Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piwniczna-Zdrój: odcięci od świata, nie ma pieniędzy na naprawę drogi

Iwona Kamieńska
Rozpadlisko zamiast drogi dojazdowej do gospodarstw
Rozpadlisko zamiast drogi dojazdowej do gospodarstw fot. archiwum
Ponad trzy miesiące temu podczas powodzi zapadła się droga do przysiółka Witkowskie w Piwnicznej-Zdroju. Około 50-metrowe osuwisko runęło wówczas w stronę pobliskiego potoku, odcinając dojazd do kilku domów. Tak pozostało do dziś.

Mieszkańcy przysiółka nie mogą dojechać na swoje podwórka. Ostatni odcinek pokonują pieszo przez prowizoryczne przejście parcelą, którą zgodził się tymczasowo udostępnić jeden z miejscowych gospodarzy. Mają żal, że władze gminy Piwniczna nie spieszą się z naprawą dojazdu.

- Po wizycie geologa, który oglądał to osuwisko, okazało się, że taniej będzie wyprowadzić stamtąd ludzi, niż stabilizować stok - powiedział nam wczoraj burmistrz Edward Bogaczyk. - Jest też jedno wyjście alternatywne: kupić ziemię z domem, który częściowo został uszkodzony, od tego gospodarza, który udostępnił przejście, i poprowadzić tamtędy nową drogę dojazdową. Rozważam taką możliwość, ale na to trzeba poczekać. Konieczna jest przede wszystkim zgoda właściciela.

Mieszkańcy przysiółka nie chcą dłużej czekać. - Musiałem zawiesić prowadzenie firmy. Oferowałem usługi budowlane, ale bez dojazdu do domu nie mam szans kontynuować działalności. Prócz mnie w tym samym miejscu mieszka sześcioro dzieci, są dwie osoby z grupą inwalidzką, jedna po ciężkiej operacji. Nie daj Bóg, że trzeba będzie wezwać pogotowie albo straż pożarną, to żaden samochód nie dojedzie z pomocą - skarży się pan Henryk

Mieszkańcy przysiółka podkreślają, że tymczasowe przejście do ich domów nie jest na wcale bezpieczne. - Chodzi tylko o sto metrów drogi, która, jak podejrzewam, przetrwałaby, gdyby we wrześniu ubiegłego roku solidnie ją wyremontowano. Ale stało się, jak się stało: ubytki wypełniono ziemią i żużlem, wszystko zostało wypłukane - opowiada nasz rozmówca.

Burmistrz Bogaczyk ma inną opinię co do przyczyn katastrofy, w wyniku której droga zapadła się w kilku miejscach. Jego zdaniem, grunt rozmywały od dawna ścieki wypuszczane "na dziko" wprost w ziemię.

Mieszkańcom przysiółka radzi cierpliwie czekać. - Negocjacje z ludźmi, których prosimy o oddanie ziemi, nie są łatwe. Nawet ci z uszkodzonych domów, od których deklarujemy się wykupić grunt i dać w zamian inną ziemię z nowym budynkiem, nie chcą iść na taki układ. Wolą przerobić stodołę na mieszkanie, niż przeprowadzać się w inne miejsce - mówi Bogaczyk.

Zapewnia, że władze gminy starają się jak najszybciej naprawiać powodziowe szkody. - Ale to trwa, choć mocno zaciskamy pasa. Mamy 36 osuwisk w całej gminie -mówi. - Straty oszacowaliśmy na ponad osiem milionów, a jesteśmy jednym z najbiedniejszych samorządów lokalnych w Małopolsce. Nasz roczny dochód wynosi mniej więce tyle, ile zabrała powódź.

Wyjaśnienia burmistrza Bogaczyka nie przekonują mieszkańców odciętego przysiółka. - Upominamy się o normalność - stwierdzają.

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolsce

60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto