Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzina w pożarze straciła dom. Nowy ma już mocne fundamenty [ZDJĘCIA, WIDEO]

Katarzyna Gajdosz-Krzak
Rodzina Brończyków z Bukowca nie może doczekać się przeprowadzki do nowego domu. Potrzebne są fundusze na jego wykończenie
Rodzina Brończyków z Bukowca nie może doczekać się przeprowadzki do nowego domu. Potrzebne są fundusze na jego wykończenie Katarzyna Gajdosz-Krzak
Rodzina Brończyków od roku mieszka w podarowanym przez sądeczanina domku holenderskim. Grunt, że mamy dach nad głową. Trochę marzniemy, ale ogrzewa nas widok nowego domu - mówią

- Tu będzie wielki plakat z moimi kozami. A tu łóżko i posłanie dla Osiołka. Mam nadzieję, że czasem będzie mógł ze mną nocować. Tylko mama nie może widzieć - puszcza oko siedmioletni Emil Brończyk, pokazując pokój w swoim nowym domu, którego budowa powoli dobiega końca.

Osiołek to imię najmłodszej z dziesięciu kóz, które są w gospodarstwie rodziny Brończyków z Bukowca (gmina Korzenna). Zwierzęta to jedyne, co ocalało z wielkiego pożaru, jaki wybuchł w ich domu dokładnie rok temu. Ogień pozbawił dachu nad głową sześć osób. W drewnianym domku na skraju lasu mieszkali Ewelina i Mirosław Brończykowie z synami - dziś 13-letnim Jakubem, 11-letnim Klaudiuszem i 7-letnim Emilem - oraz ojcem pana Mirosława 73-letnim Franciszkiem.

Dom z duszą

- To był bardzo urokliwy dom, mały, skromny, ale z duszą - opowiada Ewelina Brończyk.

Nad wejściem na belce miał wyrytą datę - 1937 rok. Wtedy to dziadkowie pana Mirosława zakończyli jego budowę i w tym samym roku urodziła się jego mama.

- Kiedy zobaczyłam pogorzelisko, kompletnie się załamałam. Gdyby ktoś wtedy powiedział mi, że za rok stanie w tym samym miejscu piękny, murowany dom, nie uwierzyłabym. Nie wiem, jak dziękować ludziom, którym to zawdzięczamy - mówi Ewelina Brończyk.

Nie wiadomo, co było przyczyną pożaru, który wybuchł 16 stycznia 2017 roku, kiedy cała rodzina była w przychodni w Paleśnicy (gm. Zakliczyn), bo dopadła ich grypa.

- Byliśmy w poczekalni, gdy otrzymaliśmy wiadomość, że nasz dom stoi w ogniu. Kazałem zostać żonie i dzieciom na miejscu. Nie wiedziałem, co nas czeka. Chciałem oszczędzić im przykrego widoku - wspomina Mirosław Brończyk.

Gdy przyjechał na miejsce, mógł tylko bezradnie patrzeć, jak strażacy prowadzą akcję gaśniczą.

- Stałem i płakałem, widząc ogień, który zabiera nam wszystko, co mieliśmy - mówi pan Mirosław.

Przygotowywał się do remontu domu. W środku były zakupione już piec i kaloryfery. Udało mu się zaoszczędzić pieniądze z programu 500 plus , które otrzymuje na dzieci. Chciał zainstalować w domu centralne ogrzewanie. Cały sprzęt poszedł z dymem.

- Tak się cieszyliśmy. Wydawało nam się, że w końcu coś uda nam się zrobić, że wychodzimy na prostą. A zostaliśmy z niczym - mówi pani Ewelina.

Dom mobilny

Brończykowie w obliczu tragedii, jaka ich dotknęła nie zostali sami. Sąsiedzi, rodzina, a nawet zupełnie obcy im ludzie natychmiast odpowiedzieli na apel o pomoc, skierowany za pośrednictwem „Gazety Krakowskiej”. Na ukazujące się artykuły zareagował m.in. przedsiębiorca z Chełmca, który ofiarował im mobilny domek holenderski. Dzięki temu nie musieli wyprowadzać się z Bukowca i stale mogą doglądać swoje zwierzęta.

- Jesteśmy im dozgonnie wdzięczni za ten dach nad głową. Taki domek to jednak tymczasowe rozwiązanie - mówi Ewelina Brończyk.

Przyznaje, że obawiała się kolejnej zimy spędzonej w takich warunkach. Domek udało się docieplić, ale jest wewnątrz zaledwie kilka stopni ciepła.

- Mimo to cieszymy się, że jesteśmy na swoim i wszyscy razem. To dla nas najważniejsze. A ogrzewa nas ten widok - pani Ewelina uśmiecha się i pokazuje już prawie kompletnie zadaszony budynek obok. - To nasz nowy dom. Mam nadzieję, że święta Wielkanocne spędzimy już w nim - dodaje i ukradkiem ociera łzy.

Zaczyna wyliczać nazwiska osób i firmy, które pomogły postawić budynek. Dziś niemal w stanie surowym zamkniętym.

- Nie wszyscy sobie życzą, bym publicznie podawała ich nazwiska. Ale chciałabym, żeby wiedzieli, jak wiele dla nas znaczy ich pomoc - mówi.

Najstarszy syn Jakub dodaje, że nigdy nie zapomni tego, co dla nich zrobił dyrektor Szkoły Podstawowej w Paleśnicy Sylwester Gostek. Był jednym z pierwszych, który pojawił się na miejscu tragedii i zaczął organizować pomoc dla Brończyków. W szkole natychmiast przeprowadzono zbiórkę rzeczy dla chłopców.

- Nie mieliśmy przecież nic. Ubrań ani podręczników. A dyrektor mówił, żebyśmy się nie martwili, że wszystko uda się odbudować - wspomina 13-letni Kuba i zawiesza głos.

Sylwester Gostek zmarł niespodziewanie dwa tygodnie po pożarze. Jego żona poprosiła, by na jego pogrzeb ludzie nie przynosili kwiatów. Chciała, zgodnie z wolą męża, by pieniądze, które mieli na nie przeznaczyć, oddali na pomoc rodzinie Brończyków.

- Pan dyrektor cieszyłby się, widząc, ile już udało się zbudować - mówi Kuba i zaprasza do swojego pokoju. - Mam najlepszy widok. Na las i drogę. Wszystko będę mieć pod kontrolą - śmieje się, otwierając okno balkonowe.

- Ja nie mam balkonu, ale za to mój pokój jest największy. Urządzę sobie w nim prawdziwy warsztat - chwali się Klaudiusz.

Dziadek Franciszek też będzie mieć swój pokój z osobnym wejściem i łazienką.

Dom o mocnych fundamentach

Ewelina Brończyk nie kryje, że sytuacja ją przerosła. Bardzo odchorowała tragedię, jaka spotkała jej rodzinę. Dopiero niedawno wróciła ze szpitala, gdzie spędziła blisko dwa miesiące.

- Kiedy wyjeżdżałam, wylane były dopiero fundamenty. Gdy wróciłam nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Dom już stał. Jestem taka dumna ze swojego męża, że potrafił pod moją nieobecność nie tylko zająć się dziećmi, ale i całą budową - mówi.

Pan Mirosław na te słowa dumnie się prostuje, a synowie się uśmiechają.

- Jeszcze wiele pracy przed nami, ale nasz dom ma solidne fundamenty - stwierdza pani Ewelina. - Ten fundament to ludzie, którzy okazali nam serce - podkreśla.

Środki na specjalnie utworzonym przez Urząd Gminy w Korzennej dla Brończyków koncie już się prawie wyczerpały. Tymczasem, aby mogli wprowadzić się do nowego domu, trzeba go jeszcze wykończyć i wyposażyć.

Każdy, kto chce wesprzeć rodzinę, może to zrobić, wpłacając pieniądze na nr konta: 80 8797 1026 0020 0296 1651 0001.

WIDEO: Bukowiec. Brończykowie w pożarze stracili dom. Nowy ma już mocne fundamenty

Autor: Katarzyna Gajdosz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto