Skutkiem był największy i najgroźniejszy w ostatnich trzech latach na Sądecczyźnie pożar spowodowany wypalaniem traw. Tak ocenia brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego straży pożarnej w Nowym Sączu. Jednocześnie wyklucza możliwość powstania pożaru od iskrzenia sieci energetycznej.
W akcji gaśniczej uczestniczyło aż 15 strażackich jednostek. Walka z bardzo szybko rozprzestrzeniającym się ogniem trwała ponad 7 godzin. Płomienie zniszczyły ponad 15 hektarów łąk, zarośli, młodników i ściółki leśnej.
- Ogień zagrażał kilku gospodarstwom w Rożnowie-Zagórzu - relacjonuje wójt Tobiasz. - Płomienie dopełzły na odległość 70 metrów od zabudowań. Strażacy dowodzeni przez brygadiera Waldemara Kuźmę musieli powstrzymywać je równocześnie na dwóch frontach.
W czasie akcji gaśniczej wywrócił się pożarniczy żuk należący do OSP w Przydonicy. Kierowca doznał potłuczeń. Samochód nie spalił się, bo mieszkańcy pobliskich domów wyciągnęli go swoimi traktorami i koparką. Wóz, który nad Jezioro Rożnowskie trafił kiedyś jako dar z Wielkopolski, teraz zamienił się we wrak. - To był w tym roku już 300 pożar na Sądecczyźnie, który spowodowało wypalanie traw - podlicza Paweł Motyka.
W ogniowym rankingu prymat należy do Piwnicznej, gdzie było 76 takich pożarów. Stary Sącz miał ich 57, a Chełmiec 56. W środę do godz. 15 doszło do 18 kolejnych podpaleń traw.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?