Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: mieszkańcy rozliczają władze na koniec kadencji

Iwona Kamieńska, Sławomir Wrona
fot. stanisław śmierciak
Brak nowego mostu na drugą stronę Dunajca,zaniedbane brzegi sądeckich rzek, brak prespektyw rozwoju dla młodych ludzi to tylko niektóre z zarzutów kierowanych pod adresem miejskiej władzy przez mieszkańców Nowego Sącza. "Gazeta Krakowska" przepytała swoich Czytelników jak pod koniec kadencji oceniają pracę władz miasta.

Ciągle nie zrealizowana zapowiedź budowy obwodnicy północnej Nowego Sącza wraz z mostem na Dunajcu. Brak tej trasy wymieniany jest, jako główna przyczyna korków w centrum miasta. Tak jest, ale w tle pojawia się też problem o wiele istotniejszy. Prawy brzeg Dunajca wydaje się dziś idealnym miejscem, gdzie Nowy Sącz powinien się rozwijać. Nie chodzi jedynie o budownictwo mieszkaniowe. Zakładając, że powstanie wkrótce obwodnica zachodnia, wzdłuż tej trasy śmiało można będzie lokować siedziby firm. Warunek jest jeden - możliwość szybkiego dotarcia do położonego na drugim brzegu rzeki centrum, gdzie przecież załatwia się sporo formalności.

Trasa z Krakowa to droga przez mękę i, zdaniem Romana Kluski, główny problem miasta i regionu. Twórca Optimusa twierdzi, że każdemu inwestorowi z kraju i zagranicy odechciewa się rozkręcać biznes nad Dunajcem, jeśli musi jechać trzy godziny z Krakowa do Nowego Sącza. Budowa szybkiego połączenia stolicy Sądecczyzny ze stolicą Małopolski nie leży w gestii miasta ani powiatu, ale sądeczanie wytykają, że właściwie żaden spośród naszych gospodarzy nie lobbuje mocno, aby takie połączenie powstało.

Brak pomysłu na zatrzymanie w mieście ludzi młodych. Jej przedstawiciele odpowiadają zazwyczaj w takich sytuacjach, że to nie oni tworzą miejsca pracy. Czyżby? Jedną z najbardziej wyświechtanych obietnic rządzących jest tworzenie dobrych warunków do rozwijania biznesu. Przyjrzyjmy się zatem, co zrobiono w tej sprawie w ostatnich latach?

Inkubator przedsiębiorczości, gdzie można stawiać pierwsze biznesowe kroki, to dzieło z poprzedniej kadencji. Poza tym może jedynie uzupełniać ofertę, a nie być panaceum na problem. Jeden z kandydatów na prezydenta miasta już zapowiada, że chciałby się skupić na budowaniu strefy ekonomicznej, gdzie duży biznes mógłby lokować swoje filie, a mniejsi przedsiębiorcy z powodzeniem rozwijać działalność korzystając z ulg podatkowych i wsparcia prawnego. Coś się przypomina? Tak, obiecują to wszyscy kandydaci od wielu lat. Ta obietnica pozostaje jednak nadal nie spełniona.

Jeśli zapytać kogokolwiek, co stanowi o atrakcyjności Nowego Sącza, to w pierwszej trójce odpowiedzi na pewno znajdzie się położenie. I nie chodzi o same góry otaczające miasto, tylko o rzeki. Ktoś powie, że trzeba sporej odwagi i determinacji, żeby nawet podczas wielkiego upału zanurzyć choćby nogę w Dunajcu czy Kamienicy.

To prawda, ala jak widać co roku na brzegach obu rzek, takiej odwagi i determinacji wielu sądeczanom wcale nie brakuje. Czy ktoś pomyślał o tym, aby przynajmniej do plażowania stworzyć w miarę przyzwoite warunki? Nie.

Zobacz także: Nowy Sącz: rewitalizacja Parku Strzeleckiego w wyborczym programie

Panie prezydencie! Owszem lubimy śmiałe wizje, ale czasem wystarczy prosty pomysł. Wykarczowanie zarośli, wysianie trawy, czy wysypanie w dwóch, trzech miejscach piaszczystej plaży nie kosztuje, ani dużo czasu, ani wielu pieniędzy. - Rzeki, a szczególnie Dunajec, mogłyby być ozdobą Nowego Sącza. Od dawna o tym mówię i ubolewam, że miasto od rzek się odwraca - komentuje Krzysztof Pawłowski, prezydent Wyższej Szkoły Biznesu-National-Louis University.

O Nowym Sączu było w ostatnich latach głośno w Małopolsce, a nawet w całej Polsce z dwóch powodów. Pierszy to siusiający rycerzyk postawiony przed sądeckim zamkiem. Rycerzyk wystąpił nawet w "Teleexspresie" i satyrycznym felietonie z ramówki radia RMF. Śmiała się z niego cała Polska. Że mikrus, że chyba ma problemy z prostatą, że wątpliwej urody.

Po raz drugi Nowy Sącz błysnął nowym, miejskim logo, w którym nikt inny tylko sami sądeczanie (na szczęście nie wszyscy) dopatrzyli się dzieła szatana promującego homoseksualizm i kabalistykę. Oburzeni członkowie duszpasterstwa akademickiego w publicznych wystąpieniach potępiali twórców znaczka.

Zobacz także: Nowy Sącz: otwarta dłoń przyniosła rozgłos

Kuriozalny protest, a nie samo logo (popularnie zwane dziś łapką), rozreklamował Nowy Sącz w kraju jako ciemnogród, przykład zacofania, niestety. Cóż do tego mają władze? Bo fakt, że o mieście głośno jest tylko wówczas, gdy można je z dowolnego powodu wyśmiać, nic dobrego nie wróży.

To stoi w sprzeczności z tekstem promocyjnym pod kolorową łapką głoszącym, że Nowy Sącz dobrze wróży. Miasto nie ma dobrej, wyrazistej promocji, zatem w ogólnopolski eter przebija się tylko i wyłącznie promocja negatywna.

Przewodniczący rady miasta Artur Czernecki mówi, że to grzech, ale wytyka go... czwartej władzy, czyli mediom. - Świat żyje sensacją, dlatego tak się dzieje. Ale mamy też swoje sądeckie marki, o których głośno w Polsce, choćby Sandecję czy firmy Fakro, Koral, Konspol. To pozytywna reklama miasta - przekonuje Czernecki.

Problem w tym, że za tę pozytywną reklamę brawa należą się przede wszystkim ludziom, którzy na owe marki latami pracowali. Nie władzom. Może z małym wyjątkiem w przypadku Sandecji, bo to klub - pupil prezydenta Ryszarda Nowaka, więc go pieści, jak może

Zobacz także: Nowy Sącz: godło Sandecji na ścianie bloku Pekin

- Zatrudnianie w ratuszu i okołoratuszowych instytucjach krewnych i osób z tak zwanej drugiej, politycznej rodziny stało się w Nowym Sączu normą - wytyka Piotr Lachowicz, lider opozycji. Przykłady? Powoływanie prezydenckich pełnomocników spośród sprzymierzeńców kampanii wyborczej obecnego gospodarza miasta i konkursy na stanowiska, w których wiadomo było, kto wygra.

Bynajmniej nie były to osoby z najwyższymi kwalifikacjami. Przepustką do kariery urzędniczej np. Tomasza Michałowskiego (pełnomocnika ds. promocji miasta) okazała się praca w biurze poselskim Ryszarda Nowaka. W miejskich spółkach nie brakuje członków rodzin bądź bliskich znajomych urzędników.

- W takiej skali forowania znajomych nie było dotąd w żadnej kadencji. Rozumiem, że prezydent i jego zastępcy chcą otaczać się zaufanymi ludźmi, ale to co się dzieje, moim zdaniem, jest przesadą - dodaje Lachowicz.

- Kolesiostwo było jest i będzie w przypadku każdej władzy - przyznaje przewodniczący rady miasta Artur Czernecki. Chętniej jednak, zamiast tego grzechu, wypomniałby gospodarzom magistratu pospolitą pychę.

- Niestety, obserwuję często, że nasza sądecka władza zbyt wsłuchana jest w siebie i swoich najbliższych współpracowników, a pozostaje głucha na zwykłych ludzi - dodaje.

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolsce

60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto