wysokości już niemal nie spotyka się tam śladów życia. No i Staszka zabrały.
Adam Sobczyk znał Smagę od 1979, może 1980 roku. Towarzyszył mu w przygotowaniach do zdobycia "blachy" przewodnika tatrzańskiego.
- To był wielki pasjonat gór, którym poświęcił się także zawodowo. Podczas gdy my zachwycaliśmy się widokami, on podnosił z ziemi kamienie, przyglądał się skałom i czytał z nich historię Ziemi sprzed milionów lat - opowiada Sobczyk.
Absolwenci "zielonej budy", czyli sądeckiego II Liceum Ogólnokształcącego, także nie zapomnieli o swoim nauczycielu geografii, który cichym, spokojnym głosem uczył, opowiadając o górach i o świecie. Sami nie wiedzieli, kiedy "kupowali" od niego pasję odkrywania tajemnic naszej planety.
Zostawił w żalu rodziców, rodzeństwo i przyjaciół. Zostawił też przestrogę dla swoich naśladowców: Góry czasem nie wybaczają pośpiechu.
Za tydzień kolejna historia z gór. Historia Anny...

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto