- Długo nie mogłam zajść w ciążę - opowiada Adrianna Michalik. - Zwierzyłam się z tego ojcu Stanisławowi Olesiakowi. Wówczas pocieszał mnie i mówił, że będzie dobrze. Teraz wiem, że swoją modlitwą się do tego przyczynił - dodaje szczęśliwa mama.
Ojciec Olesiak daje też innym nadzieję. Sam porusza się na wózku inwalidzkim i mimo cierpienia, cieszy się życiem. Dla wiernych nie jest jak zwykły kapłan, traktują go jak kumpla. Już przestali go nazywać ojciec Stanisław, walą mu prosto z mostu - cześć Staszek.
- To nasz duszpasterz, ale przede wszystkim przyjaciel - wyjaśnia Magda Kotlarz, która od 12 lat porusza się na wózku inwalidzkim. Ojca Stanisława poznała w 2004 roku podczas comiesięcznych mszy w kościele MBN w Nowym Sączu.
- Na pierwsze nabożeństwo wybrałam się nieprzekonana, po mszy zaczęłam rozmawiać z ojcem Olesiakiem, zaprosił mnie na kolejne spotkanie i tak jest do dnia dzisiejszego. On daje mi siłę - podkreśla pani Magda.
Kobieta sprawność straciła w wyniku wypadku samochodowego. Diagnoza lekarzy była wyrokiem, złamany rdzeń kręgowy. Miała wówczas 25 lat, wspaniałe marzenia i plany na całe życie. - Nie miałam czasu na płacz i rozpacz - mówi pani Magdalena. Wkrótce miała bronić pracę licencjacką, trzeba było szybko wziąć się w garść. - To on poprzez swoją modlitwę i wsparcie duchowe wyciągnął mnie z kolejnych dołków - dodaje kobieta.
Lidia Chełmecka ojca Olesiaka zna najdłużej, razem z nim otwierała stowarzyszenie "Spokojne Jutro". O pierwszym spotkaniu organizacyjnym przeczytałam w Gazecie Krakowskiej w 1996 roku. Wówczas ojciec zapraszał niepełnosprawnych do aktywności. Pani Lidia, która od urodzenia ma zwichnięty staw biodrowy i krótszą o 14 centymetrów nogę, szybko poczuła siłę księdza.
- On będąc niepełnosprawny najlepiej wyczuwa nasze potrzeby, wie przecież co to ból, bezradność, bezsilna samotna walka - mówi Lidia Chełmecka.
Na początku działalności w stowarzyszeniu ojciec Stanisław sam docierał do osób niepełnosprawnych, wyciągał ludzi z domu. - Najgorszą chorobą jest samotność i wyizolowanie, a ojciec Stanisław osobom niepełnosprawnym nadaje na nowo sens życia - tłumaczy Lidia Chełmecka.
Tak było w przypadku Andrzeja Niecia, który w wieku 27 lat trafił do szpitala. Lekarze wykryli u niego naczyniaka mózgu. Przeszedł dwie operacje, miał częściowy niedowład nóg, początkowo poruszał się tylko o kuli. Teraz pracuje zawodowo i działa w stowarzyszeniu "Spokojne jutro".
Paradoksalnie, gdyby nie pogarszający się stan zdrowia, ojciec Stanisław mógłby wcale nie być w Nowym Sączu. Liczył, że jako zakonnik całe życie spędzi na misjach w Afryce. Dziś choroba nie pozwala mu na tak aktywne działanie w stowarzyszeniu. - Ale zawsze kibicuję moim podopiecznym i mobilizuję ich do działania - mówi ojciec Stanisław, który zachęca burmistrza Starego Sącza do zbudowania Domu Pomocy Społecznej w Myślcu. - Ponosi mnie, mam dużo pomysłów w głowie, chciałbym działać, ale choroba mi to uniemożliwia - tłumaczy zakonnik. - Wy działajcie, ja będę się modlił - dodaje.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?