Zobacz także: Sandecja - Polonia Bytom [ZDJĘCIA Z MECZU]
Rywalem podopiecznych trenera Mirosława Hajdy był co prawda zespół zamykający stawkę pierwszoligowców, niemniej strzelenie mu trzech goli musi napawać optymizmem. Nie zawiedli napastnicy, ale i z korzystnej strony zaprezentowała się formacja defensywna, będąca wcześniej piętą achillesową drużyny.
Bez zarzutu spisywała się nowa para środkowych obrońców Arkadiusz Czarnecki-Sebastian Duda, a po skrzydłach "hulali" Marcin Makuch i Adam Mójta. Obydwaj zapisali asysty przy pierwszym i trzecim trafieniu swych kolegów z ataku. Odnieść natomiast można było wrażenie, że grząskie boisko nie sprzyja liderowi ekipy Pawłowi Nowakowi. Wszak i on, w miarę upływu czasu, zaczął królować w środku pola.
- Od czasów Rudolfa Urbana Sandecja nie miała tej klasy rozgrywającego - słusznie zauważył jeden z kibiców.
Zadowoloną minę miał po meczu wspomniany Mirosław Hajdo. Nie omieszkał on jednak wytknąć swym podopiecznym trudno wytłumaczalnej nerwowości, z jaką rozpoczęli spotkanie.
- Przez pierwszy kwadrans bytomianie dominowali na boisku, a moi zawodnicy nie potrafili jakoś złapać właściwego rytmu - dowodził szkoleniowiec. - W miarę upływu czasu przejmowali inicjatywę, a na końcowe rozstrzygnięcie duży wpływ miała bramka strzelona "do szatni" przez Józefa Certika. W drugiej połowie nie było już wątpliwości, kto tworzy lepszą ekipę.
Wyróżniającym się graczem sądeczan był w sobotę Marcin Makuch, któremu przed meczem wręczony został puchar za zajęcie 7. miejsce w plebiscycie "Gazety Krakowskiej" na najlepszego piłkarza Małopolski w 2012 r. "Maki" zrewanżował się za to wyróżnienie: nie tylko powstrzymywał ofensywne zapędy przeciwników, ale i sam inicjował ofensywne rajdy prawą flanką.
- Nie wyglądało to źle. Ze swej postawy mogę być chyba zadowolony. Ale prawdziwym sprawdzianem naszej wartości będzie wyjazdowy mecz z Olimpią Grudziądz - mówił doświadczony obrońca. - Czujemy, że forma idzie w górę. Z meczu na mecz nowa drużyna powinna się coraz lepiej rozumieć.
Żeby nie było za pięknie, odnotować należy zamieszanie i bałagan zaistniałe przy sprzedaży biletów. Wprowadzenie elektronicznego systemu kontroli widowni sprawiło, że przed kasami tworzyły się wielometrowe kolejki rozwścieczonych kibiców. Niektórzy weszli na stadion już po rozpoczęciu meczu.
- Odstałem przed bramą przeszło trzy godziny - żalił się Andrzej Griński, kiedyś piłkarz Sandecji i futbolowy sędzia. - Na dodatek zostałem później "obmacany" przez porządkowych. Ja, 60-letni facet! A trzeba było słyszeć ile inwektyw padło pod adresem Bogu ducha winnych pań w kasach.
- Mogę tylko przeprosić kibiców za zaistniałą niedogodność, chociaż poprzez media apelowałem o nabywanie biletów w przedsprzedaży - powiedział prezes Sandecji Andrzej Danek.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?