Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oberwanie chmury w Obidzy: zniszczone drogi, przepusty

Arkadiusz Arendowski
Waldemar Paszcza stoi w miejscu, gdzie zwały błota i kamieni zatrzymały się na jego podwórku. Dom cudem ocalał
Waldemar Paszcza stoi w miejscu, gdzie zwały błota i kamieni zatrzymały się na jego podwórku. Dom cudem ocalał fot. Arkadiusz Arendowski
Kilkadziesiąt rodzin bez dojazdów do swoich domów, zniszczone drogi gminne i przepusty oraz zagrożona zerwaniem droga powiatowa. Tak w skrócie przedstawia się bilans potężnej nawałnicy, jaka przeszła nad Obidzą (gmina Łącko). Choć minęło parę dni, to wciąż trwa szacowanie strat, a urzędnicy szukają pieniędzy na naprawę zniszczeń.

**Zobacz także:

Tajemnice niedokończonego mostu nad Łubinką: miasto nie chciało kasy na odbudowę?

**

- To była jedna wielka ściana deszczu. Nigdy czegoś takiego nie widziałem - wspomina poniedziałkowy wieczór Mieczysław Podobiński, sołtys Obidzy. - Pogoda w górach bywa kapryśna i nieprzewidywalna, ale to co się tu działo, przerosło nasze wyobrażenie.

Szok był tak wielki, że dwie osoby trafiły do szpitala. Były krok od śmierci. - Zadzwoniłem na telefon alarmowy i próbowałem pomagać przy rowach. Nie mam pojęcia co się później działo. Ocknąłem się w szpitalu, lekarze powiedzieli, że miałem stan przedzawałowy - opowiada 61-letni Waldemar Paszcza, na którego podwórko zeszło osuwisko.

Ze szpitala wyszedł na własne żądanie. - Nie mogłem tam siedzieć, nie wiedząc, co z moim domem. Ale nadal się trzęsę, kiedy sobie wszystko przypomnę - mówi.

Zwały błota i kamieni zatrzymały się o włos od domu, woda opłynęła budynek. Pod osuwiskiem znikła droga dojazdowa. Kobieta, którą również zabrało pogotowie, nadal leży w szpitalu. Wezbrany potok przerwał drogę do jej gospodarstwa. Sanitariuszy dowieźli dopiero strażacy przez sąsiednią wioskę Brzynę.

Wiele domów zostało odciętych od świata. Wody z potoków zabrały asfalt i naniosły wielkie głazy oraz korzenie. Do gospodarstw można dostać się wyłącznie pieszo przez łąki i głębokie wyrwy w drogach, których nie da się przejechać nawet terenówkami. Mieszkańcy zostawiają auta na skrzyżowaniach i wędrują nierzadko po kilka kilometrów. - Traktorem z trudem przejedzie. Karetka nie ma szans - martwi się Władysław Kucia.

Spod drogi powiatowej, która biegnie przez wieś, osunęła się skarpa. Adam Czerwiński, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Nowym Sączu, zapewnia jednak, że panuje nad sytuacją. - Wkrótce zabezpieczymy drogę i odtworzymy skarpę. Trzeba też usprawnić odwodnienie - uspokaja.

Janusz Klag wójt Łącka. - Nasz Urząd Gminy ma rezerwę w budżecie na usuwanie podobnych szkód. Nie wykluczam, jednak że potrzebne będą dodatkowe pieniądze. Zniszczeń jest bardzo dużo i ciężko w tej chwili powiedzieć, ile będzie kosztować ich naprawa.

Codziennie rano najświeższe informacje z Nowego Sącza prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Wszystko o Euro2012 na**www.drogadoeuro2012.pl**

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto