Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sandecja Nowy Sącz znów ze stratą. Nie było przełamania w Rzeszowie

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Piłkarze z Nowego Sącza byli "papierowym" faworytem potyczki w Rzeszowie, ale na tle miejscowych zaprezentowali się dość blado i jedynie zremisowali
Piłkarze z Nowego Sącza byli "papierowym" faworytem potyczki w Rzeszowie, ale na tle miejscowych zaprezentowali się dość blado i jedynie zremisowali Sandecja.pl
Piłkarze Sandecji Nowy Sącz w 3. kolejce Fortuna 1. Ligi wybrali się do Rzeszowa na potyczkę z Resovią, jednym z kandydatów do spadku, zespołem, który w bieżącym sezonie przegrał najpierw z Zagłębiem w Sosnowcu 1:2, a następnie u siebie nie dał rady Wiśle Kraków ulegając jej 0:2. Tymczasem Sandecja miała na koncie dwa remisy z rzędu i liczyła na przełamanie.

Przez problemy techniczne z wozem VAR mecz rozpoczął się z 10-minutowym opóźnieniem. Gospodarze jakby podrażnieni dwoma porażkami z rzędu chcieli pokazać, by nie skreślać ich przedwcześnie. W 3. minucie zakotłowało się w polu karnym Sandecji, ale kilka prób rzeszowian zostało zblokowanych. Następnie gra uspokoiła się. Obydwu zespołom jakby nie spieszyło się do ataków, wolały czekać na to, co zrobi przeciwnik. Więcej niż na boisku działo się na trybunach gdzie trwał głośny doping. W końcówce pierwszej połowy obydwa zespoły opadły z sił. Żadna ze stron nie chciała atakować, piłka wędrowała z jednej połowy na drugą. W 41. minucie nastąpiło przebudzenie. Piłkę wybijał Nekić po ładnej akcji Mroza, który wpadł w pole karne. Chwilę później w pojedynku główkowym ucierpiał Kosakiewicz. Konieczna była interwencja lekarzy, z głowy zawodnika polała się krew. Za moment próbę Mikulca z obrębu szesnastki ładnie sparował Pietrzkiewicz. W czwartej minucie doliczonego czasu gry o włos od dotknięcia piłki i gola był Merebaszwili, ale uprzedził go bramkarz miejscowych. W statystykach pierwszej części królowała Resovia, która oddała trzy celne strzały na bramkę przy zerowym dorobku gości. Zaraz po rozpoczęciu drugiej części gry Górski był bliski wpakowania piłki do siatki, ale po podaniu Morysa zabrakło mu centymetrów, by sięgnąć futbolówkę.

W 60. minucie szczęścia szukał Merebaszwili, ale jego strzał po rykoszecie minął poprzeczkę. Pięć minut później Górski przegrał pojedynek sam na sam z golkiperem gości. Na trzy minuty przed końcem o piłkę powalczył Toporkiewicz, ta trafiła do Chmiela, ale uderzenie doświadczonego pomocnika poszybowało nad poprzeczką. W 90. minucie było gorąco pod bramką sądeczan, ale ci zdołali w porę zażegnać niebezpieczeństwo wybijając piłkę.

Resovia - Sandecja Nowy Sącz 0:0

Resovia: Pindroch - Chuchro, Kubowicz, Kwiecień (46 Morys) - Adamski, Mikulec (83 Wasiluk), Krasa, Mróz, Kałahur - Antonik (46 Górski), Wojciechowski (62 Garcia). Sandecja: Pietrzkiewicz – Kosakiewicz, Szufryn, Nekić, Słaby - Iskra (36 Toporkiewicz), Walski, Maślanka (68 Nawotka), Merebaszwili (68 Boczek), Chmiel - Wróbel (69 Gabrych). Sędziował: Karol Iwanowicz (Lublin). Żółte kartki: Kwiecień, Mróz - Kosakiewicz. Widzów: 2000.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sandecja Nowy Sącz znów ze stratą. Nie było przełamania w Rzeszowie - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto