Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stary Sącz. Treser psów przetrzymywał zwierzęta w strasznych warunkach. Kolejna interwencja TOZ z Krynicy - Zdroju [ZDJĘCIA]

Klaudia Kulak
Klaudia Kulak
Interwencja TOZ w Starym Sączu Psy były przetrzymywane w skandalicznych warunkach
Interwencja TOZ w Starym Sączu Psy były przetrzymywane w skandalicznych warunkach TOZ Krynica - Zdrój
Żyły bez wody, jedzenia i schronienia przed zimnem. Losem piętnastu psów przetrzymywanych na jednej z posesji zainteresował się sołtys starosądeckiej gminy i poprosił o pomoc Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami z Krynicy - Zdroju. Na miejscu zastano straszny widok. Jak się okazało, zwierzęta były pod opieką tresera psów, który przetrzymywał je mimo niskich temperatur na zewnątrz, w brudzie, odchodach i na mokrej podłodze, która podrażniała im poduszki łapek.

FLESZ - Polacy smakoszami czekolady

od 16 lat

Po zgłoszeniu, które otrzymali członkowie TOZ z Krynicy- Zdroju postanowili niezwłocznie udać się na miejsce. Jak się okazało, informacje przekazane przez zgłaszającego się potwierdziły. Rzeczywiście, na posesji przetrzymywanych było kilkadziesiąt zwierząt, Wśród nich było również siedem szczeniaków.

- Czternaście psów nie miało żadnej budy, legowiska, ani schronienia przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Szczeniaki przebywały w prowizorycznym brudnym kojcu, który nie był otwierany. Maluchy śmierdziały, były brudne, siedziały we własnych odchodach, w brudzie i na mokrej podłodze. Pieski nie miały dostępu do wody i jedzenia - relacjonuje Sylwia Śliwa z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które podjęło interwencję.

Na miejscu zastano również młodego mężczyznę. W czasie wykonywania czynności okazało się, że był właścicielem firmy zarejestrowanej w miejscu przeprowadzonej interwencji. Zajmuje się ona… szkoleniem psów. Teren został przez niego udostępniony do kontroli.

- Właściciel firmy oświadczył, że jest szkoleniowcem i treserem psów. Jak się okazało zajmuję się tym zawodowo i za te usługi pobiera od klientów wynagrodzenie. W siedzibie nie posiadał jednak żadnych dokumentów firmy, ani dokumentów żadnego z psów ujawnionych w czasie kontroli - mówi Śliwa.

Z informacji podanych przez tresera wynikało, że trzynaście spośród piętnastu zwierząt, to jego prywatne psy. Tylko jeden - owczarek belgijski - miał zostać powierzony przez klienta do tresury.

Na terenie firmy znaleziony został jeszcze jeden pies przetrzymywany w kenelu. Niestety podobnie jak pozostałe psy, nie miał wody, ani pożywienia. Treser twierdził, że był to pies znaleziony przez niego kilka dni wcześniej.

- Owczarek belgijski, który był przekazany pod opiekę szkoleniowcowi był zamknięty w brudnym od odchodów kojcu, bez budy, dostępu do wody i jedzenia. Dodatkowo piesek miał rany na pysku i według oświadczenia szkoleniowca przeszedł kilka dni wcześniej zabieg kastracji. Czarny pies z białym krawatem, który był zamknięty w kenelu znajdującym się w biurze firmy też nie był odpowiednia zaopiekowany- nie miał nawet misek. Dodatkowo siedział na mokrej, śmierdzącej odchodami dywanowej wykładzinie - dodaje Śliwa.

Niestety treser nie zadbał również o bezpieczeństwo zwierząt. Na całym obejściu panował nieład, było mnóstwo porozrzucanych metalowych elementów, o które zwierzęta mogły zranić się w każdej chwili.

- Wszędzie były blachy, deski z gwoździami, elementy ogrodzeń, porozrzucane puszki po karmie dla kotów, elementy, ocieplenia, tynk, styropian, kości martwych zwierząt oraz mnóstwo psich odchodów. Taki widok zastaliśmy na miejscu - relacjonuje inspektor TOZ.

Interwencja TOZ trwała kilka godzin i odbywała się w asyście policji. Na miejscu był też weterynarz, który badał zwierzęta. W związku z tym, że wykrytych zostało mnóstwo nieprawidłowości Towarzystwo złożyło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami przez właściciela firmy oraz będzie występować w tej sprawie w charakterze oskarżyciela posiłkowego.

- Poprosiliśmy o asystę funkcjonariuszy Policji Komisariatu Policji w Starym Sączu którzy z uwagi na możliwość popełnienia przestępstwa wezwali Wydział Dochodzeniowy. Dodatkowo poprosiliśmy o przyjazd na miejsce interwencji pracowników Urzędu Gminy, którzy po przyjeździe wezwali lekarza weterynarii w celu oceny kondycji psów oraz warunków ich przetrzymywania - opowiada nasza rozmówczyni.

Lekarz weterynarii oraz TOZ nie mieli wątpliwości, że psy nie powinny przebywać w takich warunkach. Niestety, żadne ze okolicznych schronisk nie zgodziło się przyjąć zwierząt. W związku z tym jeszcze w czasie interwencji zwierzęta zostały napojone i nakarmione.

Właściciel został też zobowiązany przez kontrolujących do natychmiastowego przewiezienia psów w bezpieczne miejsca i podanie adresów pod którymi będą przebywać zwierzęta.

- Prosimy zwracajcie uwagę komu powierzacie pod opiekę swoje zwierzęta i do jakich warunków trafiają - apeluje TOZ z Krynicy - Zdroju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto