Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spore emocje w trakcie spotkania burmistrza z mieszkańcami. Gdzie trafią Romowie? "Nie dla nowego bloku"

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Miasto Limanowa planuje budowę nowego bloku, który miałby pomieścić rodziny romskie i polskie. To powoduje opór części okolicznych mieszkańców
Miasto Limanowa planuje budowę nowego bloku, który miałby pomieścić rodziny romskie i polskie. To powoduje opór części okolicznych mieszkańców Archiwum Janusz Bobrek; UM Limanowa
To jedna z najbardziej emocjonujących inwestycji w Limanowej na przestrzeni ostatnich lat. Przy ul. Słonecznej Miasto planuje budowę bloku, w którym połowę mieszkań miałyby zająć rodziny romskie przesiedlone z budynku przy Piłsudskiego czy z zabytkowej "Bekówki". Romowie nie są jednak zainteresowani propozycją ze strony Magistratu i nie chcą opuszczać swoich domostw.

FLESZ - Takiej podwyżki w tym wieku jeszcze nie było

od 16 lat

Spotkanie, które odbyło się w miniony czwartek wzbudziło spore emocje wśród obecnych w sali konferencyjnej Urzędu Miasta Limanowa. Wzięli w nim udział burmistrz Władysław Bieda, jego zastępca Wacław Zoń, radni miejscy Adam Król, Adam Dębski, Piotr Musiał, Irena Grosicka, Wiesław Sędzik i Leszek Woźniak, a także kierownik sądeckiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków i mieszkańcy z ulic Piłsudskiego oraz Słonecznej, których bezpośrednio dotyczy wspomniana inwestycja.

Nowe bloki oferujące dwanaście mieszkań miałyby zamieszkiwać dwie społeczności: polska i romska, co zdaniem większej grupy mieszkańców jest po prostu złym pomysłem i może rodzić niepotrzebne konflikty.

Poza tym, o czym wspominali sami mieszkańcy, nowoczesny blok zlokalizowany ich zdaniem na niewielkiej działce w zbyt gęstej zabudowie, może przeszkadzać w swobodnym funkcjonowaniu na co dzień.

– Dużo by mówić na ten temat. Pan burmistrz niestety nadal nie szanuje naszego zdania – przyznaje w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Agnieszka Niedojad, jeden z uczestników spotkania, która ze swojego mieszkania w bloku przy Piłsudskiego 18 oglądałaby nowy budynek.

– Zabiera nam się kolejne skrawki zieleni. Dzieci nie będą miały miejsca do zabawy. Obecny wolny teren ma być wykorzystany pod budowę... Inaczej mówić o czymś wirtualnie, a inaczej w praktyce. W projekcie wszystko jest "pięknie ładnie", a faktycznie nowy budynek mocno zacieni teren – komentuje.

Jak przyznaje limanowianka, a jak wynika z projektu "budynek awaryjny" ma mieścić się 10 metrów od nowego bloku. – Ludzie będą patrzeć, co kto robi w WC. Moja okna wychodzą na tę działkę pod inwestycję. Nie chcę mówić za ostro, ale przez parking, który ma powstać, będę jedynie widzieć samochody, mury, może i bójki a na pewno kłęby spalin – wylicza.

Jan Ciureja, mieszkaniec tzw. "bloku awaryjnego" przy Słonecznej 1, prezes stowarzyszenia "Amare Roma", przedstawiciel rodzin romskich denerwuje się, że Miasto proponuje mieszkanie w ciasnocie.

– Na jedną osobę ma przysługiwać jakieś 5 metrów kw. To gorzej niż dla psa. Łącznie na Piłsudskiego mieszkają teraz trzy rodziny, do tego sześć rodzin w "Bekówce", co daje ok. 40 osób, które miałyby zostać przesiedlone do nowego bloku. Jak oni się tam pomieszczą? Oni nie chcą przeprowadzki z większego lokalu do mniejszego – wylicza.

Jak podkreśla, ci ludzie chcą mieszkać ze sobą, tak jak teraz, bez osób z zewnątrz.

– Poza tym na nowym osiedlu pojawią się przez to łączenie Romów z Polakami nowe problemy. A my jako mieszkańcy "bloku awaryjnego" stracimy zieleń i przestrzeń. Będzie gorzej niż w "kryminale". Teraz na naszym małym podwórku jest cicho i spokojnie, ale to się skończy – zauważa nasz rozmówca.

Magdalena Żołna, kolejna z uczestniczek spotkania uważa, że teren przy ul. Słonecznej nie nadaje się pod budowę bloku.

– To zbyt mała działka. Mamy sporo złych doświadczeń z tego, gdy ktoś próbował łączyć rodziny polskie z romskimi. To nie prowadzi do niczego dobrego. Romowie mają swoje podejście do życia, swój pomysł na pracę. Z tego tytułu mogą powstawać konflikty, pojawi się bałagan w postaci zaśmiecenia jak przy Piłsudskiego 18 – zdradza.

Mieszkanka Limanowej podkreśla, że wraz z innymi limanowianami oczekuje na ekspertyzę geologiczną i kolejne kroki burmistrza. – Liczymy na to, że do budowy bloku nie dojdzie – ma nadzieję.

Dorota Miodońska, kolejna z mieszkanek bloku przy Piłsudskiego 18 boi się, że na jej osiedlu nie będzie spokojnie.

– Myślałam, że na spotkaniu dogadamy się, ale pan burmistrz obiecał, że w zamian za to, że zbuduje nam nowy blok... wybuduje również parking. To "mydlenie oczu". Parking miał powstać już kilka lat temu i przez tyle lat nie powstał, że teraz lepiej już, by zostało jak jest. Poza tym mamy obecnie 40 Romów i Miasto chce nam dać kolejnych... Proponuję Miastu, by znalazło po prostu inną lokalizację dla nowej inwestycji – komentuje krótko.

Co na to burmistrz Limanowej Władysław Bieda?

– Zastanawiamy się nad tym jakie są powody pojawiania się aż tak alergicznego sprzeciwu wobec budowy nowego bloku. My po prostu chcemy, by było lepiej. Mieszkańcy miasta potrzebują nowych mieszkań – mówi nam wprost burmistrz.

– Wytworzono niedobrą atmosferę. Jest kilka osób, którym nie podoba się nasz pomysł. I ta grupa cały czas przedstawia tę inwestycję jako wręcz apokalipsę – dodaje.

Ze słów burmistrza wynika, że Miasto planuje "uwolnić" Bekówkę i wysłużony budynek przy Piłsudskiego. W domu po Józefie Becku ma powstać muzeum.

– Proponujemy kilku rodzinom romskim nowe warunki mieszkaniowe. Dobrze, by "Bekówka" spełniała rolę pamiątki historycznej. Pewne osoby mają swoje teorie... Spotykamy się z mieszkańcami sąsiednich budynków, część ludzi nieco łagodniej spogląda już na plany budowy nowego bloku. Także w czwartek spotkanie odbywało się już w nieco spokojniejszej atmosferze – twierdzi burmistrz.
Burmistrz Bieda zapowiada kolejne spotkania w tej sprawie i przyznaje, że budowa nowego bloku nie jest zagrożona.

– Są nowe rozwiązania, które mają poprawić sytuację. Wszyscy musimy spokojnie zastanowić się nad kolejnymi działaniami. Pod koniec kwietnia lub początkiem maja chcemy zorganizować kolejne spotkania. Często tak jest, że jeśli popatrzymy na daną sprawę z rozsądkiem, to wychodzi, że wcale nie jest tak źle, jak nam się pierwotnie wydawało. Realizacja inwestycji nie jest zagrożona. Staramy się przekonać mieszkańców, że więcej będzie z tego pożytku niż problemów. Jeżeli będą tam mieszkać ci sami ludzie, co teraz, ale w innym rejonie, to skąd miałyby brać się konflikty? – pyta Władysław Bieda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto