- Zaglądam często do lokalnych ogłoszeń, bo bywa, że właściciel szuka skradzionego bądź zgubionego zwierzęcia - opowiada weterynarz Maciej Serwin. - Wtedy również przeszukiwałem internet i trafiłem na anons właściciela dobermana. Zamieścił w nim imię psa: Drako. Przywieziony do nas pies reaguje na to imię.
Dzwonił na numer telefonu podany w ogłoszeniu, ale mężczyzna, który odebrał, stwierdził, że już oddał komuś swojego psa. Wypytywany o szczegóły tłumaczył, że Drako zaopiekował się ktoś z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Nieprawda. Nikomu z nas nie powierzano żadnego dobermana - zaprzecza Janusz Piątkowski, szef sądeckiego TOZ. Przywiązanie zwierzaka do drzewa i pozostawienie na mrozie komentuje bez dyplomacji: - Groza. Ktoś, kto w ten sposób postąpił, powinien stanąć przed sądem - mówi.
W piątek ogłoszenie zniknęło z sieci wraz z numerem telefonu właściciela. - Dopóki Drako nie trafi do adopcji, jego właścicielem jest miasto. Urzędnicy mają solidne podstawy, aby zgłosić na policję doniesienie dotyczące znęcania się nad zwierzęciem - zauważa weterynarz Maciej Serwin.
Za przestępstwo, o którym mówi weterynarz, można trafić do więzienia. Na razie jednak nikt oficjalnie nie poinformował policji o zdarzeniu. Drako oczekuje w sądeckiej lecznicy na nowy dom. To młody, łagodny, dobrze ułożony pies.
Kalendarz siewu kwiatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?