Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomoc dla Marysi. Dziewczynka urodziła się z ciężką wadą serca, rodzice zbierają na operację

Dorota Abramowicz
archiwum rodzinne
- Walczymy, by Marysia mogła żyć - mówi Magdalena Lavayen z Sopotu, tuląc ciemnowłosą dziewczynkę. Cena życia Marysi ma konkretny, finansowy wymiar. To kwota 37,5 tys. euro na operację chirurgiczną, którą zaplanowano na drugą połowę tego roku. Marysia ma trzy lata i ciężką, złożoną wadę serca. Jej mamie lekarze mówili, by do córki się nie przyzwyczajała. Ona jednak toczy walkę o jej życie.

Dziewczynka urodziła się z bardzo ciężką, złożoną wadą serca w postaci wspólnego pnia tętniczego. Poza tym rzadka choroba genetyczna, zespół Di George'a, sprawiła, że dziecko ma obniżoną odporność.

- W ciąży nic nie wskazywało, że córeczka jest chora - wzdycha matka. - Tuż po porodzie trafiła na kardiologię dziecięcą UCK w Gdańsku, skąd samolotem przetransportowano ją do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Usłyszałam, że nie powinnam przyzwyczajać się do dziecka, że w końcu mam starszego syna...

Było dramatycznie ciężko. Pani Magdalena jednak się nie poddała. Dziewczynka od tego czasu przeszła wiele operacji. Często chorowała, a jej życie wisiało na włosku. Jednak polscy lekarze nie podjęli się najważniejszego, ale zarazem najbardziej ryzykownego zabiegu - korekty wady serca. - W listopadzie 2013 roku Marysia przeszła w Łodzi zabieg cewnikowania z poszerzeniem tętnicy płucnej - opowiada pani Magda. - Jednak nie podano terminu korekty, tylko kazano przyjeżdżać, kiedy będzie gorzej. Termin wizyty wyznaczono na luty 2015 roku.

Zaniepokojeni rodzice skonsultowali się z prof. Edwardem Malcem, międzynarodowym autorytetem w dziedzinie chirurgii dziecięcej, który podejmuje się operacji najbardziej złożonych wad serca. Po wyjeździe z Polski profesor pracuje obecnie w klinice uniwersyteckiej w niemieckim Münster. Profesor stwierdził, że stan Marysi wymaga jak najszybszej całkowitej korekcji, by nie doszło do nadciśnienia płucnego. Na zabieg nie można czekać dłużej niż 4-5 miesięcy. Wcześniej jednak rodzice muszą uzbierać 37,5 tys. euro.

Zebranie tak dużych pieniędzy leży poza możliwościami państwa Lavayen, którzy mają jeszcze syna, Mateusza, a za dwa miesiące spodziewają się trzeciego dziecka. Magdalena, ze względu na Marysię, nie może pracować.
Ojciec Marysi, Marco Lavayen, urodził się w Boliwii, jest muzykiem.
- Dobrym muzykiem - mówi Magdalena. - Mąż gra w klubach, zespołach, na ulicy, nagrywa płyty. Nie można się z tego jednak utrzymać, chwyta się więc każdego zajęcia. Był ochroniarzem, pracował w jednej z dużych sieci sklepowych. Od września idzie na kurs ratowników medycznych, będzie szukał pracy w tym zawodzie.

Marysia nie zdaje sobie sprawy z tego, że właśnie toczy się walka o jej szansę na życie. Bawi się z bratem, uśmiecha się do mamy. Tylko jej serce nie bije tak, jak trzeba, tylko tchu czasem brak.... - Nie poddawaj się, córeczko - szepcze Magdalena.

Marysi można pomóc, dokonując wpłaty na rachunek Fundacji na Rzecz Dzieci z Wadami Serca Cor Infantis w BNP Paribas, Lublin, ul. Probostwo 6A.
Numer konta: 86 1600 1101 0003 0502 1175 2150, z dopiskiem "Maria Lavayen
".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto