Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat nowosądecki: konflikt rodziców z pracownikami szkoły

Arkadiusz Arendowski
W szkole w Mogilnie przez półtora roku trwał konflikt rodzice - nauczyciele
W szkole w Mogilnie przez półtora roku trwał konflikt rodzice - nauczyciele Arkadiusz Arendowski
Wzajemne oskarżenia o brak należytej opieki nad dzieckiem, to zarzewie konfliktu, który półtora roku dręczył Zespół Szkół w Mogilnie (gm. Korzenna). Jednoznacznych zwycięzców sporu nie ma. Po interwencjach w kuratorium oświaty przeprowadzono w szkole szczegółowe kontrole, które pomogły wyeliminować wykryte uchybienia (m.in. brak bieżącej informacji dla rodziców o problemach wychowawczych z ich dziećmi i niewłaściwe odnoszenie się nauczycieli do uczniów).

- Wszystko zaczęło sie na początku lutego 2009 roku. Syn wybiegł na przerwie ze szkoły po zeszyt do chemii. Nauczycielka wystawiała oceny na półrocze i chciał go pokazać, żeby mieć lepszą ocenę. Kiedy wrócił, natknął się na panią dyrektor. Zapytała, gdzie był i zagroziła, że za opuszczenie szkoły zostanie mu obniżona ocena z zachowania - opowiada Wiesław Marcisz z Mogilna. Chłopak nie przyznał się do niczego w domu, a wychowawczyni nie poinformowała od razu rodziców o całym zajściu, ponieważ ci przebywali w tym czasie w Krakowie. Dopiero kilka dni później po ponagleniu przez dyrektorkę nauczycielka skontaktowała się z matką ucznia. To uruchomiło lawinę zdarzeń.

Zaniepokojeni rodzice wysłali list do dyrekcji szkoły z prośbą o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Niezadowoleni odpowiedzią zgłosili sprawę do delegatury Kuratorium Oświaty w Nowym Sączu. Kuratorium z kolei zarządziło kontrolę w szkole, a po niej wydało zalecenia, do których szkoła miała się dostosować. - I tak też się stało. Myśleliśmy, że sprawa została ostatecznie załatwiona. Niestety, od września konflikt przybrał na sile - informuje Jolanta Oleksy, dyrektorka ZS w Mogilnie.

Chłopak podczas zawodów sportowych złamał rękę. Nie skarżył się, więc dyrektorka dowiedziała się o tym dopiero po trzech dniach. Rodzice zarzucili nauczycielowi, że nie zainteresował się wypadkiem ich syna. Dziecko dostało zwolnienie lekarskie z wuefu do końca grudnia. Na prośbę matki lekarz rodzinny skrócił je o dwa miesiące. - Zaniepokoiło mnie to, więc poprosiłam lekarza o konsultację. Wtedy cofnął poprzednią decyzję. Miałam na względzie tylko dobro dziecka - opowiada dyrektorka. - Do tej pory nie wiem, jakim prawem pani dyrektor odwiedziła naszego lekarza rodzinnego - dziwi się Wiesław Marcisz. To przechyliło czarę goryczy. Przepisali syna do innej szkoły. - Teraz jakoś nie sprawia problemów wychowawczych - zauważa ojciec. Dyrektorka nie komentuje decyzji rodziców.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto