Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Żelazne miasta Anny Wilk są jej wizją jutra

Janusz Bobrek
Janusz Bobrek
Laureatka Nagrody Głównej im. Bolesława Barbackiego na Salonie 2018 zadziwiła jurorów wizją swojego odhumanizowanego, metalowego świata. W swojej sztuce Anna Wilk zastanawia się, czy postęp technologiczny w przyszłości nie doprowadzi do powstania bezludnych „Fe-City”.

Obrazy, które Anna Wilk zaprezentowała na wystawie Salon 2018 w Nowosądeckiej Małej Galerii, są częścią większego cyklu pt. „Pejzaż współczesny Fe-City”. Prace przedstawiają jej wizję żelaznych miast (Fe - to symbol żelaza), zbudowanych z industrialnych elementów, m.in. śrub, trybików i nakrętek. W tle zerdzewiałe blachy tworzą tła przypominające góry i aluzyjnie przywołują na myśl niebo z jego atmosferyczną aktywnością.

- W dzisiejszym świecie postęp technologiczny wręcz galopuje, na co dzień jesteśmy zasypywani nowymi wynalazkami. I z jednej strony na pewno ułatwiają nam życie, ale zastanawiam się, czy w przyszłości nie doprowadzi nas to do bezludnych Fe-City - zaznacza Anna Wilk, absolwentka Wydziału Artystycznego Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie. Od 2017 roku należy do Związku Polskich Artystów Plastyków Okręgu Krakowskiego.

Impulsem do stworzenia oryginalne cyklu obrazów stało się podglądanie, niczym pod szkłem powiększającym, metalowych mechanizmów z ich detalami, drobnych, geometrycznych przedmiotów, na co dzień wtłoczonych w ruch, ale teraz rozebranych do pozowania.

- Przez długi czas obserwowałam maleńkie przedmioty w znacznie powiększonej skali. Świat, który odkryłam, zadziwił mnie i wciągnął w swój magiczny spektakl. Zafascynowało mnie piękno ukryte w zwykłej zerdzewiałej śrubce, gwoździu, czy trybie od skrzyni biegów - opowiada malarka.

Anna Wilk swoją przygodę ze sztuką rozpoczęła od makrofotografii. Stąd zapewne wzięło się jej zamiłowanie do precyzji. Aby oddać wierność szczegółów, spędza nad jednym obrazem dużo czasu, a na płótnie pojawia się kilka warstw farb.
- W pewnym momencie zaczynam zadawać sobie pytanie, co właściwie maluję, czy jest to jeszcze martwa natura? A może raczej portret żywej istoty, która ma swoją duszę, która żyje i swoim niemym krzykiem chce się nam poskarżyć, że wraz z upływem czasu przybywa jej kolejnej rdzawej zmarszczki - zaznacza.

Twórczość sądeckiej malarki ma swoich miłośników nie tylko w Nowym Sączu. Jak widownia galerii reaguje na nakrętkowy i trybikowy świat Anny Wilk?

- Zależy mi na tym, aby ludzie, nie tylko biernie oglądali prace, które prezentuję, ale żeby zaczęli otwarcie rozmawiać o sztuce. Podczas ostatniej wystawy usłyszałam komentarz, że ludzie cenią u mnie rzetelny warsztat, pracowitość, otwartość i dobrą energię. To było miłe i motywujące - odpowiada.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nowy Sącz. Żelazne miasta Anny Wilk są jej wizją jutra - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto