- Źródełko biło spod ołtarza kapliczki, a później woda doprowadzona została obok, do ujęcia. Dawniej przychodzono tutaj po sakrament chrztu dla nowo narodzonych dzieci, dlatego nad ujęciem umieścimy figurkę Jana Chrzciciela - mówi burmistrz Starego Sącza, Marian Cycoń.
Robotnicy wykańczają właśnie odmienione kosztem blisko miliona złotych otoczenie kapliczki. Pod ujęciem wody wymurowali nawiązującą do dawnej tradycji chrzcielnicę. Prowadzą do niej wzdłuż klasztornych murów szerokie schody spod wieży bramnej. Wkrótce zabłysną ponad nimi latarnie, a zbocze wzniesienia ponad źródełkiem odmienią ogrodnicy. Burmistrz chce także odnowić samą barokową kapliczkę, bo czas robi swoje i mury już zaczynają się sypać w kilku miejscach.
- Nie tylko wygląd tego miejsca trzeba odmienić. Ważny jest także charakter. Niestety, wśród stałych bywalców okolicy nigdy nie brakowało rozrabiaków i wandali. Stąd ta wybijana systematycznie szyba w drzwiach kapliczki - tłumaczy zatroskany Marian Cycoń. Aby to miejsce chronić przed wandalami, obok latarni prawdopodobnie zawisną kamery monitoringu. Za cztery tygodnie, jak co roku, w niedzielę po 24 lipca, w sanktuarium Świętej Kingi odbędzie się uroczystość odpustowa przyciągająca rzesze pielgrzymów. Ci, którzy tu zabłądzą, mogą nie poznać mrocznego zakątka zapamiętanego z poprzednich wizyt w grodzie świętej księżnej.
Czemu to takie ważne, aby ten zakamarek upiekszyć i rozjaśnić? Między innymi z powodu wspomnianych na wstępie pielgrzymów i listów do starosądeckich sióstr klarysek. Ludzie wierzą w cudowną moc źródlanej wody i czerpią ją przy każdej okazji. Niebezpodstawnie zresztą. Świadkowie przesłuchiwani w procesach beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym świętej Kingi (zwanej też Kunegundą) pod przysięgą zeznawali, że ta woda przywracała im zdrowie.
Jeden z przypadków uzdrowienia przywołany podczas procesu kanonizacyjnego dotyczy Mariana Starczewskiego, profesora Politechniki Śląskiej i Politechniki Warszawskiej. W lipcu 1998 roku kongregacja ds. świętych w Watykanie uznała jego uzdrowienie za cudowne.
W lutym 1974 roku profesor trafił do szpitala z diagnozą: ropne zapalenie wyrostka robaczkowego z perforacją otrzewnej. Stan chorego był krytyczny, bo do jednej choroby dołączyła druga - sepsa. Wstrząs septyczny spowodował zatrzymanie pracy nerek i zapalenie opon mózgowych. Naukowiec zapadł w śpiączkę. Lekarze twierdzili, że nie ma już nadziei, ale nie straciła wiary siostra chorego. Przywiozła ze Starego Sącza wodę spod klasztoru klarysek i modląc się o cud skropiła nią usta nieprzytomnego brata. Po ośmiu dniach - w nocy z 2 na 3 marca 1974 roku mężczyzna odzyskał świadomość. Wyzdrowiał. Wrócił do pracy.
Jego przypadek nie jest odosobniony. Niespełna 20 lat po śmierci fundatorki starosądeckiego klasztoru (w latach 1307-1312) zebrano opisy 21 cudów za jej wstawiennictwem. Woda ze źródełka szczególnie dobroczynnie działa ponoć na choroby oczu. Dlatego jej otoczenie powinno być dla oczu miłe.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?