Nowy Sącz. Wybory na os. Helena zostaną unieważnione? Ich przebieg budzi wątpliwości byłego przewodniczącego

FLESZ - Polacy się starzeją a miasta wyludniają. Jest raport GUS

Od początku czerwca w Nowym Sączu trwają wybory do zarządów dwudziestu pięciu nowosądeckich osiedli. 20 czerwca podczas głosowania na jednym z osiedli rzekomo doszło do nieprawidłowości. Mowa tutaj o osiedlu Helena, gdzie dotychczas szefem był Tadeusz Potoczek. Napisana przez niego skarga trafiła do przewodniczącego rady miasta.

- Pismo rzeczywiście wpłynęło i zgodnie z procedurą zostało przekazane do Komisji Skarg, Wniosków i Petycji - potwierdza w rozmowie z „Gazetą Krakowską” Krzysztof Głuc.

O jakich nieprawidłowościach mowa? Występujący w imieniu własnym oraz mieszkańców były przewodniczący zarzuca, że wybory zostały przeprowadzone w sposób uzasadniający podejrzenie nadużyć.

Jego zdaniem lokal nie był dostosowany do ilości osób, które pojawiły się na wyborach. Został on bowiem przygotowany na około 100 wyborców, podczas gdy pojawiło się ich około 150. Zaznacza, że z tego powodu nie wszyscy chętni mogli wziąć udział w wyborach.

Jak czytamy w skardze, wątpliwości przewodniczącego wzbudziło również to, że urna wyborcza została wyniesiona z sali, gdzie odbywały się wybory.

Dodatkowo informuje, że unieważnione zostały karty do głosowania, w których nazwisko zostało odmienione - zgodnie z poleceniem podanym jego zdaniem za późno wiele osób nie wpisało nazwiska w mianowniku. Warto podkreślić, że na nowego przewodniczącego zagłosowało 81 osób, natomiast jego poprzednim otrzymał 53 głosy.

- Zarzuty, które przedstawiam to w większości ewidentne naruszenie statutu wyborczego osiedla. Nie odpuszczę tej sprawy i będę odwoływał się do wyższych instancji, jeśli w Nowym Sączu nic nie uda się z tym zrobić, a mam takie podejrzenie, bo w wyborach startował „ich człowiek”. Obawiam się, że urwą temu łeb - przyznaje w rozmowie z nami Tadeusz Potoczek, autor skargi.

W tej sprawie skontaktowaliśmy się z Leszkiem Gieńcem, wiceprzewodniczącym komisji Skarg, Wniosków i Petycji. Jak się okazuje, komisja już pochyliła się nad skargą, a po zbadaniu wszystkich przesłanek nie stwierdziła żadnych uchybień ze strony urzędników.

- Ustaliliśmy, że urna nie została wyniesiona z lokalu. Ze zdjęć, które znaleźliśmy w mediach wynika, że w sali były puste ławki, więc to nie prawda, że było tam za mało miejsca. Liczenie głosów natomiast odbyło się transparentnie, a jeśli mowa o głosach, które zostały uznane za nieważne w związku ze złą odmianą nazwiska, nie zmieniłoby to wyników wyborów - wyjaśnia dla „Gazety Krakowskiej” Gieniec.

Jak zaznacza, nad przebiegiem wyborów czuwała też komisja skrutacyjna, której członkowie zgłoszeni zostali wcześniej także przez byłego przewodniczącego. Do skargi dołączony został również wniosek o stwierdzenie nieważności wyborów.

- Skarga może zostać uznana za zasadną, niezasadną lub odrzucona. O tym jednak zadecydują rada miasta podczas najbliższego posiedzenia. Przygotowana zostanie odpowiednia uchwała i w tej formie zostanie przedstawiona radnym. Jeśli chodzi o ważność wyborów, nie rozstrzyga już tego rada miasta, a sąd - dodaje Gieniec.