Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spłonął dorobek ich życia. Rodzina Sikorów potrzebuje pomocy

Redakcja
Poddasze domu zostało całkowicie zniszczone
Poddasze domu zostało całkowicie zniszczone fot. Tatiana Biela
Rodzina Sikorów mieszka na ul. Dunajcowej w Nowym Sączu. W sobotę na terenie ich posesji wybuchł pożar, w wyniku którego poważnemu uszkodzeniu uległ m.in. dach ich domu.

Sobota, 30 marca, zapowiadała się bardzo spokojnie. To był ciepły i pogodny dzień, który rodzina Sikorów zamierzała spędzić na drobnych pracach gospodarskich i ogrodowych. W najgorszych koszmarach nie przypuszczali, że wieczorem będą bezradnie patrzeć jak płonie dorobek ich całego życia.

Nic nie zapowiadało tej tragedii

Pożar wybuchł około godz. 19, kiedy małżeństwo Sikorów oglądało telewizję. Młodsza córka przebywała u siebie w pokoju, natomiast starszej, zdającej w tym roku maturę, nie było wówczas w domu.

- Jeszcze godzinę wcześniej siedzieliśmy na tarasie i nie było żadnych oznak, że coś jest nie tak - opowiada Ewelina Sikora.

Nagle Sikorowie zobaczyli za oknem jaskrawą łunę ognia.

- Przez moment pomyślałem, że może ktoś włączył światła halogenowe, albo przejeżdża pociąg - mówi Jacek Sikora.

Małżeństwo wybiegło na taras i z przerażeniem zobaczyło, że płonie altana, a ogień przenosi się także na garaż i pobliski dom.

- Jedyne, co mogliśmy zrobić, to zadzwonić na straż pożarną i patrzeć, jak ogień zaczyna obejmować dach naszego domu - opowiada Ewelina Sikora.

Jej mężowi udało się jedynie odciąć dopływ prądu, a później także gazu.

Walka z szalejącym ogniem

Na miejscu zdarzenia pojawiło się dziesięć zastępów straży pożarnej, a 41 strażaków przez prawie cztery godziny walczyło z szalejącym żywiołem.

- Mieli duże problemy z opanowaniem sytuacji. Kiedy już wydawało się, że pożar został ugaszony, pojawiały się nowe płomienie - mówi Ewelina Sikora.

Strażacy mieli problem z poruszaniem się po dachu, bo blacha była nagrzana i topiły im się buty. - Już w trakcie akcji ratowniczej, wynosiliśmy z domu najcenniejsze rzeczy, a strażacy pomagali znosić sprzęty z góry, żeby wyeliminować ewentualne nowe zarzewia ognia - dodaje Jacek Sikora.

Po kilku godzinach pożar udało się ostatecznie opanować, ale wciąż nie wiadomo jaka była przyczyna tak gwałtownego ataku żywiołu.

- Wprawdzie przyjechał biegły sądowy, ale zdołał jedynie wykluczyć zwarcie instalacji elektrycznej - wyjaśnia Sikora i dodaje, że zabrano próbki popiołu do dalszego zbadania.

Stracili dach nad głową

Dom przy ul. Dunajcowej to dorobek całego życia rodziny Sikorów. Wybudowali go dzięki wielu wyrzeczeniom i pracowitości Jacka Sikory, który sam wykonał wiele prac budowlanych i wykończeniowych.

- Kilkanaście lat temu mąż miał jeszcze sporo sił i energii, ale dzisiaj jest poważnie chory i nie jest w stanie podołać takiemu wyzwaniu - mówi Ewelina Sikora.

Uszkodzenia konstrukcji dachowej są tak poważne, że konieczna jest jego całkowita wymiana. Na razie dziury przykryte są folią, ale to wyjście tymczasowe i w miarę skuteczne tylko przy korzystnych warunkach atmosferycznych.

- Otrzymaliśmy wiele pomocy ze strony naszych bliskich i sąsiadów, którzy nie zostawili nas samych w tym nieszczęściu - cieszy się Ewelina Sikora.

To jednak wciąż kropla w morzu potrzeb, tym bardziej, że dach to tylko jeden z problemów, przed którymi stoi rodzina pogorzelców z os. Helena.

Dla wszystkich, którzy zachcieliby udzielić rodzinie Sikorów wsparcia podajemy nr konta.

Jacek Sikora: 45 24 90 10 44 0000 42 02 00 17 45 31.

Pieniądze można także wpłacać za pomocą portalu pomocowego: www.zrzutka.pl/d3nnd3

Apel Zuzanny Sikory o wsparcie rodziny

„30 marca wydarzyła się tragedia i w życiu bym nie pomyślała, że trafi się to akurat mojej rodzinie. Zaczęła się palić drewniana altanka. Pożar przeniósł się na dach garażu i później na dom. Cały dach i poddasze garażu spalone oraz połowa dachu domu. Bardzo was proszę o pomoc. Ja sama nie mam jak pomóc rodzicom, bo nie zarabiam, a na dodatek za miesiąc mam maturę. Chciałabym Was prosić o wsparcie. Każda złotówka się liczy. Całość remontu wyniesie ponad 100 tysięcy. Trzeba wyremontować całe piętro, poddasze całe spalone, sufit cały przemókł wraz z elektryką, która jest cała do wymiany. Ściany do przemalowania i podłoga też do wymiany. Niestety nasz dom nie jest ubezpieczony, więc całą kwotę musimy pokryć sami, ale mam nadzieje że z Waszą pomocą damy radę”.

TO WARTO ZOBACZYĆ

FLESZ: Pierwsza pomoc przy wypadkach drogowych. To musisz wiedzieć!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Spłonął dorobek ich życia. Rodzina Sikorów potrzebuje pomocy - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto