Nowy Sącz: sanepid tropi czeską wódkę

- Wycofanie alkoholu nie oznacza, że był skażony - zastrzega Gabriela Górowska, kierownik sekcji higieny żywności w sądeckim sanepidzie. To działanie prewencyjne zalecone przez głównego inspektora sanitarnego w związku z przypadkami zatruć metanolem, który stwierdzono między innymi w czeskim rumie i wódkach smakowych.

Ze wszystkich partii zabezpieczonych butelek pobrano próbki zawartości i przesłano je do laboratorium w Krakowie. Jeśli nie wykażą metanolu, towar wróci do handlowców. Ci, jak zapewnia Gabriela Górowska, zachowują się bardzo odpowiedzialnie.

Wielu ściąga czeskie butelki z półek i trzyma je w magazynach, gdzie czekają na inspektorów sanepidu. Zdarza się też, że zgłaszają się indywidualne osoby, które kupiły czeską wódkę i nie wiedzą, czy mogą ją bezpiecznie pić. - Zalecamy wówczas wstrzymanie się ze spożyciem trunku do czasu skontrolowania przez nas partii takiego alkoholu - wyjaśnia kierownik Górowska.

Od 16 września sądecki sanepid skontrolował ponad 30 punktów sprzedaży. Do blisko 200 rozesłał informacje o wstrzymaniu handlu czeską wódką. Do połowy października 18 inspektorów sekcji higieny żywności sądeckiej placówki powinno sprawdzić w sumie 1500 punktów sprzedaży alkoholu. Chodzi nie tylko o sklepy, ale także o bary, restauracje i domy wczasowe.

- Liczymy na odpowiedzialną postawę sprzedawców, którzy zastosują się do zaleceń i nie będą sprzedawać czeskiego alkoholu - mówi Gabriela Górowska. - Apelujemy też do rozsądku konsumentów. Lepiej nie kupować rumu, beherovki czy śliwowicy po okazyjnej cenie. Może to być bowiem sygnał ostrzegawczy, że trunek jest podrobiony.

Dodajmy, że do tej pory metanolem z czeskich wódek śmiertelnie zatruły się trzy osoby w Polsce. W naszym regionie takich przypadków nie było.