Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: śmiertelnie ranił ojca siekierą

Maria Reuter
Przed sądecką Temidą rozpoczął się proces Piotra M. z Olszanki, który w marcu ubiegłego roku śmiertelnie ranił swojego ojca, Wojciecha M., ciosem siekiery w głowę. Prokurator twierdzi, że trzydziestolatek w czasie rodzinnej awantury przekroczył granice obrony koniecznej.

- Ojciec miał do mnie pretensje, że nie umiem dobrze składać drewna na wozie, że nie robię rzeczy w domu tak, jak on by chciał. Mówił, że nie jestem jego synem - tłumaczy przyczynę kłótni Piotr M.

Podobnych awantur między oskarżonym a jego ojcem wybuchało wiele. Z zeznań mężczyzny wynika, że jeszcze będąc dzieckiem niejednokrotnie słyszał od Wojciecha M., że nie jest jego synem. Jak mówi - starszy mężczyzna miał także bić go młotkiem po głowie.

Podczas tragicznej w skutkach ostatniej awantury Piotr M. przeraził się, bo rozjuszony, pijany Wojciech M. zamachnął się na niego obuchem siekiery.

Dobrze zbudowany, silny trzydziestolatek zareagował błyskawicznie. Tłumaczy przed sądem, że zamierzał jedynie wytrącić ojcu siekierę.

- Odpierając ten atak przekroczył granice obrony koniecznej i po przechwyceniu trzonka siekiery, uderzył ostrzem w głowę ojca, powodując uszkodzenia czaszki, które skutkowały zgonem - mówi prok. Beata Stępień-Warzecha, rzeczniczka sądeckiej Prokuratury Okręgowej. - Prowadzący śledztwo wzięli pod uwagę, że między mężczyznami była dysproporcja wieku, wzrostu i siły. 30-letni Paweł M. miał przewagę nad ojcem. Mógł zastosować inny sposób obrony.

Starszy mężczyzna ugodzony ostrzem w głowę padł nieprzytomny na ziemię.

Piotr M., jego żona Joanna i matka Maria opowiadają różne wersje tego, co zdarzyło się później. Wiadomo jednak, że syn zostawił ojca w kałuży krwi, zmienił buty i uciekł, a kobiety wezwały pogotowie i próbowały tamować krwotok.

Piotr M. przez kilka dni ukrywał się w okolicznych zabudowaniach gospodarczych. W końcu, zmarznięty i zdenerwowany, sam zgłosił się na policję, aby złożyć wyjaśnienia.

Jego ojciec trafił do szpitala, gdzie przeszedł skomplikowaną operację. Zmarł jednak miesiąc później.

Sąd może złagodzić karę

Za czyn, którego dopuścił się oskarżony mieszkaniec Olszanki 12 marca ubiegłego roku, grozi nawet dożywocie (przestępstwo z art. 148 Kodeksu Karnego). Minimalna kara przewidziana kodeksem za zabójstwo to osiem lat pozbawienia wolności.

Mężczyzna może jednak liczyć na to, że Temida potraktuje go wyjątkowo łagodnie.
- W przypadku jeśli sąd uzna, że doszło do przekroczenia granic obrony koniecznej, jest dopuszczalne nadzwyczajne złagodzenie kary - wyjaśnia prok. Beata Stępień- Warzecha.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto