Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Zwolnieni urzędnicy składają pozwy do sądu pracy. Mogą otrzymać odszkodowanie

Tatiana Biela
Tatiana Biela
archiwum polska press
Państwowa Inspekcja Pracy po kontroli stwierdza, że zwolnieni urzędnicy z sądeckiego magistratu mają podstawy, by odwołać się do sądu pracy. Kilku z nich właśnie złożyło pozwy.

Sprawę zwolnień w sądeckim ratuszu przedstawili Państwowej Inspekcji Pracy radni z klubów PiS oraz Komitetu „Wybieram Nowy Sącz”. Są oni krytycznie nastawieni do działań prezydenta, który w pierwszych dniach pracy zwolnił dwunastu urzędników zatrudnionych na stanowiskach kierowniczych.

- Po zbadaniu sprawy, inspektor pracy stwierdził, że podane przyczyny zwolnienia mogą być uznane przez sąd pracy za wadliwe - mówi Iwona Mularczyk, przewodnicząca Rady Miasta Nowego Sącza z Klubu PiS. Radna opiera się na opinii Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie. Przewodnicząca podkreśla, że wadliwie uzasadnione wypowiedzenie może być podstawą do żądania odszkodowań przez zwolnionych pracowników. A trzeba je będzie im wypłacić z miejskiej kasy.

Potrzebne konkretne powody

Artur Samek, nadinspektor pracy z Okręgowego Inspektoratu pracy w Krakowie, wyjaśnia, że procedura wręczenia wypowiedzeń w ratuszu przez wiceprezydenta Artura Bochenka odbyła się w sposób prawidłowy. Wątpliwości dotyczą uzasadnienia przyczyn zwolnienia.

We wszystkich wręczonych pismach wskazano prawie identyczne podstawy, czyli brak zaufania do zwalnianych osób i brak kompetencji koniecznych do pełnienia przez nie funkcji w ramach zmienionej organizacji urzędu.

Jak wyjaśnia Artur Samek, powołując się na orzeczenia Sądu Najwyższego, takie uzasadnienie jest zbyt ogólnikowe i może za sobą pociągnąć konieczność odwołania się do sądu. Pracownik ma bowiem prawo poznać konkretne i rzeczywiste przyczyny jego zwolnienia.

Wszystko w rękach sądu

Teresa Cabała, radna klubu PiS, przez ponad 30 lat pełniła funkcję inspektora pracy. Tłumaczy, w jaki sposób może się zakończyć batalia zwolnionych kierowników z ich byłym pracodawcą.

- Jeżeli sąd pracy uzna pozwy zwolnionych pracowników, pracodawca będzie musiał przywrócić ich do pracy - wyjaśnia. Dodaje również, że oprócz samego przywrócenia do pracy, prezydent będzie zobowiązany wypłacić im pensje za okres w którym dana osoba pozostawała bez pracy oraz odszkodowanie w wysokości ustalonej przez sąd.

Zwolnieni złożyli już pozwy

Jak wynika z nieoficjalnych informacji, kilku zwolnionych pracowników złożyło już pozwy do sądu pracy, zaś kolejni rozważają podjęcie takiego kroku. Jest wśród nich Leszek Langer, były dyrektor Sądeckiego Urzędu Pracy, który jako jeden z pierwszych otrzymał wypowiedzenie.

Dopiero dzisiaj decyzję prezydenta miasta o zwolnieniu Langera ma zaopiniować Powiatowa Rada Rynku Pracy. Sytuacja ta jest o tyle kontrowersyjna, że przewodniczącym tej rady został niedawno wybrany Artur Bochenek, zastępca prezydenta miasta, któremu prezydent Ludomir Handzel powierzył decyzje kadrowe, w tym zwolnienie Langera.

Władze są spokojne

Sam Artur Bochenek nie jest zaskoczony informacją o skierowaniu wniosków do sądu o przywrócenie do pracy przez kilku byłych pracowników urzędu miasta.

- Spodziewaliśmy się, że osoby zwolnione mogą złożyć pozwy i jesteśmy na to przygotowani - wyjaśnia.

Bochenek zapoznał się z raportem Okręgowego Inspektoratu Pracy. Podkreśla, że inspektorzy nie zarzucili prezydentowi złamania prawa.

Wiceprezydent deklaruje również, że jest przygotowany na sytuację, w której sąd pracy uznałby zasadność pozwu danej osoby. Zapowiada, że pokaże przed sądem całość materiału, który, jego zdaniem, dał podstawy do zwolnienia dwunastu urzędników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto