Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sądecczyzna. Branża turystyczna liczy straty spowodowane epidemią. Co dalej z turystyką w regionie?

Tatiana Biela
Tatiana Biela
Tak wyglądał krynicki deptak na początku epidemii koronawirusa. Przedstawiciele branży turystycznej liczą, że dalsze znoszenie obostrzeń poprawi ich trudną sytuację
Tak wyglądał krynicki deptak na początku epidemii koronawirusa. Przedstawiciele branży turystycznej liczą, że dalsze znoszenie obostrzeń poprawi ich trudną sytuację fot. Damian Radziak
Przedstawiciele branży turystycznej na Sądecczyźnie dotkliwie odczuwają skutki epidemii koronawirusa. Choć rząd zapowiada stopniowe znoszenie obostrzeń związanych z ruchem turystycznym, właściciele hoteli i pensjonatów z niepokojem patrzą w przyszłość. Szczególne obawy budzi zbliżający się sezon letni, który może okazać się najgorszy w całej ich dotychczasowej działalności.

Przedstawiciele branży turystycznej na Sądecczyźnie dotkliwie odczuwają skutki epidemii koronawirusa. Choć rząd zapowiada stopniowe znoszenie obostrzeń związanych z ruchem turystycznym, właściciele hoteli i pensjonatów z niepokojem patrzą w przyszłość. Szczególne obawy budzi zbliżający się sezon letni, który może okazać się najgorszy w całej ich dotychczasowej działalności.

Długi weekend majowy to symboliczny początek wiosenno - letnich wyjazdów urlopowych. W ciągu tych kilku majowych dni Sądecczyznę odwiedzały tysiące turystów z całej Polski, zaś sądeckie uzdrowiska dosłownie pękały w szwach.

- W tym roku będzie inaczej, bo wciąż nie ma zgody na otwarcie hoteli i pensjonatów - mówi Daniel Lisak, kierownik biura Krynickiej Organizacji Turystycznej.

I choć goście tego znanego uzdrowiska będą mogli korzystać zarówno z urokliwych szlaków górskich, jak i niektórych atrakcji turystycznych regionu, w tym m.in. słynnej krynickiej wieży widokowej, trudno mówić o prawdziwym rozpoczęciu wiosenno - letniego sezonu. Daniel Lisak stara się zachować optymizm i podkreśla, że wraz ze stopniowym znoszeniem odgórnych zakazów zwiększy się także atrakcyjność i dostępność turystyczna Sądecczyzny.

- Już teraz widzę na szlakach sporo wielbicieli aktywnego wypoczynku na łonie natury - cieszy się Lisak, który liczy, że krynicka branża turystyczna zdoła przetrwać epidemię koronawirusa.

Podkreśla również, że sezon zimowy był wyjątkowo udany dla Krynicy - Zdroju, zaś spora część właścicieli pensjonatów zgromadziła zasoby na przetrwanie dwóch martwych turystycznie miesięcy czyli marca i kwietnia.

Może być różnie

Wiesław Fiut, właściciel jednego z krynickich hoteli, zachowuje w kwestii przyszłości branży turystycznej sporą ostrożność. Ponieważ jest nastawiony na całoroczną, a nie jedynie sezonową działalność, każdy miesiąc przestoju generuje w jego przypadku dodatkowe straty. Fiut podkreśla, że choć hotel jest zamknięty a on nie zarabia na turystach, cały czas musi utrzymywać zarówno sam budynek, jak i swoich pracowników. Ponadto przywrócenie możliwości przyjmowania turystów wcale nie musi oznaczać poprawy sytuacji hotelarzy.

- Co zrobię, jeśli władze wprowadzą ograniczenia w zakwaterowaniu? Mam ponad 60 miejsc hotelowych. Jeśli limit gości hotelowych będzie oscylował w okolicy 10-15 osób, to czy będzie mi się w ogóle opłacało otwierać cały budynek - pyta.

Limity w zakwaterowaniu to nie jedyne zmartwienie właściciela hotelu. Sporą część ruchu turystycznego generowały imprezy masowe corocznie odbywające się w uzdrowisku. Mowa tutaj chociażby o Festiwalu Kiepury, Festiwalu Biegowym czy Forum Ekonomicznym.

- Odwołanie, czy nawet ograniczenie zasięgu tych imprez bezpośrednio wpłynie na nasze dochody i może okazać się, że sezon letni, na który wszyscy tak liczymy, nie przyniesie nam większych zysków - zaznacza.

Osobną kwestię stanowi obawa, że obecność dwóch izolatoriów może osłabić atrakcyjność turystyczną Krynicy. I choć na razie stoją puste, to pojawienie się osób zarażonych koronawirusem, nie wpłynie dobrze na wizerunek uzdrowiska.

- To bomba z opóźnionym zapłonem, która może położyć turystykę w naszym mieście - podsumowuje krynicki hotelarz.

Obawy na przyszłość

Także Jan Golba, burmistrz Muszyny z dużą ostrożnością patrzy w przyszłość. Władze uzdrowiska cały czas inwestują w rozwój infrastruktury turystycznej, zaś wstrzymania ruchu turystycznego może oznaczać dla wielu firm działających w gminie widmo bankructwa. Wprawdzie zniesienie części obostrzeń przyciągnęło gości do słynnych muszyńskich Ogrodów Sensorycznych, ale to jedynie niewielkie światełko w tunelu, ponieważ są to przede wszystkim mieszkańcy samej Muszyny bądź okolicznych miejscowości.

- Czekamy na dalsze znoszenie obostrzeń, w tym przede wszystkim tych dotyczących działalności pensjonatów, hoteli, czy całej branży gastronomicznej - wyjaśnia burmistrz.

Samo zniesienie obostrzeń nie wystarczy jednak, by sytuacja powróciła do normalności.

- Zdajemy sobie sprawę, że turyści do razu nie zaczną zjeżdżać do Muszyny, bo będą uważnie przyglądać się rozwojowi sytuacji epidemiologicznej - tłumaczy Golba.

Burmistrz liczy jednak, że uzdrowisko nadal pozostanie wolne od koronawirusa i goście zdecydują się na odpoczynek w Muszynie. W przeciwnym wypadku lokalna branża turystyczna może znaleźć się na skraju zapaści, zaś w gminie pojawi się zjawisko strukturalnego bezrobocia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto