Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sądeczanka prosi o lepsze lokum

Wojciech Chmura
Agnieszka Oleksy: - Ubrania wciąż muszę ściągać z tych półek i prać, żeby nie śmierdziały wilgocią. W tym pokoju nie da się żyć
Agnieszka Oleksy: - Ubrania wciąż muszę ściągać z tych półek i prać, żeby nie śmierdziały wilgocią. W tym pokoju nie da się żyć Fot. Wojciech Chmura
Mieszkanka domu komunalnego przy Dwernickiego w Nowym Sączu nie ma szans na zamianę lokalu, bo zalega ze świadczeniami ponad 8 tys. zł

Schorowana matka trójki dzieci próbuje wydostać się z matni, jaką od 14 lat jest dla niej zagrzybione mieszkanie komunalne w Nowym Sączu przy ul. Dwernickiego.

Niestety, w przypadku Agnieszki Oleksy nie jest to sprawa prosta. Skończyła jedynie podstawówkę i kurs ogrodniczy OHP. Nie podjęła dotąd pracy. Utrzymuje się z zasiłków Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, który do pewnego czasu opłacał czynsz. Gdy zaległości w opłatach za media urosły do wielu tysięcy, zasiłek lokalowy wstrzymano. Doszło do sytuacji, w której powinna być eksmitowana.

- Jestem na utrzymaniu MOPS. Gdyby nie zasiłek rodzinny i okresowy, i węgiel, który mi przywożą do pieca, chyba bym już nie żyła - mówi z płaczem pani Agnieszka. Przyznaje, że mogła zdobyć jakiś fach, lepiej starać się o pracę, a o zakładaniu rodziny pomyśleć nieco później niż w wieku lat 17. Teraz jest mądrzejsza, ale los jej nie rozpieszcza.

- W ostatnich latach przeszłam sześć operacji - opowiada. W lecie 2012 roku złapała sepsę.

- Leżałam w śpiączce trzy tygodnie. Od tego czasu jestem wciąż pod kontrolą lekarza, bo zapadam na różne choroby. Nie płacę świadczeń, bo pieniądze idą na leki. Nie ma miesiąca, żeby nie przyjeżdżało do mnie pogotowie. Lekarz mi powtarza, że nie będzie poprawy, jeśli nadal będę mieszkała w grzybie i wilgoci. Wiem, że to mnie zabija - dodaje.

Przed czternastu laty zamieszkała tutaj z dziadkiem. który zamienił z kimś lokal zajmowany przy ul. Lwowskiej. Dziadkowi dwa zawilgocone pomieszczenia przerobione na pokoje z magazynu na długo nie posłużyły. Zmarł kilka miesięcy później. Kobieta z trójką dzieci siedzi tylko w jednym pokoju, w którym jest piec. Śpią wokół niego. Ostatnio w czwórkę, bo po latach pogodziła się z mężem. Pracuje dorywczo, jakiś grosz do domu przyniesie. Myśli o przyszłości i wyrwaniu się z budynku przy ul. Dwernickiego.

Agnieszka Oleksy pokazuje dwa wnioski. Pierwszy napisała do zarządcy budynku, prezesa Sądeckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego Andrzeja Kity. Po rozmowie z mężem chcą się zobowiązać do spłaty długów.

- To bardzo dobrze - reaguje na to prezes Kita. Wystarczy poważna deklaracja, że dług zacznie maleć. Choćby o 50, 100 złotych miesięcznie.

-Dopiero wtedy jest szansa na porozumienie, by bezumownie zajmować to mieszkanie- mówi Kita.

Drugi wniosek, o lokal socjalny, skierowany jest do ratusza.

- Jeśli zaczniemy spłacać dług, może władze inaczej nas potraktują - ma nadzieję pani Agnieszka. Dyrektorka Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Dorota Goławska nie chce konkretnej sprawy roztrząsać w mediach.
- Zapraszam rodzinę do siebie. Przejrzymy dokładnie dokumenty, zastanowimy się, jakie są szanse - mówi.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto