- Złodziej używał fałszywych i kradzionych tablic rejestracyjnych, co utrudniało jego namierzenie - mówi Iwona Grzebyk-Dulak, rzeczniczka sądeckiej policji.
To niejedyny przypadek okradania lokalnych stacji benzynowych. Tylko nieliczne w Nowym Sączu nie miały problemów ze złodziejami paliwa. W większości klient, który zatankuje za kilkaset złotych i nie zapłaci, trafia się kilka razy w miesiącu.
- Bywa, że goście mają fałszywe tablice rejestracyjne - relacjonuje pracownik jednej z sądeckich stacji paliw. - Jeden tankował, a potem przychodził i udawał, że nie może użyć karty płatniczej. Prosił o cierpliwość i znikał. Dwa razy udał mu się ten numer, za każdym razem z innym pracownikiem. Teraz mamy już tu przypięty jego opis i uważamy.
Obsługa stacji benzynowych po zniknięciu samochodu z nieopłaconym paliwem odczekuje chwilę, po czym zawiadamia policję. Czas oczekiwania nie zależy od cierpliwości pracowników, ale jest określony przez wewnętrzne procedury firmy (np. pół godziny).
W namierzeniu nieuczciwego klienta pomagają zwykle kamery monitoringu. Zatrzymany przez policję kierowca z reguły wraca skruszony, by uregulować rachunek. Prosi przy tym, żeby nie wnosić sprawy.
Oprócz złodziei zdarzają się też roztargnieni klienci. Matki z dziećmi czy osoby starsze czasem zapominają uregulować rachunek. Wkrótce jednak wracają w popłochu i płacą za paliwo. Personel stacji jest dla takich klientów wyrozumiały, tym bardziej że wpadka może przydarzyć się każdemu. Raz nawet w odjeżdżającym bez zapłacenia kliencie rozpoznano jednego z sądeckich sędziów. Ten szybko zorientował się, że zapomniał o płatności, zawrócił i uregulował rachunek.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?