Ciągle nie zrealizowana zapowiedź budowy obwodnicy północnej Nowego Sącza wraz z mostem na Dunajcu. Brak tej trasy wymieniany jest, jako główna przyczyna korków w centrum miasta. Tak jest, ale w tle pojawia się też problem o wiele istotniejszy. Prawy brzeg Dunajca wydaje się dziś idealnym miejscem, gdzie Nowy Sącz powinien się rozwijać. Nie chodzi jedynie o budownictwo mieszkaniowe. Zakładając, że powstanie wkrótce obwodnica zachodnia, wzdłuż tej trasy śmiało można będzie lokować siedziby firm. Warunek jest jeden - możliwość szybkiego dotarcia do położonego na drugim brzegu rzeki centrum, gdzie przecież załatwia się sporo formalności.
Trasa z Krakowa to droga przez mękę i, zdaniem Romana Kluski, główny problem miasta i regionu. Twórca Optimusa twierdzi, że każdemu inwestorowi z kraju i zagranicy odechciewa się rozkręcać biznes nad Dunajcem, jeśli musi jechać trzy godziny z Krakowa do Nowego Sącza. Budowa szybkiego połączenia stolicy Sądecczyzny ze stolicą Małopolski nie leży w gestii miasta ani powiatu, ale sądeczanie wytykają, że właściwie żaden spośród naszych gospodarzy nie lobbuje mocno, aby takie połączenie powstało.
Brak pomysłu na zatrzymanie w mieście ludzi młodych. Jej przedstawiciele odpowiadają zazwyczaj w takich sytuacjach, że to nie oni tworzą miejsca pracy. Czyżby? Jedną z najbardziej wyświechtanych obietnic rządzących jest tworzenie dobrych warunków do rozwijania biznesu. Przyjrzyjmy się zatem, co zrobiono w tej sprawie w ostatnich latach?
Inkubator przedsiębiorczości, gdzie można stawiać pierwsze biznesowe kroki, to dzieło z poprzedniej kadencji. Poza tym może jedynie uzupełniać ofertę, a nie być panaceum na problem. Jeden z kandydatów na prezydenta miasta już zapowiada, że chciałby się skupić na budowaniu strefy ekonomicznej, gdzie duży biznes mógłby lokować swoje filie, a mniejsi przedsiębiorcy z powodzeniem rozwijać działalność korzystając z ulg podatkowych i wsparcia prawnego. Coś się przypomina? Tak, obiecują to wszyscy kandydaci od wielu lat. Ta obietnica pozostaje jednak nadal nie spełniona.
Jeśli zapytać kogokolwiek, co stanowi o atrakcyjności Nowego Sącza, to w pierwszej trójce odpowiedzi na pewno znajdzie się położenie. I nie chodzi o same góry otaczające miasto, tylko o rzeki. Ktoś powie, że trzeba sporej odwagi i determinacji, żeby nawet podczas wielkiego upału zanurzyć choćby nogę w Dunajcu czy Kamienicy.
To prawda, ala jak widać co roku na brzegach obu rzek, takiej odwagi i determinacji wielu sądeczanom wcale nie brakuje. Czy ktoś pomyślał o tym, aby przynajmniej do plażowania stworzyć w miarę przyzwoite warunki? Nie.
Zobacz także: Nowy Sącz: rewitalizacja Parku Strzeleckiego w wyborczym programie
Panie prezydencie! Owszem lubimy śmiałe wizje, ale czasem wystarczy prosty pomysł. Wykarczowanie zarośli, wysianie trawy, czy wysypanie w dwóch, trzech miejscach piaszczystej plaży nie kosztuje, ani dużo czasu, ani wielu pieniędzy. - Rzeki, a szczególnie Dunajec, mogłyby być ozdobą Nowego Sącza. Od dawna o tym mówię i ubolewam, że miasto od rzek się odwraca - komentuje Krzysztof Pawłowski, prezydent Wyższej Szkoły Biznesu-National-Louis University.
O Nowym Sączu było w ostatnich latach głośno w Małopolsce, a nawet w całej Polsce z dwóch powodów. Pierszy to siusiający rycerzyk postawiony przed sądeckim zamkiem. Rycerzyk wystąpił nawet w "Teleexspresie" i satyrycznym felietonie z ramówki radia RMF. Śmiała się z niego cała Polska. Że mikrus, że chyba ma problemy z prostatą, że wątpliwej urody.
Po raz drugi Nowy Sącz błysnął nowym, miejskim logo, w którym nikt inny tylko sami sądeczanie (na szczęście nie wszyscy) dopatrzyli się dzieła szatana promującego homoseksualizm i kabalistykę. Oburzeni członkowie duszpasterstwa akademickiego w publicznych wystąpieniach potępiali twórców znaczka.
Zobacz także: Nowy Sącz: otwarta dłoń przyniosła rozgłos
Kuriozalny protest, a nie samo logo (popularnie zwane dziś łapką), rozreklamował Nowy Sącz w kraju jako ciemnogród, przykład zacofania, niestety. Cóż do tego mają władze? Bo fakt, że o mieście głośno jest tylko wówczas, gdy można je z dowolnego powodu wyśmiać, nic dobrego nie wróży.
To stoi w sprzeczności z tekstem promocyjnym pod kolorową łapką głoszącym, że Nowy Sącz dobrze wróży. Miasto nie ma dobrej, wyrazistej promocji, zatem w ogólnopolski eter przebija się tylko i wyłącznie promocja negatywna.
Przewodniczący rady miasta Artur Czernecki mówi, że to grzech, ale wytyka go... czwartej władzy, czyli mediom. - Świat żyje sensacją, dlatego tak się dzieje. Ale mamy też swoje sądeckie marki, o których głośno w Polsce, choćby Sandecję czy firmy Fakro, Koral, Konspol. To pozytywna reklama miasta - przekonuje Czernecki.
Problem w tym, że za tę pozytywną reklamę brawa należą się przede wszystkim ludziom, którzy na owe marki latami pracowali. Nie władzom. Może z małym wyjątkiem w przypadku Sandecji, bo to klub - pupil prezydenta Ryszarda Nowaka, więc go pieści, jak może
Zobacz także: Nowy Sącz: godło Sandecji na ścianie bloku Pekin
- Zatrudnianie w ratuszu i okołoratuszowych instytucjach krewnych i osób z tak zwanej drugiej, politycznej rodziny stało się w Nowym Sączu normą - wytyka Piotr Lachowicz, lider opozycji. Przykłady? Powoływanie prezydenckich pełnomocników spośród sprzymierzeńców kampanii wyborczej obecnego gospodarza miasta i konkursy na stanowiska, w których wiadomo było, kto wygra.
Bynajmniej nie były to osoby z najwyższymi kwalifikacjami. Przepustką do kariery urzędniczej np. Tomasza Michałowskiego (pełnomocnika ds. promocji miasta) okazała się praca w biurze poselskim Ryszarda Nowaka. W miejskich spółkach nie brakuje członków rodzin bądź bliskich znajomych urzędników.
- W takiej skali forowania znajomych nie było dotąd w żadnej kadencji. Rozumiem, że prezydent i jego zastępcy chcą otaczać się zaufanymi ludźmi, ale to co się dzieje, moim zdaniem, jest przesadą - dodaje Lachowicz.
- Kolesiostwo było jest i będzie w przypadku każdej władzy - przyznaje przewodniczący rady miasta Artur Czernecki. Chętniej jednak, zamiast tego grzechu, wypomniałby gospodarzom magistratu pospolitą pychę.
- Niestety, obserwuję często, że nasza sądecka władza zbyt wsłuchana jest w siebie i swoich najbliższych współpracowników, a pozostaje głucha na zwykłych ludzi - dodaje.
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?