Nowy Sącz: Romowie rozlokwani po mieście

Na miejskie lokum oczekuje w sumie 98 rodzin z wyrokami sądowymi nakazującymi kwaterunek w takim mieszkaniu i 86 kolejnych znajdujących się w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Po oddaniu budynków przy ul. Zawiszy kolejka oczekujących skróci się więc znacznie, ale nie zniknie.

- Niestety, chętnych na przydział mieszkania z miejskich zasobów wciąż przybywa. Dlatego prowadzimy bardzo staranną weryfikację i dostaną je tylko ci, którzy naprawdę potrzebują pomocy. Zaznaczam, że nie powinny to być mieszkania docelowe. Każdy powinien dążyć do tego, aby dorobić się własnego - mówi Jerzy Gwiżdż.

Mieszkańcy likwidowanej romskiej osady nie zostaną przesiedleni do nowo wybudowanych mieszkań, lecz do innych lokali socjalnych w różnych częściach miasta, które zwolnili dawni lokatorzy. - Robimy tak z wiadomych powodów. Chcemy uniknąć przykrych doświadczeń z przeszłości. Romowie muszą asymilować się z resztą społeczeństwa. Jeśli pozostaną w gromadzie, to nigdy nie nastąpi - wyjaśnia wiceprezydent Gwiżdż.

- Bez względu jednak na to, kto nowe mieszkania dostanie, będziemy pilnować, jak lokatorzy o nie dbają. Niestety, mamy przykłady kompletnej demolki miejskich mieszkań. Remont jednego z lokali w centrum będzie nas kosztował 79 tysięcy. Za wyczyny lokatora, który go zdewastował, zapłacą wszyscy sądeccy podatnicy. Tak nie powinno być.

Na nowych sąsiadów z niepokojem czekają mieszkańcy osiedla Kaduk. Z jednej strony są zadowoleni, że cygańskie baraki znikną, z drugiej - wystraszeni, że w nowych blokach zamieszkają inni lokatorzy żyjący na bakier z prawem i dobrymi obyczajami. - Rozlokowanie Romów to duży plus. Trudno jednak być zadowolonym, że akurat na tym osiedlu buduje się trzecie już skupisko mieszkań socjalnych - mówi Teresa Cabała, radna miejska z sąsiedniego osiedla Dąbrówka.