Czytaj także: Nowy Sącz: umorzone śledztwo w sprawie śmierci studenta podczas juwenaliów
- Upadł, a ja zacząłem go tak strasznie bić. Biłem go nogą. Kopałem go, jak upadł na ziemię. Pamiętam, że kopałem go po głowie. On zasłaniał się rękami i prosił, żebym przestał - zeznał w prokuraturze Daniel Sz.
Jak ustalili śledczy, 9 października ubiegłego roku, Daniel Sz., Aleksander Z. i Marian G. spotkali się przy muszli koncertowej w Parku Strzeleckim z Kazimierzem Z. Każdy z nich był bezdomnym i lubił zaglądnąć do kieliszka.
Mężczyźni rozpalili grilla i otwierali kolejne butelki alkoholu. Po kilku godzinach Aleksander Z. opuścił towarzystwo. Daniel Sz. natomiast był coraz bardziej senny. Widząc to, Kazimierz Z. chciał położyć go do łóżka. Wtedy Daniel Sz. wpadł w szał. Zaczął bić i kopać Kazimierza Z. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że miał wtedy znacznie ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i kierowania swoim postępowaniem.
Prawdopodobnie dlatego też nie przyszło mu nawet do głowy, żeby wezwać karetkę, która mogłaby ocalić życie skatowanego Kazimierza Z. Zamiast tego, zabrał mu telefon komórkowy i uciekł do swojej dziewczyny. Zwłoki znaleźli następnego dnia uczestnicy warsztatów fotograficznych, które odbywały się w Parku Strzeleckim. Młodzi ludzie, przerażeni widokiem zmiażdżonej kopniakami twarzy mężczyzny, natychmiast zadzwonili na policję.
Początkowo podejrzewano, że to Aleksander Z. jest zabójcą, ponieważ to jego najczęściej widywano w towarzystwie Kazimierza Z. Miał też motyw - kilka dni wcześniej pokłócił się z ofiarą o pieniądze. Ich znajomi wiedzieli, że mężczyźni przestali nawet ze sobą rozmawiać.
Śledczy ustalili jednak, że to Daniel Sz. jest mordercą. Kluczową rolę odegrała tutaj jego dziewczyna, która opowiedziała policji o wszystkim, z czego on sam się jej zwierzył. Dziś Daniel Sz. czeka na proces w areszcie. Przyznaje się do winy i pisze do prokuratury oraz sądu listy, w których wyraża skruchę i żal oraz prosi o możliwość odwiedzenia grobu Kazimierza Z.
Kazimierz Z. w chwili śmierci miał 54 lata. Wcześniej, przez około 8 lat mieszkał w Parku Strzeleckim. Ludzie mówili, że jest tam stróżem i dobrym duchem. Codziennie wieczorem, razem z psem, którego przygarnął, sprawdzał, czy nikt nie plącze się już po amfiteatrze. Potem zamykał bramy i pozwalał psu biegać wolno. W dzień dbał o czystość wokół muszli koncertowej i wyruszał na rowerze do miasta. Ludzie mieszkający w sąsiedztwie Parku Strzeleckiego mówią, że był spokojny, życzliwy i uprzejmy. I choć chętnie zamieniał parę słów z przechodniami, wielu miało go za samotnika, który wolał raczej towarzystwo psa niż ludzi.
Codziennie rano najświeższe informacje z Nowego Sącza prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Wszystko o Euro2012 na**www.drogadoeuro2012.pl**
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?