Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sandecja na dnie 2. ligi. Prowadziła i przegrała. Trener Surma: większość piłkarzy jest pod formą

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Wideo
od 16 lat
Piłkarze Sandecji Nowy Sącz po rozegraniu siedmiu spotkań na szczeblu drugiej ligi zajmują ostatnie miejsce w tabeli tracąc do przedostatniej Polonii Bytom trzy „oczka”. W sobotę 2 września „Duma Krainy Lachów” od 29. minuty starcia z Wisłą Puławy prowadziła po golu Radosława Gołębiowskiego, ale ostatecznie po stracie dwóch bramek w drugiej połowie przegrała swój piąty ligowy pojedynek… Napisać, że jest źle, to niewiele napisać. Tymczasem w poniedziałek dwuletni kontrakt z sądeczanami podpisał urodzony w Nowym Sączu Tomasz Kołbon. 29-letni pomocnik grał ostatnio w drugoligowej Stali Stalowa Wola.

Nic dziwnego, że Łukasz Surma był w podłym nastroju i długo rozwodził się nad sytuacją, w jakiej znalazła się prowadzona przez niego drużyna. 46-latek, rekordzista pod względem występów w ekstraklasie jako piłkarz, po przegranej z Wisłą 1:2 stwierdził, że był to najgorszy scenariusz jaki mógł przydarzyć się jego zawodnikom.

- Po pierwszej połowie byłem w miarę zadowolony, bo zespół realizował to co trenowaliśmy w tygodniu, dawał mało czasu przeciwnikowi, rywal nie mógł rozwinąć skrzydeł, często odbieraliśmy piłkę na połowie Wisły. Może nie było zbyt wielu klarownych sytuacji, ale po jednej z takich zdobyliśmy bramkę i wydawało się, że mecz jest pod kontrolą. Szczególnie, że zawodnik Wisły dostał czerwoną kartkę na początku drugiej połowy. Tutaj mój zespół kompletnie nie wiedział jednak czy bronić wyniku, czy atakować i to nam się w efekcie „rozjechało” całkowicie do końca meczu. Nie mogliśmy znaleźć swojego rytmu, było wiele niedokładności, kłopoty w obronie, środek pola, który nie potrafił przejąć inicjatywy, który nie potrafił wyjść po piłkę, rozrzucić drużyny przeciwnej, zepchnąć jej do obrony. Mało było zawodników, którzy chcieli wziąć ciężar gry na siebie, w końcu gdzieś im brakło sił, aby każdą akcję rozpoczynać – wyliczał trener „Biało-czarnych”.

Jak zauważył Surma, obecnie graczom Sandecji brak na pewno równomiernego rozłożenia akcentów na cały zespół.

- Są zawodnicy, którzy w miarę funkcjonują, ale większość jest pod formą i ci, którzy w miarę dobrze funkcjonują są w stanie grać do 50. maksymalnie do 55. minuty, potem to wszystko się rozwala. Mówiąc „pod formą” mam na myśli wszystkie aspekty, które w piłce są ważne: mentalność, technika, taktyka, przygotowanie fizyczne. Tutaj przede mną wiele pracy, martwi mnie ta zespołowość, bo o ile początki meczu wyglądają tak, jakbym chciał, to dłużej trwa mecz to wszystko jest w bałaganie, chaosie, te nawyki nie są jeszcze utrwalone. To jest może trywialne co powiem, ale potrzeba czasu, aby te nawyki przenieść na mecz przez całe dziewięćdziesiąt minut – skomentował.

Tabela nie pozostawia złudzeń

Po spadku z Fortuna 1. Ligi piłkarze Sandecji Nowy Sącz otrzymali jasny cel: szybki powrót na pierwszoligowy szczebel. Latem drużyna przeszła istną rewolucję kadrową – przybyło i odeszło po kilkunastu zawodników. Kadra została odmłodzona, postawiono głównie na graczy w jakiś sposób związanych z Nowym Sączem, czy to występujących niegdyś w juniorach Dunajca bądź Sandecji, czy to już kiedyś noszących seniorskie biało-czarne barwy. Oczywiście na Kilińskiego zawitali też zawodnicy nie związani dotąd z Sandecją, bardziej anonimowi, ale mający coś do udowodnienia i otrzymujący szansę pokazania się jak Brazylijczyk Marcinho, Słowak Ratislav Vaclacvik czy młodzian Radosław Gołębiowski.

Mimo to gra zespołu kulała, co posadą przypłacił w końcu Tomasz Kafarski. 15 sierpnia jego następcą wybrano Łukasza Surmę. Od tego czasu przyszły dwie kolejne porażki w lidze i tylko jeden remis.

Sądeczanie pozostają jedynym zespołem w drugiej lidze bez wygranej, mają też najmniej zdobytych goli (cztery), a stracili ich niemalże najwięcej (dwanaście, o jedną więcej dała sobie wbić Chojniczanka Chojnice). Jedynym wytłumaczeniem może być fakt, że Sandecja cały czas gra poza Nowym Sączem, a domowe potyczki rozgrywa na obiekcie Garbarni Kraków… Łukasz Surma mówił nam niedawno, że nie może to nie mieć wpływu na wyniki osiągane przez zespół, bo przecież sporo prawdy jest w powiedzeniu, że „ściany pomagają gospodarzom”.

Wicelider ŁKS II Łódź czeka

Aż trudno w to uwierzyć, ale jeszcze w poprzednim sezonie Sandecja rywalizowała o pierwszoligowe punkty z pierwszym zespołem łodzian (0:1 w Łodzi, 1:0 w Niepołomicach), a teraz przyjdzie jej zagrać z rezerwami ŁKS – niedziela godz. 14.

Podopieczni trenera Marcina Matysiaka zanotowali ostatnio srogie lanie od Hutnika w Krakowie przegrywając 1:4, ale wcześniej kilkukrotnie pokazali piłkarski potencjał. Przed potyczką w Małopolsce rezerwy Łódzkiego Klubu Sportowego notowały serię czterech zwycięstw ogrywając kolejno Chojniczankę 3:2, Stal Stalowa Wola 3:0, Stomil w Olsztynie 1:0 i KKS 1925 Kalisz 3:0. Najlepszymi strzelcami zespołu są 24-letni Oskar Koprowski i 19-letni Jędrzej Zając, którzy zanotowali dotąd po dwa gole.

„Dziś duża niemoc, w obronie bardzo słabo, co jest smutne bo ostatnio było z tym akurat dobrze. Pozbierać się i za tydzień walka u siebie” – napisał jeden z kibiców ŁKS po porażce z Hutnikiem. Cóż, u siebie łodzianie wygrali jak na razie wszystko i ciężko spodziewać się, by znajdująca się w takiej formie Sandecja mogła im zagrozić, ale przecież nie takie scenariusze pisała już piłka nożna.

Grybów. Potężna ulewa i zalana droga krajowa. Woda wdzierała się na posesje

od 16 lat

      

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto