Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Świetlice środowiskowe zostaną zlikwidowane? Opiekunowie dzieci sprzeciwiają się tej decyzji i zbierają podpisy pod petycją

Klaudia Kulak
Klaudia Kulak
Dzieci ze świetlicy środowiskowej na os. Barskie podczas letniego pikniku, który zorganizowano dla nich w Miasteczku Galicyjskim
Dzieci ze świetlicy środowiskowej na os. Barskie podczas letniego pikniku, który zorganizowano dla nich w Miasteczku Galicyjskim Facebook Świetlica Środowiskowej "Barskie"
Nie milknie burzliwa dyskusja dotycząca planowanej likwidacji dwóch świetlic środowiskowych w Nowym Sączu - na osiedlu Barskie i Piątkowa. Rodzice dzieci uczęszczających do jednej z nich zbierają podpisy pod petycją, która ma trafić do prezydenta. Domagają się zmiany decyzji w tej sprawie.

FLESZ - Polacy smakoszami czekolady

od 16 lat

Do tej pory w Nowym Sączu funkcjonowało dziesięć świetlic środowiskowych. Odbywały się tam zajęcia, z których mogły korzystać dzieci z pobliskich osiedli. Wszystko wskazuje na to, że ich liczba się zmniejszy. Informacje o planie zakończenia działalności dwóch z nich potwierdziła w rozmowie z nami wiceprezydent miasta Magdalena Majka. Zaznaczyła jednak, że podjęta decyzja jest wynikiem przeprowadzonych wcześniej kontroli we wszystkich placówkach.

- W ostatnich miesiącach kilkukrotnie przeprowadziliśmy przegląd działalności świetlic środowiskowych. Te dwie są bardzo mało uczęszczane przez dzieci. Pracownicy Wydziału Zdrowia i Opieki Społecznej podczas kontroli nie zastali tam ani jednego dziecka, albo było jedno - mówiła prezydent Majka.

Zaznaczyła również, że jej zdaniem małe zainteresowanie ofertą placówek wynikać może z ich lokalizacji - taka sytuacja ma jej zdaniem miejsce w przypadku świetlicy na osiedlu Piątkowa w Miasteczku Galicyjskim.

- To miejsce znajduje się w sporej odległości od osiedli, a nawet domów mieszkalnych. To jednak nie był najważniejszy powód podjęcia takiej decyzji. Chodziło nam przede wszystkim o bardzo małe zainteresowanie ze strony dzieci - dodaje Majka.

Z kolei na osiedlu Barskim jej zdaniem działająca tam placówka powiela działanie świetlicy szkolnej. Zwróciła również uwagę na fakt, że funkcjonowanie każdej świetlicy bez względu na to, ile dzieci do niej uczęszcza generuje koszty związane z opłaceniem lokalu czy zatrudnieniem.

- Staramy się wzmocnić działania świetlic w tych miejscach, gdzie jest więcej dzieci. Tam gdzie jest małe zainteresowanie podejmujemy decyzję o urealnieniu kosztów do efektów. Nie jesteśmy w stanie utrzymywać tych miejsc przy tak niskim poziomie zainteresowania - mówi wiceprezydent miasta.

Z tą argumentacją nie zgadzają się opiekunowie dzieci, które korzystały z oferty świetlicy na os. Barskie. Jedną z nich jest Grażyna Borkowska, która jest rodziną zastępczą dla swojego ośmioletniego wnuka.

- Mój wnuk nie ma rodziców. Na tej świetlicy bardzo się uspokoił. Był tam kilka razy w tygodniu i miał tam doskonałą opiekę, zorganizowane zajęcia kreatywne czy sportowe. Wiele się nauczył dzięki temu, że pod opieką pań było kilkoro dzieci. Świetlica środowiskowa to nie to samo, co świetlica szkolna. Z tego co wiem, kontrole odbyły się w godzinach, kiedy nasze dzieci były w szkole - przyznaje w rozmowie z „Gazetą Krakowską” Borkowska.

Jak dodaje, pod petycją w tej sprawie liczba podpisów stale rośnie, a w najbliższy poniedziałek zaplanowane zostało spotkanie rodziców dzieci uczęszczających do świetlic z wiceprezydent miasta Magdaleną Majką.

- Zależy nam, żeby uratować to miejsce, bo chodzą tam też dzieci romskie, a ostatnio również z Ukrainy. Wspólnie odrabiają tam zadania i integrują się. To maleńka sala więc nie pomieści też wiele osób, ale naprawdę ta świetlica jest nam bardzo potrzebna. Wiem też, że chodzą tam dzieci z patologicznych rodzin, to jedyne miejsce, gdzie w spokoju mogą odrobić zadania. Sama jestem już emerytką i nie jestem w stanie zapewnić mojemu dziecku tego, co daje mu opieka osób w świetlicy - dodaje.

Przeciwny podjętej przez władze miasta decyzji jest również radny Józef Hojnor. Jego zdaniem świetlica pełniła ważną funkcję na osiedlu.

- Trzy dni siedziałem w samochodzie i obserwowałem, ile dzieci wchodzi do świetlicy. To, że przychodzi tam jedno dziecko według moich obserwacji mija się z prawdą. Może brakuje pieniędzy na organizację w Nowym Sączu wyborów miss na które wydawane jest 700 tys, złotych? Nie oznacza to jednak, że trzeba oszczędzać na biednych dzieciach, których rodzice są w więzieniu, albo poważnie chorują. Te dzieci łaknął miłości - mówi nam Hojnor.

Krytycznie wypowiada się w tym temacie również poseł Patryk Wicher. Zaapelował podczas konferencji prasowej o zmianę decyzji i zachowanie działalności obu świetlic.

- Dzieci są naszym skarbem i naszą przyszłością. Uważam, że na tym nie można oszczędzać. Kiedyś świetlic było 15, potem 10, teraz będzie osiem. Być może przez pandemie dzieci mniej uczęszczały do tych placówek, ale teraz te miejsca znów będą potrzebne. Po czasie izolacji być może nawet bardziej. Czasami nawet jedno dziecko jest cenniejsze i warto pominąć w takim przypadku statystyki - mówi Wicher.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto