Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odkryła swoją chorobę, kiedy była w kościele. Operacja mózgu kosztuje fortunę!

Redakcja
Stanisław Śmierciak
Dla 53-letniej Marii Polaczek z Mochnaczki Niżnej koło Krynicy szansą na normalne życie jest wszczepienie elektrody do mózgu. Stymulator powstrzyma napady niekontrolowanego machania rękami i wydawania okrzyków. Tej procedury leczniczej NFZ nie finansuje.

Nieszczęście zaczęło się pięć lat temu podczas niedzielnej mszy świętej. Maria Polaczek, nagle zaczęła machać rękami i głośno krzyknęła. Dla uczestniczących w tamtym nabożeństwie odprawianym w małym zabytkowym kościele było szokiem tak nienaturalne zachowanie kobiety.

Marię Polaczek każdy tutaj znał. Powszechnie lubiana, życzliwa, matka trójki dzieci. Żona miejscowego społecznika, stolarza. Nigdy nie uskarżała się na dolegliwości. Tym bardziej jej zachowanie wydawało się dziwne.

- To było bardzo stresujące zdać sobie sprawę z niemożności zapanowania nad reakcjami własnego organizmu - wyznaje pani Maria. - Również niebywale krępujące, bo przecież postronni ludzie patrzą i nie wiedzą, co się dzieje. Wszyscy w domu myśleliśmy, że to jakiś tik nerwowy. Bałam się, że kolejny atak może przydarzyć się w każdej chwili.

Maria i jej rodzina postanowili szukać ratunku u lekarzy w pobliskiej Krynicy-Zdroju. Medycy wykluczyli zarówno tik o podłożu nerwowym, jak i chorobę psychiczną.

- Lekarka powiedziała, że podejrzewa rzadko występującą pląsawicę Huntingtona - relacjonuje Patrycja, dorosła córka Marii Polaczek. - Dała skierowanie na badania genetyczne, bo takie podłoże ma ta choroba.

Sięgnięcie pamięcią wstecz wskazywało, że lekarka może mieć rację. Janina, matka Marii miała podobne objawy. Była jednak wtedy znacznie starsza.

Specjalistyczne laboratorium w stolicy potwierdziło diagnozę. Profilaktycznie wykonano testy trójce dzieci góralki. Nie wykazały dziedzicznego zagrożenia.

Na pląsawicę nie ma lekarstwa całkowicie eliminującego tę chorobę. Są środki hamujące ataki i zmniejszające ich częstotliwość. By połknąć takie tabletki, pani Maria musi rękę z buteleczką stabilizować, trzymając nadgarstek dłoni drugą ręką.

Żeby całkowicie pozbyć się niekontrolowanych napadów, mieszkance Mochnaczki Niżnej należy wszczepić specjalne elektrody do mózgu. Koszt takiej operacji to ok. 60 tys. zł. Po niej konieczna jest kosztowna rehabilitacja, którą wycenia się na 40 tys. zł. Kobiety na to nie stać. Kilka lat temu musiała zrezygnować z pracy. Ma rentę. Musi jednak spłacać kredyt zaciągnięty na postawienie domu. To 1000 zł miesięcznie, a na utrzymaniu małżeństwa jest jeszcze najmłodsza córka.

Agnieszka Sawicka, która z sołtysowania w Mochnaczce Niżnej musiała zrezygnować, gdy jako funkcjonariuszka Straży Granicznej została przeniesiona do Przemyśla, zainicjowała akcję sąsiedzkiej pomocy. Maria Polaczek jest dopiero w połowie finansowej drogi do operacji. Z każdym miesiącem stan jej zdrowia pogarsza się.

Kobiecie można pomóc, wpłacając dowolną kwotę na konto bankowe Stowarzyszenia Sursum Corda: 26 8805 0009 0018 7596 2000 0080 z dopiskiem „Maria Polaczek”. Można też przekazać jeden procent podatku, wpisując w deklaracji PIT nr KRS 00000 20382, a w polu „Cel szczegółowy” - Maria Polaczek.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto