Subaru podróżuje Zbigniew. Zbigniew zajeżdża do zatoczki przystanku, aby zabrać znajomego. W pewnym momencie Sławomir zaczyna wyprzedzać kilka samochodów. Łada zjeżdża na sąsiedni pas ruchu. Zbigniew w czasie wyjeżdża z zatoczki. Nagle widzi auto mknące na wprost jego samochodu. Nie dało się uniknąć kraksy. Szczęście w nieszczęściu, że wszyscy uszli z życiem.
Sprawa trafiła do prokuratury w Muszynie i zakończyła się aktem oskarżenia dla Sławomira. "Kierując samochodem osobowym marki łada w stanie nietrzeźwości na prostym odcinku jezdni nie zachował należytych środków ostrożności podczas manewru wyprzedzania, w wyniku czego doprowadził do czołowego zderzenia z jadącym prawidłowo Subaru" - czytamy w dokumencie.
Sławomir przyznał się, że jechał pijany, ale nie do spowodowania wypadku. Sąd dał mu wiarę. Nie uwierzył zaś trzeźwemu kierowcy. Z wyroku, który zapadł w marcu tego roku wynika, że to trzeźwy Zbigniew przyczynił się do wypadku, a nie pijany Sławomir. Jakim cudem? Przecież zderzenie nastąpiło na pasie jezdni, na której Sławomir znalazł się podczas wyprzedzania.
Kluczowe dla wyroku było ustalenie, kto pierwszy był na pasie ruchu, na którym doszło do zderzenia. Każdy z kierowców utrzymywał, co innego. Sławomir twierdzi, że rozpoczął wyprzedzanie, gdy przeciwny pas był pusty, a w momencie, gdy zauważył subaru włączające się do ruchu, nie zdążył już uciec ani wyhamować.
Wersja Zbigniewa jest odmienna. Zeznawał, że był już poza zatoczką i poruszał się swoim pasem, gdy łada jechała na czołówkę. W sprawie wypowiedzieli się dwaj biegli. Ich opinie były sprzeczne. Sąd wybrał tę, która uwiarygadniała wersję Sławomira.
W ocenie sądu nie można przypisać oskarżonemu spowodowania wypadku. Brak bowiem dowodów, które potwierdziłyby wersję przedstawioną w akcie oskarżenia, To zachowanie Zbigniewa - jak wynika z orzeczenia sądowego - miało doprowadzić do wypadku. W ten sposób Sławomira obciążono jedynie winą za jazdę w stanie nietrzeźwym. Dostał wyrok w zawieszeniu, zabrano mu też prawo jazdy na trzy lata. Prokurator i Zbigniew odwołali się od orzeczenia. Sąd drugiej instancji odrzucił jednak apelację, podtrzymując wyrok korzystny dla pijanego kierowcy.
Zbigniew zapowiada, że nie odpuści i wykorzysta wszelkie możliwości odwoławcze. Ma żal, że sędzia dał wiarę zeznaniom pijanego, ale nie tylko o to. - W czasie wypadku w tym rejonie obowiązywał zakaz wyprzedzania, który narzuca znak drogowy informujący o skrzyżowaniu. Łada nie miała prawa znaleźć się na moim pasie. Widać ten znak na zdjęciach dołączonych do akt sprawy. Co dziwne, później znak zniknął i w trakcie wizji lokalnej już go nie było. Zwróciłem na to uwagę sądowi. W aktach sprawy zostało to pominięte - mówi.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?