Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z prezydentem Handzlem o pierwszym roku jego kadencji

Tatiana Biela
Tatiana Biela
fot. UM Nowy Sącz
Minął pierwszy rok pięcioletniej kadencji prezydenta Nowego Sącza. Ludomir Handzel mówi o blaskach i cieniach bycia najważniejszą osobą w mieście.

FLESZ - Jak pozbyć się stresu w godzinę? Tę metodę stosowała NASA

Kiedy w listopadzie ubiegłego roku odbierał pan klucze do miasta był pan spokojny i zrelaksowany. Uroczystość się skończyła, a następnego dnia zapukała do drzwi rzeczywistość. To był trudny rok dla pana?

Owszem, trudny ale także pełen wyzwań i zadań, które udało mi się zrealizować. I to pomimo kłód rzucanych mi pod nogi i ciągłego oporu ze strony części radnych. Na szczęście przez cały ten czas czułem duże wsparcie ze strony mieszkańców miasta, a to z kolei dawało mi zastrzyk energii, by działać pomimo różnych przeszkód. Miałem świadomość, że 21 tysięcy nowosądeczan zaufało mi i czeka teraz na zmiany, które zapowiadałem w trakcie kampanii wyborczej.

Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że nie ma wielkiej chemii pomiędzy prezydentem a częścią sądeckich radnych. Pan podkreśla, że liczy się przede wszystkim interes mieszkańców, opozycja w radzie mówi to samo. Ale zgody nie ma. Dlaczego?

Nie mam wątpliwości, że większości radnych naprawdę leży na sercu dobro naszego miasta. Niestety są wśród nich także osoby sfrustrowane, które nie potrafią pogodzić się z przegraną w wyborach prezydenckich i z godnością przyjąć swojej porażki. Teraz stosują różne metody polityczne, żeby zanegować wszystko, co robi wybrany przez sądeczan prezydent. Ja tak nie postępuję. Chciałbym, żeby współpraca układała się harmonijnie, ale nie zależy to tylko ode mnie. Myślę jednak, że mieszkańcy miasta obserwują poczynania tych radnych i sami wyciągają wnioski.

Wspomina pan o gotowości do współpracy z radnymi, ale w rozmowie z mediami padły z ust niektórych przedstawicieli rady zarzuty, że to prezydent jest odpowiedzialny za stworzenie atmosfery konfliktu w mieście. Zgadza się pan z taką diagnozą?

Nie uważam się za osobę konfliktową, ale jestem świadomy faktu, że każda zmiana spotyka się z oporem osób zainteresowanych, by sprawy toczyły się swoim dotychczasowym torem. Jeżeli kończy się z różnymi niekorzystnymi dla miasta praktykami i odsuwa różne grupy interesu od ich dotychczasowych źródeł dochodu, to oczywiście będą one niezadowolone. Ale czy to oznacza, że mam poświęcić interes mieszkańców Nowego Sącza na rzecz utrzymania wcześniejszego sposobu zarządzania miastem?

Napięta sytuacja w mieście rodzi także spekulacje, że opozycja będzie chciała doprowadzić do ogłoszenia referendum i odsunięcia pana od władzy. Obawia się pan takiego scenariusza?

W ogóle nie zaprzątam tym sobie głowy i robię swoje. Gdybym nie czuł poparcia mieszkańców, to wszystkie moje działania nie miałyby po prostu żadnego sensu. Dlatego nie boję się żadnym demiurgów politycznych ani decydentów partyjnych, bo odpowiadam przed mieszkańcami Nowego Sącza i to dla nich pracuję. I to oni mnie ostatecznie ocenią, mam nadzieję, że pozytywnie.

Jest pan pierwszym prezydentem miasta, który bezpośrednio zwraca się do mieszkańców i odpowiada w internecie na ich pytania. W przestrzeni publicznej pojawiają się filmiki z pana udziałem, w których informuje pan o różnych miejskich sprawach. Nie wszystkim podoba się ten sposób komunikacji z sądeczanami. Pojawiły się nawet stwierdzenia, że jedyne co wychodzi prezydentowi to pijar.

Już w trakcie kampanii wyborczej obiecywałem mieszkańcom, że będą mieli ze mną bezpośredni kontakt. Nie mam zamiaru zamykać się w czterech ścianach ratusza lub korzystać z pośredników informujących o tym, co się dzieje w mieście. Zostałem wybrany przez ludzi i oni muszą wiedzieć, że interesuję się ich sprawami. Dlatego co miesiąc organizuję spotkanie w internecie, aby każdy zainteresowany mógł zadać prezydentowi pytanie. Oczywiście nie zawsze jestem w stanie na nie od razu odpowiedzieć, ale wtedy kieruję je do osób odpowiedzialnych za dane zagadnienie. Komunikacji z mieszkańcami służą także liczne spotkania. Czasem spotykam się z jedną osobą, a czasem z kilkuset osobową grupą. Czy to jest lansowanie się lub pijar? Traktuje komunikację społeczną jako część moich obowiązków.

Nie miał pan wcześniej doświadczenia samorządowego. Czy po upływie roku pewniej czuje się pan na swoim stanowisku?

Dużo przez ten czas się zmieniło, także w moim życiu. Oczywiście tryb podejmowanie decyzji w samorządzie różni się od tych podejmowanych np. w biznesie czy inwestycjach komercyjnych. Ale cieszę się, że mogę spożytkować moją energię na zrobienie czegoś dobrego dla mojego miasta. I być może to właśnie ta energia i chęć działania tak przeszkadza niektórym radnym.

Z czego jest zadowolony Ludomir Handzel po roku rządzenia? Co się udało?

Jest wiele rzeczy z których jestem zadowolony. Rozpoczęliśmy i kontynuujemy wiele mniejszych i większych inwestycji drogowych, oddaliśmy do użytku dziewięć placów zabaw, udało nam się także przeprojektować amfiteatr w Parku Strzeleckim. A to tylko kilka przykładów. Rozumiem, że zainteresowanie opinii publicznej budzą zwykle wielkie inwestycje, ale miasto to suma większych i mniejszych przedsięwzięć, które składają się na wygląd danego miejsca i jakość życia mieszkańców.

Jakie najważniejsze inwestycje czekają nas w ciągu kolejnych 12 miesięcy?

Chciałbym, żeby mieszkańcy mogli w przyszłym roku cieszyć się nowym amfiteatrem, a także korzystać z odkrytego basenu. Będziemy kontynuować remonty infrastruktury drogowej, która wciąż pozostawia wiele do życzenia. Chciałbym także skupić się na mniejszych, osiedlowych inwestycjach, bo one w bezpośredni sposób wpływają na jakość życia mieszkańców poszczególnych osiedli miasta. No i oczywiście przygotowujemy się do wprowadzenia obiecanej przeze mnie mieszkańcom Karty Nowosądeczanina.

Wciąż jednak pozostają tak poważne wyzwania jak chociażby cena wody w mieście, czy budowa stadionu Sandecji.

W przypadku tej ostatniej inwestycji jestem optymistą. Już wkrótce wiceprezydent Artur Bochenek przedstawi szczegóły tego przedsięwzięcia. Jeśli chodzi o ceny wody, wielokrotnie powtarzałem, że sytuacja się zmieni, o ile miasto odzyska kontrolę nad Sądeckimi Wodociągami. Na razie przygotowujemy program osłonowy dla mieszkańców miasta o niższych dochodach. Wiceprezydent Magdalena Majka przedstawi wkrótce szczegóły tego projektu. Jedno jest pewne, nie chcemy pompować pieniędzy w spółkę, która ma milionowe dochody, ani przerzucać obciążeń związanych z taryfami za wodę i ścieki na mieszkańców Nowego Sącza.

Nowy Sącz to stolica regionu. Jak pan ocenia współpracę z gospodarzami sąsiednich gmin? Jest sporo problemów, które mogą powodować różnice zdań, jak chociażby w przypadku udziałowców Sądeckich Wodociągów czy współpracy z MPK.

Samą współpracę oceniam bardzo pozytywnie. Wiadomo jednak, że przedstawiciel każdej gminy myśli przede wszystkim o interesie własnych mieszkańców. To normalne, że gdzie dwóch partnerów, tam dwie różne perspektywy i spojrzenie na dany problem. Nie ukrywam, że jako prezydent Nowego Sącza muszę myśleć przede wszystkim o mieszkańcach miasta, bo to oni wybrali mnie na ten urząd. Nie oznacza to jednak, że nie jestem gotów do rozmów czy kompromisów.

Przed panem kolejny rok. Widzi pan szansę na lepszą współpracę między panem i radnymi z opozycji?

Z natury jestem optymistą i mam nadzieję, że ta współpraca w końcu się jakoś ułoży. Ale jeśli nie, to trudno. Dalej będę robił swoje, a energii do pracy mi nie brakuje. Jestem zresztą przekonany, że większość problemów daje się rozwiązać, choć znalezienie rozwiązania może niekiedy zająć więcej czasu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Rozmowa z prezydentem Handzlem o pierwszym roku jego kadencji - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto