Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odmrażanie gospodarki. Klienci nieufni do jedzenia w restauracjach, za to fryzjerzy i kosmetyczki mają ręce pełne roboty

Alicja Fałek
Alicja Fałek
Damian Radziak
Od poniedziałku na nowych zasadach mogły swoją działalność wznowić kawiarnie i restauracje oraz fryzjerzy i kosmetyczki. I choć wiele osób nie mogło się doczekać tego momentu, to okazuje się, że niektóre sektory gospodarki wciąż cierpią z powodu pandemii koronawirusa  SARS-CoV-2.

FLESZ - Wchodzi trzeci etap znoszenia obostrzeń

od 16 lat

Ponad dwa miesiące przerwy w działalności dla przedsiębiorców z branży gastronomicznej oraz beauty to liczne straty. Właściciele restauracji, kawiarni, salonów fryzjerskich i kosmetycznych z niecierpliwością czekali na moment, kiedy sytuacja epidemiologiczna związana z koronawirusem unormuje się na tyle, by mogli wrócić do pracy. W końcu premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że w trzeci etap odmrażania gospodarki Polska wejdzie 18 maja. Tak też się stało.

Boją się jeść w lokalu

Każda restauracja czy kawiarnia, której właściciel zdecydował się na ponowne otwarcie, musi spełniać szereg wymogów. Picie kawy, czy zjedzenie obiadu wygląda inaczej, niż przed pandemią koronawirusa.

- To bardzo trudny moment dla nas. Szykowaliśmy się na boom, a klientów jest jak na lekarstwo. Tymczasem musieliśmy naprawdę wiele zmienić, żeby znów móc gościć klientów w naszym lokalu – mówi Jerzy Florek właściciel restauracji Mr'Jerry w Nowym Sączu. - Konieczny był zakup stojaków do dezynfekcji, ograniczenie liczby miejsc przy zachowaniu odpowiedniej odległości, dużo częstsza dezynfekcja lokalu. To wszystko dodatkowe koszty.

Klienci wchodząc do lokalu muszą bowiem dezynfekować ręce. Na tłok nie mogą narzekać, bo na cztery mkw. powierzchni dostępnej dla klientów, może przebywać tylko jedna osoba. Odległości między stolikami to też minimum dwa metry. Zamówienie przynosi kelner na tacy, która jest myta i dezynfekowana po każdym użyciu.

- Pracownicy obowiązkowo naszą maseczki na twarzy i rękawiczki, a co 15 minut dezynfekują powierzchnie wspólne, z którymi stykają się kliencie. Oczywiście dezynfekcja stolików i krzeseł następuje także po każdym kliencie - podkreśla Jerzy Florek. - I choć jest u nas naprawdę bezpiecznie, to odnoszę wrażenie, że klienci wciąż boją się zjeść w lokalu. Chętniej zamawiają na wynos.

Sądeccy restauratorzy liczą jednak, że to się zmieni. Podkreślają, że koszty otwarcia i utrzymywania lokalu w gotowości na przyjęcie klientów, jest ogromny. A już wiele stracili przez ostatnie dwa miesiące. Straty ciężko będzie im odrobić.

Podobnie wygląda sytuacja na Limanowszczyźnie. Jak przyznała nam właścicielka jednej z restauracji w Limanowej, klientów brakuje. W ciągu trzech ostatnich dni zajęte były tylko trzy stoliki.

- Myśle, że ludzie jeszcze się trochę boją przychodzić. Liczę jednak na to, ze sytuacja poprawi się w weekend a z każdym kolejnym dniem będzie lepiej – dodaje właścicielka lokalu.

Długie czekanie na termin

Zdecydowanie lepiej wygląda sytuacja fryzjerów i kosmetyczek. Klientów nie brakuje, a terminy są odległe.

- Nie mamy wolnego miejsca przez najbliższe trzy tygodnie - przyznaje Monika Krawiec, właścicielka salonu Awangarda Hair&Beauty w Nowym Sączu. - Wynika to po pierwsze z tego, że wiele osób nie mogło się doczekać wizyty, a z drugiej strony wytycznymi ministerstwa, które sprawiły, że w przypadku naszego salonu może jednocześnie pracować nie sześć, a jedynie trzy osoby.

Stąd też wiele salonów decyduje się na wydłużenie czasu pracy, bo więcej go potrzebuje również do wykonania gruntownej dezynfekcji stanowisk pracy po wykonaniu usługi.

- Jeszcze przed koronawirusem po każdej klientce dezynfekowałam stanowisko pracy, ale teraz dochodzą też na przykład klamki u drzwi. To też zabiera czas – przyznaje Katarzyna Tyrkalska, właścicielka Salonu Piękna Magnetic w Małej Wsi. - Ale to tylko drobna niedogodność, bo do noszenia rękawiczek i maseczek jesteśmy przyzwyczajeni. Klientki też nie narzekają na nowe zasady i cieszą się, że mogą oddać się chwili relaksu podczas zabiegu.

Niektóre radość wyrażają bukietem kwiatów. Taki prezent otrzymała kosmetyczka Edyta Rakowska-Trepa, która swój zakład prowadzi w Nowym Sączu.

- Klientki mówią, że brakowało im wizyt, możliwości wygadania się i zostawienia swoich problemów w salonie. W końcu ją mają. I nie przeszkadza im to, że nie mogą napić się kawy, czy zerknąć na telefon komórkowy – dodaje Edyta Rakowska-Trepa.

Zarówno fryzjerzy, jak i kosmetyczki mają nadzieję, że dzięki tak dużemu zainteresowaniu ich usługami, choć trochę zrekompensuje im poniesione straty.

- Klientek mamy bardzo dużo, mam nadzieję, że ten obecny wzrost zainteresowania pozwoli nam odbić się od dna – przyznaje Gabriela Wilczyńska, właścicielka Gabinetu Kosmetycznego C&G w Liamanowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Odmrażanie gospodarki. Klienci nieufni do jedzenia w restauracjach, za to fryzjerzy i kosmetyczki mają ręce pełne roboty - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto