Z sądeckim PKS Litwiński zaznajomił się wcześniej, niż został konduktorem. Miał tam praktykę jako uczeń Techniku Samochodowego. Zakochał się wtedy w nauczycielce i wszedł w drogę dyrektorowi szkoły. Przed wyrzuceniem z klasy maturalnej uratował go wicedyrektor Adam Popiela. - Po szkole nie zostałem w PKS-ie, lecz zostałem wyrobnikiem w firmie Las ze znakomitą na tamte czasy pensją 4700 złotych - wspomina biznesmen.
Później było wojsko i dobra fucha kierowcy propagandowej nysy 501 w Karpackiej Brygadzie Wojsk Ochrony Pogranicza w Nowym Sączu. Po wyjściu do cywila trafił do państwowej firmy budowlanej. Z bratem składał wywrotki jelcz ze złomu. Karierę w amerykańskim stylu "od pucybuta do milionera" rozpoczął w 1985 r. Chciano go wysłać na przymusowy urlop. Złożył wypowiedzenie. Zrobił kurs operatorów maszyn drogowych. W Banku Spółdzielczym w Łososinie Dolnej wziął kredyt tak duży, że do końca XX wieku nikt nie zaryzykował tam większego. Kupił olbrzymią koparkę.
Dzisiaj po Europie krąży 100 tirów Litwińskiego. Ostatnio dokupił kilkanaście nowych ciągników siodłowych volvo, które czasem sam chciałby prowadzić. Jego auta wożą także materiały wybuchowe dla wojska. Litwiński nie prowadzi tylko firmy transportowej. Posiada m.in. kombinat budowlany, dla którego prowadzi ośrodek szkolenia zawodowego w Tęgoborzu. Uczą się tam kierowcy i operatorzy maszyn. W rodzinnej miejscowości nad Jeziorem Rożnowskim prowadzi też hotel, który właśnie powiększył o sale bankietową i balową.
Poza Sądecczyzną do Litwińskiego należą duże zakłady chemiczne w Wizowie koło Bolesławca na Dolnym Śląsku. Ma też udziały w kamieniołomie koło Krzeszowic, gdzie wydobywa się diabaz i porfir do budowy głównych dróg i autostrad. Teraz mierzy w sądeckie PKS. Stacja diagnostyczna już jest jego, choć na razie tylko na rok. Przedsiębiorstwo nie byłoby pierwszą taką firmą, którą włączył do swojego biznesowego imperium. Wcześniej wykupił bowiem bazę zaplecza technicznego PKS w Chrzanowie. Autobusy sprzedano, zanim wszedł do gry. W Nowym Sączu takiego błędu popełnić nie chce.
Litwiński nie tylko biznesem żyje. Jest doradcą Sejmowej Komisji Infrastruktury. Cieszy się z przeforsowania trzech ustaw. Jeździ limuzyną mercedesa z napędem na cztery koła. To luksusowy model 350s. Ma w nim specjalne miejsce dla swej pupilki, jamniczki Kofi. Kiedyś zabrał ją z drogi, gdzie leżała potrącona przez inne auto.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?