Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: trudne sąsiedztwo ze szkolnym internatem

Iwona Kamieńska
Ziemowit Rus wierzy, że po interwencji policji sąsiedztwo internatu przestanie być przykre
Ziemowit Rus wierzy, że po interwencji policji sąsiedztwo internatu przestanie być przykre Iwona Kamieńska
We wtorek Ziemowit Rus nie wytrzymał i zadzwonił po policję. Może odpuściłby, gdyby chodziło tylko o zebranie butelek po alkoholu i śmieci, które regularnie wpadają do jego ogrodu z okien sąsiedniego internatu Zespołu Szkół Elektryczno-Mechanicznych w Nowym Sączu. Tym razem jednak pusta flaszka trafiła prosto w ogrodową trampolinę i przedarła materiał.

- Córki kupiły ją za własne oszczędności. Tak się cieszyły, a teraz młodsza płacze. Nie tylko zresztą z powodu trampoliny. Z tych okien lecą w naszą stronę prócz śmieci rozmaite niewybredne odzywki. Niestety, adresowane także do dziewczynek - skarży się pan Ziemowit.

Policjanci zjawili się wkrótce po wezwaniu. Spisali się wręcz pokazowo. Z kilku butelek rozrzucanych w ogrodzie przy ul. Reja zebrali odciski palców. Na efekt ich pracy nie trzeba było długo czekać. Wczoraj do domu Rusów zapukało dwóch chłopaków z internatu.

- Przestraszyli się pewnie, widząc, jak policjanci zbierali ślady, bo przyszli, przyznali się do winy i przepraszali. Okazało się, że to nie uczniowie "elektryka", ale "samochodówki", którzy także korzystają z tego internatu. Prosili, żebym wycofał sprawę z policji, bo jeden z nich ma już coś na sumieniu. Nie wycofam. Powinni ponieść karę - zaznacza Ziemowit Rus.

Sąsiad internatu był też wczoraj na rozmowie z dyrektorem Zespołu Szkół Elektryczno-Mechanicznych. - Nie mam do niego żalu - zaznacza. Walenty Szarek, dyrektor "elektryka" po wtorkowym incydencie zapowiedział surowe konsekwencje wobec obsługi internatu, która nie dopilnowała uczniów. Zamierza też przeorganizować placówkę, z której korzystają nie tylko uczniowie jego szkoły.

- Organizacja i dyscyplina w internacie pozostawiały wiele do życzenia, ale to się zmieni. Wprowadziłem coś na kształt stanu wyjątkowego przed całkowitą reorganizacją placówki. Porządek musi być - zapowiedział dyrektor Szarek. Jak przyznał, także w szkole nie wszyscy nauczyciele radzą sobie z wychowankami. Jego obserwację potwierdza Ziemowit Rus, który nieraz słyszał przez otwarte okna podniesione głosy uczniów podczas lekcji.

- Niektórzy stroją sobie żarty z nauczycieli nawet w czasie zajęć. Padają takie słowa, że głowa boli. Ale na to można zawsze zamknąć uszy. Znacznie gorsze jest sprzątanie tego, co rzucają na moją posesję. A gdyby taka butelka trafiła kogoś w głowę? Dlatego nie odpuszczę. Może po nauczce zmądrzeją - mówi. Sprawcom wybryku grozi kara grzywny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto