W lutym 2012 r. mężczyzna przycinał drzewa w pobliżu linii energetycznej w Popardowej. Gdy zaczepił wysięgnikiem o przewody, przez jego ciało przepłynęło 15 tys. woltów. Przez tydzień leżał w śpiączce, cudem przeżył, ale prawdopodobnie nie wróci do pełnej sprawności.
Sąd uznał, że wyłączną przyczyną wypadku było niedopełnienie przez Park M obowiązku zabezpieczenia pracowników. Na czas przycinki nie wyłączono linii energetycznej spod napięcia, a 23-latka wyposażono w piłę ręczną, która nie spełniała wymagań elektroizolacyjnych. Zamontowana była na zwykłej, aluminiowej tyczce teleskopowej, która w żaden sposób nie chroniła przed porażeniem.
Wyrok jest nieprawomocny. Nie wiadomo, czy Park M się odwoła. Firma konsekwentnie odmawia komentarzy.
Mecenas Waldemar Ziętek, reprezentujący porażonego 23-latka, twierdzi, że wyrok sądu otwiera drogę do starań o odszkodowanie za wypadek. Nie zdradza kwoty, jakiej będzie się domagał dla swego klienta.
Z wytoczeniem sprawy cywilnej zaczeka do zakończenia procesu karnego, w którym oskarżony jest brygadzista Krzysztof T. Według biegłych, brak nadzoru ze strony tego mężczyzny przyczynił się do wypadku. Sąd proponował warunkowe umorzenie postępowania. Oskarżony nie zgodził się, ponieważ byłoby to równoznaczne z orzeczeniem jego winy. A do tej się nie przyznaje.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?