Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: PKS bez prezesa i perspektyw

Iwona Kamieńska
PKS przegrywa konkurencję z prywatnymi przewoźnikami
PKS przegrywa konkurencję z prywatnymi przewoźnikami Fot. andrzej skórka
Marek Surowiak nie jest już prezesem PKS-u. Związkowcy i członkowie rady nadzorczej, którzy dwołali go ze stanowiska solidarnie milczą pytani o przyczyny podjęcia tej decyzji. Były prezes twierdzi, że zna przyczynę - naraził się rodzinno - związkowym "układom". Obie strony przyznają zgodnie, że spółka jest w finansowych tarapatach.

- Pan Surowiak nie przyszedł na czwartkowe posiedzenie rady nadzorczej, a miał okazję wytłumaczyć swój punkt widzenia. Będziemy rozmawiać z dziennikarzami na ten temat, ale wówczas, gdy atmosfera się uspokoi - powiedział nam w piątek Piotr Kocańda, szef jednego z trzech związków zawodowych w spółce podległej marszałkowi województwa.

Sam Surowiak nie odmawia komentarza. - Naruszylem układy towarzysko - rodzinne, więc załoga zaczęła szumieć, dogadała się z radą nadzorczą, rada uległa związkom i odwołano mnie - mówi Marek Surowiak. Z jego relacji wynika, że firma jest w dramatycznym stanie.

Każdy rok kończy się ponad milionową stratą, a program restrukturyzacji właśnie przerwano odwołując go z funkcji. Gdy ją obejmował niespełna dwa lata temu był przełożonym 400 osób. Dziś PKS zatrudnia 285 pracowników. Zdaniem Surowiaka - to wciąż o około 60 etatów za dużo.

Twierdzi, że nie tylko nadwyżka etatów pogrąża spółkę. PKS nie wygra z prywatnymi przewoźnikami w czasie kryzysu na rynku transportowy jeśli nie zacznie funkcjonować normalnie, a normalnie nie jest. Są posady związkowe opłacane kilkutysięczną pensją, nagrody jubileuszowe które są ośmiokrotnością pensji, a ludzie pracują w PKS prawie dożywotnio wraz z rodzinami. Pełno tam synów, szwagrów, ojców, 97 procent z wykształceniem podstawowym. atunek widzętylko w prywatyzacji - mówi Surowiak.

Od piątku pełnienie fukcji prezesa powierzono Stanisławowi Doboszowi, jednemu z członków rady nadzorczej. To dla niego nie nowość. 2003 r. rządził w PKS i również został odwołany. Po nim było trzech kolejnych "dowódców" - Józef Jarecki (odwołany), Ireneusz Niemiec (zrezygnował po kilku tygodniach) i Marek Surowiak.

Każdy z nich miał kłopoty ze związkowcami. Żaden nie sprostał wyzwaniu wyprowadzenia firmy z finansowego dołka. Jak twierdzi Surowiak to dołek bardzo głęboki. Straty z sześciu ostatnich lat sumują się kwotą siedmiu milionów.

- Strata jest duża, wpływy drastycznie spadły w ciągu ostatniego półrocza ale umówiliśmy się, że nie będziemy udzielać na razie informacji. Wierzymy jednak, że spółkę da się uratować - mówi Piotr Kocańda.

Nie zgadza się z opinią Surowiaka o związkach drenujących finanse PKS. - To wyssane z palca. Zrzekliśmy się przywilejów socjalnych, nie ma już gdzie ciąć kosztów "ludzkich" a prywatyzacja niczego nie zmieni - mówi.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto