Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: niekonwencjonalna bariera w Bohemie. Czy ochroniarz zachował się właściwie? [SKOMENTUJ]

Iwona Kamieńska
fot. archiwum
Sądecki lokal Bohema nie sprawdził się jako miejsce przyjazne niepełnosprawnym choć na stronie internetowej lokalu widnieje znaczek z wózkiem inwalidzkim sugerujący, że to miejsce bez barier. W minioną niedzielę na koncert bluesowo - jazzowej kapeli Antidotum nie chciano wpuścić Stanisława Kmiecika, niepełnosprawnego od urodzenia artysty.

Stanisław Kmiecik pochodzi z podsądeckich Klęczan. Od urodzenia nie ma rąk. Maluje stopami i ustami. Ma jeszcze dwie inne pasje. Jedną z nich jest działalność charytatywna. Jak tłumaczy - skoro powiodło mu się w życiu, niby dlaczego miałby nie dzielić się z innymi. Przekazuje obrazy na cele dobroczynne, jeździ na imprezy charytatywne, wspiera tych, którym brakuje funduszy na leczenie albo po prostu - na życie.

Muzyka to jego kolejny "konik". Przyjaciele żartują, że na koncercie łatwiej go spotkać niż w domu. W ostatnią niedzielę 2012 roku chciał wraz z przyjaciółmi posłuchać w Bohemie Antidotum.

Na plakacie zapraszającym na koncert widniał napis: wstęp wolny. Nie było żadnej wzmianki, że aby wejść trzeba wykazać się jakimś szczególnym, stosownym strojem, albo spełnić jakikolwiek warunek.

- Ochroniarzowi, który wpuszczał do lokalu najpierw nie spodobały się spodnie moro Stasia, później oświadczył, że trzeba zdjąć skórzaną kurtkę. Gdy powiedziałam mu, że mąż nie ma rąk i dlatego nie zdejmuje kurtki, oświadczył, że bez kurtki moglibyśmy wejść pod warunkiem, że usiądziemy z dala od ludzi, aby nie straszyć gości restauracji - opowiada pani Monika, żona Stanisława Kmiecika.

Jak dodaje - nigdy wcześniej, w żadnym innym lokalu nie spotkali się z takim niemiłym przyjęciem. Za artystą próbowali wstawić się jego znajomi muzycy z zespołu Antidotum, którym pomógł dowieźć do restauracji instrumenty, ale bez skutku. Ochroniarz był nieugięty.

- Bywamy w polskich i zagranicznych hotelach, w operach, jesteśmy stałymi gośćmi w lokalach, gdzie każdy dostaje na przegub tasiemkę identyfikującą uczestnika imprezy. W takich sytuacjach Staszkowi przypinają tasiemkę do kurtki. Nigdzie nie spotkaliśmy się z takim traktowaniem. Oczywiście nie weszliśmy na koncert. Prosiliśmy jeszcze, aby ochroniarz skontaktował się z właścicielką lokalu, ale oświadczył, że nie będzie jej w niedzielę niepokoił. To przykre, że miejsce reklamujące się jako przyjazne niepełnosprawnym dopuszcza do takiej dyskryminacji, bo inaczej tego nazwać nie sposób - dodaje pani Monika.

O incydencie przed Bohemą dowiedział się już Leszek Langer, pełnomocnik prezydenta miasta do spraw osób niepełnosprawnych. - Jestem zdumiony, że do takiego zdarzenia doszło w lokalu, który wydawałoby się - dba o wizerunek. Myślałem, że tego typu problemy to zamierzchła przeszłość typowa dla lat 80. Niepojęte jak uchowali się do dziś tacy ochroniarze - komentuje Leszek Langer.

Szansę skomentowania zachowania pana z ochrony i wytłumaczenia się z niedzielnego incydentu chcieliśmy dać też właścicielce Bohemy. Mimo wielokrotnych prób kontaktu jakie poczyniliśmy pozostała dla nas nieosiągalna.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto