Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stomil Olsztyn - Sandecja Nowy Sącz. Sądeczanie w końcówce uratowali remis

Tomasz Duda
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Marcin Makówka
Pewny utrzymania w I lidze zespół Sandecji jechał do Ostródy, aby zmierzyć się ze Stomilem, który ma za sobą niezły sezon. Olsztynianie mieli szansę zakończyć zmagania na wysokim, piątym miejscu, ale aby tak się stało, musieli pokonać sądeczan.

Już początek spotkania pokazał, że Sandecja nie przyjechała tylko się bronić, chciała wysoko postawić poprzeczkę faworytowi - i szybko go zaskoczyła. W 5 min nieporadność obrońców Stomilu w wyprowadzaniu piłki z zimną krwią wykorzystał Maciej Bębenek, który płaskim strzałem pokonał bezradnego Dawida Mieczkowskiego.

Po straconej bramce przewagę mieli gospodarze, ale niezbyt wiele z tego wynikało. Stomil z łatwością kreował sobie kolejne sytuacje, ale gorzej było z ich wykańczaniem. W 19 min po dośrodkowaniu z rzutu wolnego groźnie na bramkę Sandecji uderzał jej były zawodnik Arkadiusz Czarnecki, jednak Marek Kozioł nie dał się zaskoczyć. W 30 min swoich sił próbował Irakli Meschia. Ukrainiec z gruzińskim paszportem strzelał zbyt lekko, aby móc zaskoczyć dobrze ustawionego w tej sytuacji bramkarza Sandecji.

Z minuty na minutę ataki olsztynian były coraz śmielsze, ale brakowało postawienia kropki nad i. Im bliżej gospodarze byli pola karnego, tym bardziej mieli splątane nogi i nie potrafili znaleźć drogi do siatki. To samo dotyczyło gości.

Miejscowi tuż przed przerwą mieli doskonałą okazję, aby doprowadzić do remisu, ale Karol Żwir fatalnie przestrzelił w starciu sam na sam z Koziołem. Zmarnowane szanse tym razem się nie zemściły. Tuż po zmianie stron Stomil dopiął swego. Po dośrodkowaniu Meschii z rzutu rożnego, piłkę głową do siatki skierował Tomasz Wełna - zazwyczaj stoper, który z konieczności występował na nietypowej dla siebie pozycji napastnika.

Podopieczni Mirosława Jabłońskiego zepchnęli gości do głębokiej defensywy, a drugi gol dla olsztynian był tylko kwestią czasu. Plany nieco skomplikowała kontuzja Wełny, którego zmienił Piotr Wypniewski. W 79 min pięknego gola bezpośrednio z rzutu wolnego zdobył Meschia.

Ekipa z Nowego Sącza nie dała za wygraną i za wszelką cenę chciała wyrównać. W 85 min w zamieszaniu bramkowym piłka trafiła w słupek, ale w 90 min goście mieli już więcej szczęścia. Piłkę ręką w polu karnym zagrał Michał Trzeciakiewicz i sędzia wskazał na ,,wapno''. Karnego wykonał Bartosz Sobotka, który mocnym strzałem pokonał Mieczkowskiego.

Stomil Olsztyn 2 (0) - Sandecja Nowy Sącz 2 (1)

Bramki: 0:1 Bębenek 5, 1:1 Wełna 50, 2:1 Meschia 79, 2:2 Sobotka 90 karny.
Stomil: Mieczkowski 5 - Głowacki 5, Berezowski 5I, Czarnecki 6, Wełnicki 6 - Żwir 5 (90 Żęgota), Jegliński 5, Szymonowicz 5, Meschia 7 (82 Sobolewski) - Trzeciakiewicz 6, Wełna 6 (67 Wypniewski).

Sandecja: Kozioł 6 - Makuch 6, Szufryn 5I, Szeliga 6, Bartków 6I - Bębenek 7, Nather 5 (83 Piszczek), Szczepański 5, Kuźma 5 (90 Janczarzyk), Sobotka 6 - Danek 4 (65 Fałowski).

Sędziowali: Jarosław Rynkiewicz (Zielona Góra) oraz Michał Pierściński (Warszawa) i Marcin Czerwiński (Gorzów Wielkopolski).

Widzów: 1000.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto