Dyrektor Ślusarek przekonuje, że nie przesadza mówiąc o zagrożeniu. Niedawno rozpędzone auto złamało latarnię oświetlającą parking. Mieszkańcy pobliskich domów twierdzą, że podobne sceny można zaobserwować także nocami. Miejsca na placu jest wtedy zdecydowanie więcej, więc amatorzy mocnych wrażeń mogą rozpędzać swoje samochody i gwałtownie hamować. Ślady po tym widać na asfalcie.
Miasteczka Galicyjskiego przez całą dobę pilnuje agencja ochrony Victor z Krakowa. Ochroniarze nie reagują jednak na zakłócanie ciszy nocnej i samochodowe rajdy na parkingu, ponieważ nie leży on na terenie muzeum.
Właściciel agencji (nazwiska nie chce podać) wyjaśnia, że jego pracownicy nie mogą reagować na takie zdarzenia, bo nie należy to do ich kompetencji. - Pilnują wyłącznie obiektów w obrębie muzeum - podkreśla. - Gdyby interweniowali na parkingu, to po prostu złamaliby prawo.
Plac przed Miasteczkiem Galicyjskim należy do miasta. Teoretycznie winna go więc patrolować straż miejska. Problem w tym, że strażnicy pracują od godz. 7 do 23. Tymczasem do incydentów dochodzi zwykle nocą. - Poza tym nikt nam nie zgłaszał problemu - dodaje Dariusz Górski, zastępca komendanta straży miejskiej w Nowym Sączu. Sprawę zna nowosądecka policja.
Rzecznik, sierżant sztabowy Paweł Grygiel, potwierdza, że funkcjonariusze interweniowali pod Miasteczkiem Galicyjskim. Bywało, że gdy na miejsce docierał patrol, po nocnych gościach nie było już śladu. Kilku udało się jednak ukarać 200-złotowymi mandatami za zakłócanie ciszy nocnej. To jedyny sposób walki. Nie można było karać za jeżdżenie po parkingu, ponieważ jest poza drogą publiczną. A w takim miejscu nie można mówić o łamaniu przepisów ruchu drogowego.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?